Przypowieść o synu marnotrawnym jest jednym z najpopularniejszych obrazów biblijnych. Najczęściej przypomina się go, chcąc ukazać grzeszność człowieka i miłosierdzie Boga, który jak ojciec z przypowieści wygląda swego marnotrawnego syna.
Podział ról w przypowieści o synu marnotrawnym zdaje się być oczywisty. Miłosiernym ojcem jest Pan Bóg, a synem, który roztrwonił cały swój majątek i ze zwieszoną głową powraca, jest grzeszny człowiek. Jednak w tej historii jest jeszcze jedna postać – starszy syn. My jednak najczęściej utożsamiamy się z tym młodszym. Dostrzegamy między nim a sobą wiele podobieństw. Bywamy równie egoistyczni, jak on, który z wyrachowaniem żąda swego majątku i opuszcza ojca, by oddać się zabawie. My też często odwracamy się plecami do Pana Boga, żądamy wiele, stawiamy warunki. Jak wielu ludzi bierze pełnymi garściami życie, które jest przecież darem od dobrego Ojca, i zamiast z wdzięcznością troszczyć się o nie, oddaje się beztroskiej zabawie, nieraz nadużywając alkoholu, niszcząc zdrowie paleniem papierosów czy narkotyzowaniem się, nie szanując swego ciała poprzez rozwiązłość seksualną! Efekt odejścia od Ojca i odrzucenie Jego przykazań jest zawsze ten sam – upadek. Postępowanie młodszego syna doprowadziło go do bankructwa. Nie mając co jeść i gdzie spać, przebywał ze świniami, próbując żywić się strąkami. A trzeba podkreślić, że Żydzi uważali świnie za zwierzęta nieczyste, zaś hodowanie świń za zajęcie haniebne. Jak wielka więc musiała to być hańba dla Żyda spać i żywić się ze świniami. To obraz samego dna.
I tu następuje pierwsze pocieszenie. Bez względu na to, jak nisko przyszłoby nam upaść, Bóg – w przeciwieństwie do nas – nie odwraca się do nas plecami. On czeka. Młodszy syn zyskuje więc nadzieję. Jest jednak bardzo wyrachowany. Jego żal nie jest doskonały, bo nie wynika z poczucia popełnionych błędów, ale chęci zapewnienia sobie lepszych warunków materialnych. Chce wrócić i nająć się u ojca choćby do służby, bo wie, że nawet służba ma tam lepiej niż on teraz. Raczej nie spodziewał się, że ojciec, ujrzawszy go z daleka, wybiegnie mu na spotkanie. To kolejna dobra wiadomość dla nas. Bóg tak bardzo nas kocha, że przyjmuje nawet niedoskonały żal i wybacza. To niewyobrażalne, że Bóg rzuca się człowiekowi na szyję i całuje go! Jak dobrze mieć takiego Boga!
Syn marnotrawny uzyskuje więc przebaczenie, a z okazji jego powrotu do domu ojciec wyprawia ucztę. I tu pojawia się drugi brat. Dowiaduje się o wszystkim i nie kryje swego oburzenia. Jemu nigdy nie urządzono przyjęcia, choć całe życie wiernie słuchał ojca. A tu po latach niewierności zjawia się młodszy brat i od razu zostaje podjęty z najwyższymi honorami. Starszy syn robi ojcu wyrzuty i uważa to za niesprawiedliwość. Zauważmy, jak często i my myślimy podobnymi kategoriami: całe życie „męczę się”, przestrzegam Bożych przykazań i zaleceń Kościoła, a tu hołubi się człowieka, który przez lata gardził tym wszystkim. Mamy poczucie, że dzieje się nam krzywda. Tymczasem trzeba umieć cieszyć się z nawrócenia każdego człowieka. Żeby jednak umieć się tym cieszyć, trzeba spróbować zrozumieć nieograniczoną miłość Boga względem nie tylko sprawiedliwych, ale i grzeszników. Pan Bóg chce się dzielić dobrem, którym sam jest. Tym bardziej i my, którzy nieustannie Jego doświadczamy, powinniśmy dzielić się Nim z innymi, a nie chować dla siebie. Ludzkie losy są różne i prowadzą różnymi, często krętymi drogami. Ważne, by ostatecznie zaprowadziły nas do zbawienia. Powinno nam zależeć na tym, by jak najwięcej ludzi osiągnęło ten cel. Tego uczy ojciec starszego syna, a przez to i nas.