Wąwozy ruin, uśmiechnięte sanitariuszki, gawędzący powstańcy, ranny chłopiec, ksiądz udzielający Komunii św. w piwnicznym wnętrzu, budowanie barykady, gotowanie zupy – tak wyglądało zwyczajne codzienne życie latem 1944 roku w Warszawie. Autor fotografii – ppor. Eugeniusz Lokajski (ur. 30 grudnia 1909 r.), zginął w powstaniu warszawskim.
Muzeum Powstania Warszawskiego – aby uczcić rocznicę jego urodzin – wydało pierwszy album z powstańczymi fotografiami Lokajskiego. Zgromadzono ich ponad osiemset, cudem uratowanych i wyniesionych z Warszawy przez siostrę fotografa Zofię Lokajską-Domańską, również uczestniczkę powstania. Wydawniczej premierze towarzyszy ekspozycja stu fotografii Lokajskiego, którą można oglądać w muzeum do końca marca.
Olimpijczyk
„Nikt ze współczesnych nie zdawał sobie sprawy, że ten spokojny, cichy eks-sportowiec w randze podporucznika będzie w przyszłości człowiekiem, który na dnie klęski, zza własnego grobu dokona tego, czego nie udało się powstańczym generałom i wodzom: da dowód polskiej prawdzie tej wojny… Na tej wojennej olimpiadzie walki o prawdę i godność człowieka Eugeniusz Lokajski odniósł swoje zwycięstwo, którego nikt już nie jest w stanie mu wydrzeć…” – tak pisał o „Broku” Jerzy Piórkowski. „Pająk” i „chuchro” – mówiono na niego w szkole. Mimo zamiłowania do sportu nauczyciel WF-u w liceum nawet nie chciał słyszeć o tym, żeby Lokajski cokolwiek trenował. Tymczasem Eugeniusz okazał się wybitnym talentem lekkoatletycznym. W 1929 roku został wicemistrzem Polski w skoku wzwyż, w 1934 roku mistrzem Polski w pięcioboju i rzucie oszczepem, a rok później – w oszczepie, pięcioboju i dziesięcioboju. W 1935 roku na akademickich mistrzostwach świata w Budapeszcie został mistrzem świata w pięcioboju. W czerwcu 1936 roku Lokajski rzucił oszczepem na odległość 73 metrów i 27 centymetrów, co było trzecim wynikiem na świecie! Na olimpiadzie w Berlinie w tym samym roku polski oszczepnik był zdecydowanym faworytem. Niestety, podczas rzutów próbnych doznał kontuzji. Mimo wielkiego bólu wziął jednak udział w zawodach, osiągając siódmą lokatę. Wśród materiałów pochodzących z Muzeum Powstania Warszawskiego można znaleźć takie wyznanie Lokajskiego: „(…) Po odbyciu służby wojskowej, gdzie oszczep musiałem zastąpić karabinem, rozpocząłem studia w Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego. (…) Trenowałem w idealnych warunkach, brałem pod pachę dwa oszczepy i szedłem do pobliskiego lasu, rzucając je w marszu, lekko, bez większego wysiłku, często do celu. Odnalazłem swój styl, idealnie dopasowany do mojej budowy, szybkości i siły. (…) A potem przyszła olimpiada i kontuzja na cztery dni przed decydującym startem. Nie mogłem jednak się wycofać. Pierwszy rzut finałowy przeszył mnie ogniem bólu, za drugim coś się urwało, a trzeci…”. Jego upór i determinacja sprawiła, że mimo kontuzji przygotowywał się do olimpiady, która miała odbyć się w Tokio w 1944 roku. W 1944 roku Lokajski miał rzeczywiście zwyciężyć, ale w zupełnie innej konkurencji. Oddał swoje życie za ojczyznę i pozostawił po sobie zbiór kilkuset fotografii – dowodów walki i zwycięstwa braterstwa, przyjaźni, nadziei i odwagi.
Żołnierz
Podczas kampanii wrześniowej 1939 roku był dowódcą plutonu w 35. pułku piechoty, walczył w okolicach Brześcia nad Bugiem. Udało mu się uniknąć sowieckiej niewoli i uciec do Warszawy, gdzie od 1942 roku prowadził z przyjacielem zakład fotograficzny. Fotografię odkrył już w czasie studiów. Fotografował ludzi, przyrodę, codzienne życie, zawody sportowe. Później uwieczniał na kliszy okupacyjne życie Warszawy. Prowadził też tajne komplety, ze względu na popularność nie należał do konspiracji. W 1943 roku ukochany młodszy brat, ps. „Grot”, został postrzelony i zmarł na rękach Eugeniusza Lokajskiego. Wówczas Lokajski podjął decyzję o wstąpieniu do AK. Od 2 sierpnia 1944 roku był oficerem łącznikowym w korpusie ochrony Sztabu Obszaru Warszawskiego AK (kryptonim „Koszta”), a wkrótce dowódcą drugiego plutonu „Koszty”. Brał udział m.in. w walkach o „Pastę”, „Esplanadę”, w szturmie na komendę policji i kościół św. Krzyża.
Fotograf
Nie rozstawał się z aparatem fotograficznym. Jego żyjący przyjaciel, komentator sportowy i powstaniec Bogdan Tomaszewski, wspominał na otwarciu wystawy, że powstańcy często przeganiali „Broka”, gdy ich fotografował. Uczestniczka powstania i koleżanka Lokajskiego, Janina Kulesza-Kurowska, opowiadała: „Narzekaliśmy czasem, że on tylko z aparatem, że nie powinien tak wszystkiego fotografować. Potrafił dostrzegać urok tych naszych codziennych powstańczych chwil, momentów, kiedy nie byliśmy żołnierzami, a byliśmy po prostu ludźmi”.
Podczas szturmu na „Pastę” „Brok” oprócz „błyskawicy” miał kamerę. Później w kinie „Palladium” pokazywano film z jego zdjęciami. Zginął 25 września 1944 roku zasypany w domu przy ulicy Marszałkowskiej 129. Jego zwłoki ekshumowano w maju 1945 roku i pochowano na Powązkach, dzięki uporowi siostry. To również dzięki niej przetrwało niemal tysiąc fotografii Eugeniusza Lokajskiego.
„W ciągu dziesięcioleci, które minęły od powstania, starałam się utrwalać pamięć o tamtych dniach, o chłopcach, którzy polegli, o Genku. Nie mogłam znaleźć wydawcy i nie mogłam zrobić oficjalnej wystawy fotograficznej.
W związku fotografików nie chciano ze mną rozmawiać – Genek był fotografem amatorem. Udało mi się zorganizować kilka wystaw własnym kosztem” – wspominała Zofia Domańska.
Na wystawie w Muzeum Powstania Warszawskiego zgromadzono sto zdjęć, podzielono je na dwie części. Pierwsza część to fotografie sprzed wojny: z wyjazdów w góry i ukazujące rodzinę Lokajskiego. Druga część to zdjęcia z czasów powstańczych, które są zamieszczone w wydanym przez muzeum albumie. „Dotychczas na rynku wydawniczym nie było publikacji, która ukazywałaby powstanie warszawskie w taki sposób. Na 500 stronach albumu zdjęcia Lokajskiego przybliżają charakter powstańczej Warszawy: ludzką radość, nadzieję, a także rozpacz. Zostały one zaprezentowane w formie zrozumiałej także dla młodych czytelników, tworząc oryginalny pomost między pokoleniem powstańców a współczesną młodzieżą” – powiedziała PAP rzeczniczka prasowa muzeum, Anna Kotonowicz.