W jednym z klasztorów w Ziemi Świętej żył w V w. starzec Zosima. Kiedyś z natchnienia Bożego udał się on do innego klasztoru, położonego nad Jordanem i zobaczył, że tamtejsi mnisi wiodą bardziej świątobliwy żywot. Postanowił więc, że każdy kolejny Wielki Post przeżyje razem z nimi na Jordańskiej pustyni.
Pewnego razu spotkał tam niewiastę Marię, która opowiedziała mu swoje losy. Pochodziła z Egiptu, jako dwunastoletnia panna porzuciła rodzinny dom i – świadoma swoich wdzięków – przez kilka lat uwodziła mężczyzn. Miała już mocno nadszarpniętą reputację, gdy przyłączyła się do pielgrzymów, którzy wybierali się do Jerozolimy, aby uczcić drzewo Krzyża św. A ponieważ szukała tylko nowych wrażeń, toteż rychło stała się zgorszeniem dla pątników.
W uroczystość Znalezienia Krzyża św. Maria poszła z innymi do Bazyliki Grobu Pańskiego, ale jakaś nieznana moc nie pozwoliła jej przekroczyć progu świątyni. Rozgniewało ją to, lecz po chwili – pod wpływem łaski Bożej – doznała olśnienia i uświadomiła sobie własną grzeszność. W przedsionku kościoła zaczęła błagać o litość Matkę Bożą, której obraz wisiał na przeciwległej ścianie. Po przełomie duchowym zaczęła wieść żywot pokutnicy: wiedziona głosem wewnętrznym udała się za Jordan, a potem – po spowiedzi oraz Komunii św. – z trzema bochenkami chleba na pustynię. Kiedy spotkał ją Zosima, przebywała tam już od czterdziestu siedmiu lat.
W następnym roku w Wielki Czwartek udał się on do Marii z Ciałem Pańskim i wtedy ujrzał ją kroczącą po wodach Jordanu. Minął kolejny rok i znowu przybył z Komunią św., ale znalazł ją już martwą. Chciał Marię pogrzebać, ale przestraszył się nadchodzącego lwa. Zwierzę jednak polizało tylko stopy pokutnicy, a potem wygrzebało dół, do którego Zosima złożył jej ciało.