Tytułowe pytanie zadawano podczas Krajowego Forum Duszpasterstwa Młodzieży w Warszawie (25-27.01.), podczas którego z biskupami i duszpasterzami spotkali się licealiści, studenci, młodzi pracujący. Obecni byli abp Józef Michalik, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, bp Stanisław Budzik, Sekretarz Generalny KEP, bp Marek Jędraszewski, Delegat KEP ds. Duszpasterstwa Akademickiego oraz w roli gospodarza bp Henryk Tomasik, Przewodniczący Rady Duszpasterstwa Młodzieży. Reprezentanci ponad 30 diecezji z różnych wspólnot, ruchów, stowarzyszeń skoncentrowali się na sytuacji młodzieży pracującej. Oprócz wykładów, dyskusji, oscylujących wokół dwóch pojęć: „areopag” i „wieczernik”, odbywały się spotkania w grupach wiekowych.
Siła wspólnoty
– W forum uczestniczyłem po raz drugi, w ubiegłym roku byłem w Niepokalanowie; to świetny sposób dzielenia się wiedzą, doświadczeniem osób zaangażowanych w życie Kościoła – mówi Karol Gurawski z diecezji łomżyńskiej, uczeń II klasy liceum. – Analizowaliśmy problemy, z jakimi boryka się współczesna młodzież. Nam siłę dają wspólnoty. Ewangelizować należy stopniowo, nie można robić tego za szybko, na siłę. Zmieniają się formy duszpasterstwa, możliwości, oczekiwania i problemy młodzieży, która niezmiennie potrzebuje autorytetów oraz poświęconego jej czasu. Niezależnie od nowych środków komunikowania, spotkań z Papieżem w różnych miejscach świata – już w lipcu w Sydney - pojawiają się wątpliwości, jak rozmawiać z młodymi. - Dostrzegamy problemy związane z wartościami, np. różnie postrzegamy miłość; ważną rolę w kształtowaniu nas odgrywają media oraz moda, oczywiście czasem mają negatywny wpływ i temu musimy się przeciwstawiać – dodaje licealista.
Trzeba uważać, by nie tworzyć grup hermetycznych, w których wszyscy się znają i dobrze się czują, ani nie lekceważyć ryzyka wyalienowania czy braku środowiskowej akceptacji. – Myślę, że nie jesteśmy zamknięci na naszych rówieśników. Nie możemy jednak wychodzić do kogoś na siłę, należy zrozumieć drugiego człowieka, dostrzec w nim piękno - każdy ma swoje zalety i swoje wady, musimy to docenić i umieć z każdym rozmawiać – twierdzi licealista. - Ważne jest świadectwo osób świeckich, nasze świadectwo nie może być na pokaz, monumentalne, ale płynące z serca i otwartości – wyjaśnia Karol w nawiązaniu do hasła forum: „Wyzwolić moc świadectwa”. Zdaniem licealistów we współczesnym świecie religia stała się tematem tabu. Wobec tego wspólnoty powinny być widoczne, a osobami nowymi w grupie wypada od razu się zająć.
Duszpasterstwo skuteczne?
Wśród analiz współczesnego polskiego duszpasterstwa znalazły się też wypowiedzi studentów. Katarzyna Rogowska, studentka architektury z Białegostoku, zwraca uwagę m.in. na znaczenie sztuki sakralnej: - Człowiek Chrystusowy to człowiek perfekcyjny; jestem przekonana, że szczególnie dziś silnie oddziałuje na nas obraz, muzyka - wnętrze kościoła bardzo pomaga albo bardzo przeszkadza w przeżywaniu Eucharystii. Na pytanie, czy Kościół troszczy się o studentów w Polsce, odpowiada: – Parafie organizują rekolekcje, wolontariaty, rozwieszane są plakaty na ulicach, w akademikach, ale nie zawsze jest to skuteczne. Jeżeli chodzi o Białystok, duszpasterstwo akademickie nie ogranicza się do tego, co widoczne, ważne jest pójście w głąb, wymaganie czegoś więcej od człowieka, który ma być przy Bogu. Konieczny w naszych czasach jest profesjonalizm; to ważne dla studentów, którzy doświadczają wielkich przełomów w życiu.
Podczas dyskusji studenci stwierdzili, że Kościół nie musi dawać atrakcyjnej dla wszystkich oferty, życie religijne nie składa się z ofert. Kościół jest cenny, ponieważ jest tradycyjny, inny od tego, co oferuje popkultura. Zaskakujące wydaje się to, że wszystkie grupy młodzieży zwróciły uwagę na znaczenie tradycji w Kościele. Czy nie boją się krytyki, ostracyzmu? – Rzeczywiście ludzie nas postrzegają jako dziwaków, zaczynając od tego, że nie jemy mięsa w piątek do tego, że chodzimy w niedzielę do kościoła; co dopiero mówić o jakimś większym zaangażowaniu duchowym – kontynuuje Kasia z duszpasterstwa akademickiego w Białymstoku. – Myślę, że właśnie takim ludziom jesteśmy potrzebni, ponieważ w momentach kryzysów nie proszą o pomoc znajomych, z którymi zazwyczaj wychodzą na piwo, z którymi dają sobie w żyłę, ale szukają kontaktu głębszego, szukają kogoś, kto spotka się z nimi na płaszczyźnie duchowej, szukają czegoś, co ich poruszy do głębi. Często zdarza się, że przychodzą do mnie ludzie, których w ogóle nie znam, ponieważ uważają, że potrzebny jest im w danej chwili ktoś żyjący blisko Boga.
W poszukiwaniu problemów
Wypowiedzi młodych świadczą o identyfikacji z Kościołem, może więc tytułowy niepokój jest niezasadny? Cóż, pozostaje kwestia nazywania uczciwie tego, co boli. Boli racjonalizowanie wiary przez dorosłych, także rodziców, negowanie aktywności religijnej przez rówieśników, formacja dla ugrzecznionej młodzieży, brak czasu księży zapracowanych w szkole. Boli wybieranie duszpasterzy młodzieży, czasem nieprzygotowanych, za pomocą dekretu czy mała pomoc tym kapłanom, „którym chce się chcieć”. Bolą przede wszystkim zamiany duszpasterzy, czasem zbyt częste, zastępowanie moderatorów innymi, bez takiego „powołania w powołaniu”; nie chodzi o przywiązanie do konkretnego człowieka, „fajnego księdza”, ale o zrozumienie potrzeb formacyjnych; jeśli to osoba niewłaściwa, wtedy zaangażowanie duszpasterskie słabnie bardzo szybko, ogień gaśnie.
Co dalej?
Jakie istnieją pomysły na duszpasterstwo młodych? Niezmiennie nauczanie i osoba Jana Pawła II, na co zwrócili uwagę w dwugłosie ks. Wojciech Hackiewicz i ks. Stanisław Chodźko? W tym roku osoba św. Pawła, którą ciekawie prezentował ks. prof. Waldemar Chrostowski? Duszpasterstwa inne w zależności od wieku, potrzeb duchowych, społecznych, intelektualnych? Zakonne albo diecezjalne? A przecież „Spodobało się Bogu uświęcać i zbawiać ludzi nie pojedynczo…”, o czym przypomniał bp Tomasik.
Jak zachęcić do przyjścia na spotkanie pracującego dwudziestolatka, który nie wie, czym jest modlitwa spontaniczna, wieczorek pogodny, który uczy się w czasie weekendu i nie ma czasu dla przyjaciół i rodziny, a niekomfortowo czuje się w DA? – Młodym pracującym trudno odnaleźć się w rzeczywistości Kościoła – przekonuje Monika Sadowska z Siedlec, zaangażowana w działania Biura ŚDM. – Tak naprawdę Kościół nie ma wielu propozycji albo ma ich za mało dla ludzi pracujących, ale z pewnym doświadczeniem duszpasterskim. Czasami wydaje mi się, że Kościół nie potrafi rozeznać sytuacji współczesnego młodego człowieka, który kończy szkołę, studia i podejmuje pracę. Nie wiadomo, co proponować komuś rozpoczynającemu nowy etap w życiu.
Po szkole średniej i studiach sytuacja życiowa młodych ludzi radykalnie się zmienia. Jedni zyskali doświadczenie letnich rekolekcji czy spotkań formacyjnych, inni tego nie potrzebowali, jeszcze innym tego nie zaproponowano. Co pozostaje, liczyć na nagłą zmianę i zaangażowanie duszpasterskie ad hoc po trzydziestce? – Powstają duszpasterstwa specjalistyczne, np. lekarzy, prawników, dziennikarzy, środowisk twórczych, ale nie obejmują przecież wszystkich – mówią młodzi pracujący. - Niełatwo znaleźć wspólnotę już uformowanych, wiedzących, czego chcą, osób, znających rzeczywistość Kościoła, kochających Kościół. Brakuje też często zrozumienia w parafii dla tego typu ludzi, bo współczesny Kościół specjalizuje się w duszpasterstwie młodzieży, młodych małżeństw, a nie rozeznaje sytuacji człowieka, który rozpoczyna pracę i potrzebuje wsparcia. Nie zastąpią tego duszpasterstwa zawodowe.
Trudno szukając pracy łączyć obowiązki zawodowe, rodzinne z nauką. Może wystarczy dobre życie sakramentalne? Nie każdy angażuje się w jakiejś wspólnocie, nie ma czasu, ponieważ pracuje, usamodzielnia się, zakłada rodzinę, kupuje samochód, bierze kredyt na mieszkanie albo wyjeżdża z kraju. Chociaż mówi się raczej o migracji, a nie imigracji, tak przynajmniej twierdzą księża pracujący z młodą Polonią w Irlandii czy Wielkiej Brytanii, liczyć mogą szczególnie na osoby, które były zaangażowane religijnie w kraju, relatywność procentowa pozostaje i za granicą. - Trudny jest nie tylko rynek pracy, ale cały świat młodego człowieka kończącego pewien etap życia; wkracza w zupełnie nową rzeczywistość, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczył – wyjaśnia Monika Sadowska. Wcześniej Kościół nie zajmował się wprost młodymi pracującymi; poza tym inaczej postrzegano ich kilkadziesiąt, kilkanaście lat temu.
Młodzi w miejscach pracy
Stolica Apostolska organizuje z inicjatywy Jana Pawła II co kilka lat spotkania młodych delegatów z całego świata. Rok temu w Rocca di Papa niedaleko Rzymu młody laikat zastanawiał się nad tym, jak świadczyć o Chrystusie w środowisku pracy. Modlono się przy grobie Papieża Polaka, a w Niedzielę Palmową świętowano razem z Benedyktem XVI oraz młodymi z całego świata.
Skoro troska Kościoła o młodzież pracującą już od pewnego czasu jest zauważalna, nie można czekać. Jeśli nie, będziemy i za dziesięć lat powtarzać: „Brakuje konkretnego i gruntownego rozeznania potrzeb współczesnego człowieka zarówno wśród młodzieży, młodych małżeństw, jak i młodych osób rozpoczynających pracę, które (jeszcze) nie założyły rodziny. Wtedy człowiek pozostaje sam ze swoją potrzebą osadzenia się w rzeczywistości Kościoła, takiej, jaka jest”. To rzeczywistość, w jakiej Kościół traci młodzież, a młodzież traci Kościół. Dlaczego?
Nie da się postawić diagnozy ani szukać banalnych rozwiązań, lepiej zapytać, jakiego duszpasterstwa potrzebują młodzi. Oczywiście fundament stanowi Msza św., ale też rzeczowe kazania, konkretna formacja, a nawet zaangażowanie w życie społeczne. - Dzisiaj z młodzieżą trzeba przede wszystkim być, trzeba rozmawiać - twierdzi ks. Robert Korbik, duszpasterz młodzieży archidiecezji poznańskiej, organizator Maratonu Biblijnego w Poznaniu, katecheta. – Młodzież jest dobra, czasem zagubiona, więc zwraca na siebie uwagę tak, jak potrafi. Każdy potrzebuje akceptacji, zauważenia, młodym osobom nieustannie należy dawać poczucie, że są potrzebne i ważne. Jednak nikt na tytułowe pytanie nie odpowie lepiej niż sama młodzież, konkretna grupa, konkretny człowiek – Ania, Piotr.
Z jednej strony ocenianie Kościoła jako instytucji, brak osobowego spotkania z Bogiem, brak potrzeb duchowych; ktoś nie chce się angażować, ktoś inny nie chce mieć z Kościołem nic wspólnego. Z drugiej strony brak programów dostosowanych do potrzeb czy możliwości młodzieży uczącej się i pracującej, przekonanie o obecności młodych w Kościele, niepotrzebne łączenie zadań duszpasterskich z działaniami stowarzyszeń, fundacji, poranienie we wspólnocie, brak samodzielności laikatu. To tylko niektóre duszpasterskie zaniedbania, duszpasterskie grzechy. Czas Wielkiego Postu zmusza do rachunku sumienia.
Katarzyna Zagórska