Logo Przewdonik Katolicki

Rysy na pomniku

Adam Suwart
Fot.

Kiedy ponad pół roku temu Prezydent Rzeczypospolitej podpisał rozporządzenie uznające znaczną część starego Poznania za Pomnik Historii, wydawało się, że rewitalizacja poznańskiej Starówki nabierze wreszcie tempa i realistycznego wymiaru. Tymczasem wszystko jest po staremu.

 

Formalnoprawny status Pomnika Historii nadaje się zabytkom nieruchomym na terytorium Rzeczypospolitej, które ze względu na swe nadzwyczajne znaczenie dla historii i kultury narodowej powinny podlegać szczególnej ochronie prawnej i społecznej.

 

W doborowym towarzystwie

 

Dotąd w Polsce ogłoszono Pomnikiem Historii  aż 35 miejsc, wśród których są tak znane, jak Wawel, Jasna Góra, Westerplatte, Kopalnia Soli w Wieliczce czy Rezerwat w Biskupinie. Do tego zaszczytnego grona pod koniec ubiegłego roku dołączył też Poznań. Rozporządzeniem Prezydenta RP z dnia 28 listopada 2008 roku za Pomnik Historii uznano „historyczny zespół miejski z Ostrowem Tumskim, Zagórzem, Chwaliszewem i lewobrzeżnym Starym Miastem lokacyjnym ze średniowiecznymi osadami podmiejskimi oraz założeniem urbanistyczno - architektonicznym projektu Josepha Stübbena z początku XX wieku, a także Fortem Winiary, obecnie Parkiem Cytadela”. Jest więc unikatem na skalę kraju, że za Pomnik Historii uznano nadzwyczaj rozległy, bo przekraczający 1500 hektarów obszar, w którym jeszcze 100 lat temu zawierało się całe miasto Poznań w swych ówczesnych granicach administracyjnych. Do dzisiaj na wymienionym obszarze koncentruje się gwarne życie dnia powszedniego, tutaj jest największe zagęszczenie ludności, najsilniejsza presja ruchu turystycznego, to tu tętni i pulsuje miasto.

 

 

Potencjał historyczny Poznania

Zarówno wnioskodawcy – miasto Poznań, a później minister kultury, jak i sam decydent – Prezydent RP podkreślili, że o statusie Pomnika Historii dla wymienionych części Poznania przesądziły różnorodne fakty: zrazu ten, że Poznań uznawany jest powszechnie za kolebkę państwa polskiego. Tutaj na wyspie zwanej Ostrowem Tumskim stanęła pierwsza polska katedra, tutaj odkryto relikty Palatium Mieszka I i hipotetyczne miejsce pierwszych chrztów. Tutaj wreszcie pochowano polskich monarchów, od Mieszka I i Bolesława Chrobrego począwszy. Ale na tym nie koniec. „Poznań - historyczny zespół miasta” stanowi przestrzeń o wyjątkowej wartości historyczno-kulturowej, kształtowaną konsekwentnie w przeciągu tysiąca lat. W tkance miejskiej przechowały się wszystkie zasadnicze elementy struktury architektoniczno-urbanistycznej, charakterystyczne dla kolejnych epok i związane z konkretnymi wydarzeniami historycznymi począwszy od średniowiecza, a skończywszy na XX w. Zespół posiada wartości historyczne i zabytkowe o znaczeniu wybitnym w skali regionalnej i ponadregionalnej. Ostrów Tumski to teren, na którym znajdował się wczesnośredniowieczny gród. Rozplanowanie ulic w części staromiejskiej zachowało się od XIII w. do dzisiaj w prawie niezmienionym stanie. Tak zwany Ring Poznański Josepha Stübbena, powstały w latach 1903-1910 w miejscu zburzonego pasa fortyfikacji pruskich, jest sztandarowym przykładem nowoczesnej myśli urbanistycznej. Fort Winiary, obecnie Park Cytadela, to prekursorski obiekt nowo  pruskiej inżynierii fortyfikacyjnej z XIX w. o oryginalnym narysie. W obrębie zespołu występują liczne obiekty architektoniczne o przeznaczeniu sakralnym, rezydencjonalnym, użyteczności publicznej, będące dziełami uznanych architektów, prezentujące wybitne walory artystyczne oraz historyczne. Harmonijna różnorodność stylowa zabytków poznańskich świadczy o naturalnym procesie nawarstwiania się elementów struktury organizmu miejskiego i stanowi niewątpliwie wyjątkowy walor Poznania.

 

 

Wielki dysonans 

Czytając to wszystko, można by odnieść wrażenie, że poznaniacy mają wyjątkowe szczęście: mieszkają w pięknym, zadbanym mieście, gdzie historia przeplata się z nowoczesnością, a urok dawnych średniowiecznych uliczek urzeka przybywających tu turystów i przydaje dumy miejscowym mieszkańcom. Tymczasem wystarczy skręcić nieco w bok z odświętnych i reprezentacyjnych traktów poznańskiego centrum, by przekonać się, jakie rysy pokrywają dumny Pomnik Historii i jak pogłębiają się, przygniecione indolencją administracyjną poznańskich władz i ich brakiem kreatywności.

Tuż obok Ostrowa Tumskiego znajduje się Chwaliszewo. Ta dawna wyspa, zwana też Groblą Kapitulną, gdyż w zamierzchłej przeszłości należała do poznańskiej kapituły katedralnej, w latach 1444-1800 była oddzielnym miasteczkiem ze swoim wójtem, ratuszem, a nawet szubienicą. Jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym był to teren niezwykle urokliwy, za sprawą nieistniejącego już dziś zakola Warty i przerzuconego nad nim  żelaznego mostu, po którego przęsłach pozostały niemal niewidoczne relikty. Od lat 60., kiedy to zasypano stare koryto Warty i przecięto Poznań niesławną trasą Solna – Estkowskiego, Chwaliszewo, podobnie jak i Śródka, podupadły. Zamieniły się w niezagospodarowane ostępy w sercu miasta,  które – jak pisał w swym „Przewodniku po Poznaniu” Marcin Libicki – bardziej przypominają „przedmieścia Kalkuty” niż niedawno ustanowiony Pomnik Historii. Stan ten nie zmienił się z grubsza od dwudziestu lat, w ciągu których cieszyliśmy się wolnością, dającą wreszcie szansę na śmiałe działania naprawcze w stosunku do twórczej myśli urbanistyki socjalistycznej lat 60. i 70. Jednak zamiast harmonijnej rewaloryzacji, widzimy coraz bardziej desperackie wyprzedawanie gruntów i aroganckie lokalizowanie na nich niezrozumiałych inwestycji budowlanych, najczęściej deweloperskich. Jednym z przykładów jest tu kompleks, jaki powstał niemal na wale przeciwpowodziowym, na wschodnim skrawku Chwaliszewa, frontem do położonej po drugiej stronie rzeki katedry. Gdy ten przysadzisty moloch wrósł już swymi szaroceglanymi murami w pejzaż nadwarciański, okazało się, ile szkody w nim poczynił, zasłaniając unikatowe industrialne zabudowania starej gazowni z połowy XIX wieku na Grobli i tworząc nad brzegiem Warty rodzaj quasi-fortecznej kurtyny, zaprzeczającej idei otwarcia miasta na rzekę.

 

Mrzonki, narady i powody do dumy 

Podobnych przykładów jest wiele – ot, choćby ten, jak potraktowano bulwar nadwarciański w miejscu dawnego portu, gdzie kolejny deweloper wybudował apartamentowce, uniemożliwiając ludności swobodne przejście wzdłuż koryta rzeki, które w połączeniu z kawiarenkami i widokiem na katedrę byłoby nie lada atrakcją turystyczną i pięknym zakątkiem miasta. W nie lepszym stanie jest też teren dawnego koryta Warty, położonego w centrum miasta, 5 minut spacerem od ratusza i 10 od katedry. Jedyny pomysł, jaki władze miasta zrealizowały tutaj w ciągu 20 lat, to „parking buforowy”. Poza tym mamy w tym miejscu samorzutną pijalnię piwa i miejski szalet pod gołym niebem. A przecież w starym korycie Warty można by uzyskać znakomite miejsce wypoczynku dla wycieczek podążających z katedry na Stary Rynek. Tworząc tu park wodny, nawiązalibyśmy do przeszłości, w której płynęła tędy Warta, a jednocześnie uzyskalibyśmy znakomity teren zielony i wypoczynkowy w centrum miasta. Tam też można by ustawić scenę koncertową, na której, choćby w czerwcu, mogłyby odbywać się spektakle słynnego Festiwalu Teatralnego „Malta”. Całość otoczona unikatowym kompleksem architektonicznym Starej Gazowni (od południa) i starymi uliczkami Sienną i Czartorią (od północy), z reliktami dawnej przystani rzecznej, z której jeszcze 80 lat temu odpływały statki turystyczne do Puszczykowa, z widokiem na wieże katedry z jednej, i – pełen architektonicznego smaku kościół Wszystkich Świętych na Grobli ze znakomitą akustyką i organami z drugiej strony; całość ta byłaby prawdziwą perłą owego Pomnika Historii, jakim są te poznańskie tereny.

 

Niestety są to mrzonki i rozważania czysto hipotetyczne. W samym Urzędzie Miasta Poznania, w licznych jego agendach i płynnie zmieniających się wydziałach czy biurach, podczas niezliczonej już w ostatniej dekadzie liczby posiedzeń rozmaitych komisji Rady Miasta dywagowano na te tematy wielokrotnie i kompetentnie. Zbierano się, organizowano konkursy na najlepszy projekt, zgłaszano poprawki, zastrzeżenia, a życie i postępująca destrukcja płynęły sobie obok w swym niespiesznym, acz nieubłaganym tempie. Przykładów takich zaniedbań jest wiele w całym mieście - bardzo często na obszarze uznanym za Pomnik Historii. Czy więc obok słusznej dumy z historycznego dorobku całej sztafety pracowitych pokoleń poznaniaków dzisiejsi mieszkańcy Grodu Przemysława i ci, którzy w ich imieniu sprawują władzę i kształtują oblicze miasta, mają pełne prawo do zadowolenia?

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki