Logo Przewdonik Katolicki

Strzały na uczelni

PK
Fot.

Wirginia, Illinois W ostatniej masakrze na Uniwersytecie Notrthern Illinois zginęło sześć osób, a piętnaście zostało rannych. Reakcja władz uczelni była niemalże natychmiastowa, już po kilkunastu minutach od pierwszych strzałów zaalarmowano cały campus. Jednak system szkolnictwa w Stanach Zjednoczonych zmaga się coraz częściej z tego typu tragediami. Po zeszłorocznej...

Wirginia, Illinois
W ostatniej masakrze na Uniwersytecie Notrthern Illinois zginęło sześć osób, a piętnaście zostało rannych. Reakcja władz uczelni była niemalże natychmiastowa, już po kilkunastu minutach od pierwszych strzałów zaalarmowano cały campus. Jednak system szkolnictwa w Stanach Zjednoczonych zmaga się coraz częściej z tego typu tragediami. Po zeszłorocznej strzelaninie na politechnice w Wirginii większość uczelni wprowadziła specjalne programy, dzięki którym studenci mogą czuć się bezpieczniej. Zwiększona ochrona fizyczna czy monitoring to tylko niektóre z nich. Zaskakujące jest, że masakry dokonuje zazwyczaj jeden ze studentów, ktoś z ich środowiska. Co sprawia, że zamiast szukania pomocy decyduje się na tak drastyczny krok?
 
Wyłącznie geny i zaburzenia psychiczne?
Choć od jednej z najbardziej dramatycznych strzelanin minął już rok, wielu neurologów, terapeutów, psychiatrów i biegłych sądowych wciąż zastanawia się nad motywami studenta z Wirginii – Cho Seung – Hui, które popchnęły go do odebrania życia tylu osobom i w ostateczności samemu sobie. Naukowcy skłaniali się ku teorii, iż to właśnie geny są w znacznej mierze odpowiedzialne za tak drastyczne przejawy agresji. Jednak przeprowadzane na przestrzeni lat badania dowiodły, że nie można winić jedynie biologii. W równym stopniu odpowiada za to podłoże psychologiczne, jak i środowisko, w którym wychowuje się jednostka. „Byłoby dobrze, gdyby istniał jeden gen czy hormon  odpowiedzialny za przemoc, ale zazwyczaj jest to bez znaczenia, jeśli nie weźmie się pod uwagę czynników społecznych i otoczenia” – podkreśla autor książki Robert Sapolsky pt. „Problem z testosteronem”. Wiele więc wskazuje na to, że gdyby Cho spędził ostatnie piętnaście lat w Japonii, gdzie prawie w ogóle nie dochodzi do tego typu tragedii, nic by się nie stało. Większość z zamachowców dokonujących podobnych tragedii cierpiała na specyficzną odmianę paranoi, której przejawem było obwinianie innych za własne niepowodzenia czy porażki oraz przeświadczenie, że cały świat jest przeciwko nim. Profesor James Alan Fox z Uniwersytetu Northeastern mówi: „Dlatego, gdy dochodzą do wniosku, że życie nie jest nic warte, decydują się zabrać ze sobą i innych, bo inni są za to odpowiedzialni”.
 
Poza grupą
Cho był całkowicie odizolowany od reszty studentów, praktycznie nie miał przyjaciół, cierpiał na głęboką depresję. Izolacja społeczna jest szczególnie obecna w społecznościach niezwykle mobilnych, gdzie trudno o zawiązywanie trwałych więzi między jej członkami. Ponadto przesiąknięte krwią gry komputerowe osłabiają wrażliwość na zadawane cierpienie przez młodych ludzi i wzmacniają agresję. Dlatego też z roku na rok wzrasta liczba dzieci, których rodzice decydują się na nauczanie w domu. Uważają, że dzięki temu nie są one narażone na wszelkiego rodzaju prześladowanie w szkole, zaś bezpieczna atmosfera sprzyja przyswajaniu nauki. Z drugiej zaś strony pozbawia się je w ten sposób kontaktu z rówieśnikami, uczenia się funkcjonowania w innej komórce niż rodzina. W obliczu narastającego zagrożenia dobrym pomysłem wydaje się pierwsza szkoła założona przez rodziców, którą otwarto kilka tygodni tego w południowej części Londynu. Tamtejsi uczniowie tracili zbyt dużo czasu na dojazd do okolicznych szkół, co zmotywowało rodziców do podjęcia działań. Szkołę prowadzi odpowiednio wykształcona kadra nauczycieli, na czele z dyrekcją, rodzice zaś czynnie włączają się w jej życie. Jak sami podkreślają, nie ograniczają się jedynie do cosemestralego udziału w wywiadówce.
Nie jest przesądzone, że siedmiolatek, który często wdaje się w szkolne bójki, jako student dokona masakry na swojej uczelni. Nie można całej odpowiedzialności zrzucić na uwarunkowania biologiczne. Znaczącą rolę odgrywa środowisko, w którym wychowuje się dziecko. Dlatego tak ważne jest, by szkoły czy uniwersytetu były odpowiednio wyposażone, tak by były miejscami, gdzie możemy czuć się bezpiecznie. Osobny problem stanowi szybka reakcja ze strony wykładowców, jaki i pozostałych studentów na wszelkie, nawet najmniejsze sygnały od tych, którzy w jakikolwiek sposób sobie nie radzą.  
Weronika Stachura
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki