Z klaryską, siostrą M. Bronisławą Kulik OCPA, rozmawia Michał Gryczyński
Ludzie pytają często: o co właściwie modlą się siostry w zakonach kontemplacyjnych?
– Samo pytanie jest, że tak powiem, bardzo interesowne, a nasza modlitwa nie powinna taka być. Bogu należą się dzięki. Księga Mądrości pisze: „w dziękowaniu Tobie trzeba wyprzedzać słońce i wobec Ciebie stawać o świtaniu” (Mdr 16, 28). Uwielbiamy Go za piękne dzieło stworzenia i jeszcze piękniejsze dzieło odkupienia, za Jego cudowną Opatrzność.
Jestem siostrą klaryską, adoratorką Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Nasi założyciele pragnęli, aby siostry adorowały Pana Jezusa w duchu dziękczynienia. Już samo słowo Eucharystia oznacza dziękczynienie. Ta duchowość eucharystyczna jest potrzebna nam wszystkim, bo wszystko mamy od Boga. Św. Paweł zapyta: „Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał” – i już z samej kultury wypada podziękować.
Na modlitwie też prosimy. Sam Pan Jezus powiedział: „proście, a otrzymacie”. Modlimy się w intencji Kościoła, za papieża, biskupów, kapłanów, osoby konsekrowane, misjonarzy, cały lud Boży, o zbawienie wieczne dla wszystkich; aby wszyscy poznali Boga, Jego dobroć i miłosierdzie. Prosimy Go o spełnienie Jego świętej woli w naszym życiu, abyśmy umieli żyć i żyli tak jak On chce. Na modlitwie poznajemy też wolę Bożą. Jest taka krótka, ale bardzo wymowna i piękna modlitwa
św. Franciszka: „Najwyższy, chwalebny Boże, rozjaśnij ciemności mego serca i daj mi, Panie, prawdziwą wiarę, niezachwianą nadzieję i doskonałą miłość, zrozumienie i poznanie, abym wypełniał Twoje święte i prawdziwe posłannictwo”.
Nie brakuje, zapewne, takich, którzy zwracają się do Sióstr z prośbami o modlitwy w określonych intencjach?
– Ludzie bardzo często proszą nas o modlitwę, podając konkretne intencje. My przedstawiamy je Panu Bogu. Zdarza się, że Bóg obdarza proszoną łaską, wtedy ludzie dziękują. Ale są też sytuacje, że w życiu ludzi nie dzieje się tak, jak by sobie tego życzyli – wtedy czują się zawiedzeni, a nawet piszą listy z pretensjami...
A przecież Pan Bóg wie najlepiej i zawsze ma rację. Bóg nie jest maszynką do spełniania życzeń, ale wyśmienitym Pedagogiem, a co najważniejsze – kochającym Tatą. My, chrześcijanie, powinniśmy uczyć się żyć pobożnie i rozumnie; zastanawiać się nad swoim życiem, co Bóg do mnie mówi teraz przez tych ludzi, przez te wydarzenia. W tym wszystkim pomaga nam na pewno patrzenie na Jezusa, który był w pełni człowiekiem, żył na ziemi i doskonale wypełnił wolę Ojca;
pokazał nam przez swoją Mękę i Krzyż, jak mamy przeżywać swoje Paschy. „Popatrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala” (Hbr 12, 2a).
Zajęci sprawami codziennymi przeżywamy spore trudności z opanowaniem wyobraźni i myśli, skupieniem uwagi i koncentracją wewnętrzną. Jak w tej sytuacji można się dobrze modlić?
– Tak, bardzo potrzeba nam wszystkim wyciszenia i dystansu do tych codziennych spraw, a nade wszystko ufnej wiary, że wszystko jest w rękach kochającego Boga. Niezbędna jest prawidłowa, Boża hierarchia wartości. To Bóg ma być na pierwszym miejscu. Jeśli tak jest, to naturalne, że nie żałując znajdujemy czas dla Niego. Przecież Bogu na mnie zależy. Obchodzą Go moje problemy, radości, smutki. Komu to wszystko powierzyć jak nie Bogu, który jest Wszechmocny?
Przeciętny człowiek, jeśli się modli, odmawia rano i wieczorem pacierz, może jeszcze w południe Anioł Pański, a w ciągu dnia cząstkę Różańca albo Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Czy to wystarczy, aby wzrastać w modlitwie?
– Hm... myślę, że nie można powiedzieć: to wystarczy, a tamtego będzie za mało. Każdy z nas jest inną rzeczywistością, tajemnicą. Chodzi raczej o ogólnie przyjętą postawę wobec Boga, o świadomość, że On jest Stwórcą nieskończonym i dobrym, ja zaś ograniczonym stworzeniem, które On kocha. Mając takie przeświadczenie, widząc też Boga w swoim życiu, chcę Go poznawać jeszcze bardziej. Nawet w niebie dla nas nie będzie jako takiej pełni w poznaniu Go, bo będziemy to czynić przez całą wieczność i zawsze to będzie dla nas coś nowego i niezwykłego, „wciąż nowym zanurzaniem się w głębię istnienia, podczas gdy po prostu ogarnia nas radość” – jak pisze w „Spe salvi”
Benedykt XVI.
Tutaj robimy to na sposób wiary, która jest łaską i wymaga od nas wysiłku, chęci i dobrej woli. Dlatego trudno wyliczać modlitwy. Na pewno niezbędne jest ustalenie w programie dnia czasu na modlitwę i wierne się tego trzymanie.
Powiada się, że zbyt często „zapacierzamy” nasze modlitwy. Jakie jeszcze błędy najczęściej popełniamy?
– Chodzi o to, aby serce współgrało z naszymi ustami. Pan Bóg mówi: „Czcili Mnie tylko wargami”. To się Mu nie podoba, bo jest nieprawdziwe. Na pewno ułożone, gotowe modlitwy są potrzebne. Przez te same słowa Bóg mówi co dzień coś nowego, co jest uzależnione od indywidualnej sytuacji konkretnego człowieka czy wspólnoty. Nie zawsze też mamy takiego ducha, aby samemu formułować słowa. Dane przez Kościół gotowe formularze – liturgia godzin czy pacierze – są niezbędne, choćby do wspólnej modlitwy, tak bardzo błogosławionej przez Boga. Ciche trwanie przed Bogiem, bez słów, też jest cenne i wynika z potrzeby serca. Trzeba wszystko to wyważyć, aby nie popadać w skrajności. Święta cnota umiarkowania!
Co Siostra doradziłaby człowiekowi, który mówi: nie potrafię się modlić?
– Najpierw uczynić pewien fundament trwały, który będzie niezależny od późniejszych emocji, zniechęcenia, różnych sytuacji. Czyli dobra świadomość i ciągłe jej rozwijanie; dobra postawa – Boże, ja chcę się modlić.
Na początek proponuję wpatrywanie się w Jezusa ukrytego w Hostii lub w ulubiony obraz, stawanie w obecności Bożej i stopniowe otwieranie serca oraz umysłu i dostrzeganie, doświadczanie Jego miłości. Ciągłe też proszenie Boga o tę łaskę, bo to On jest Inspiratorem, a my się otwieramy i chcemy współpracować z Jego pomocą. Przypomnę modlitwę św. Franciszka, która jest owocem jego poznawania Boga, powstała już po jego mistycznym doświadczeniu otrzymania stygmatów „... Ty jesteś mocny, Ty jesteś wielki, ...Ty jesteś mądrością, Ty jesteś pokorą, Ty jesteś cierpliwością, Ty jesteś pięknością..., Ty jesteś całą słodyczą naszą, Ty jesteś wiecznym życiem naszym...”. Bardzo lubię tę modlitwę, bo przypomina mi, gdzie jest prawda – to Bóg jest wszystkim. On jest celem, a najpierw Źródłem. Jezus Chrystus pokazał nam, jak przejść tę drogę. On cały czas był w doskonałej komunii z Ojcem, a spełniał zewnętrzne praktyki religijne obowiązujące ówczesnego Żyda, uciekał, aby noc spędzić na modlitwie do Boga, modlił się przed wielkimi wydarzeniami, nawet do krwi w Ogrójcu; i cały czas nas zachęca”. „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” (Mk 14, 38).