Księdza Piotra poznałem przed kilkunastu laty. Pewnego dnia podarował mi tomik swoich wierszy pt. „Idąc przez życie”. To był jego debiut literacki, ale pisze już od osiemnastego roku życia. Niedawno ukazał się kolejny, czwarty już jego zbiór pt. „Na skraju nieba”. Były jeszcze dwa: „Więcej nic” w 1996 r. i „Znak miłości” – dziesięć lat później.
Powiedziałem autorowi, że odnoszę wrażenie, jakby kolejne tytuły były kontynuacją pewnej drogi, bo układają się w logiczną całość, więc zapytałem: dokąd ta droga prowadzi? Odpowiedział, że wszystkie wiersze zawarte w tych czterech tomikach są właściwie hymnem na cześć Biblii – Księgi Życia i Zmartwychwstania. Księgi, która jest fascynującym autoportretem Boga. A jest to droga prowadząca konsekwentnie do prawdy o Zmartwychwstaniu, jako wydarzeniu religijnym i fakcie historycznym.
Dom to nie mury i ściany
Nawiązałem do jego debiutu i do wiersza, który otwierał tamten tomik, a był dedykowany rodzicom: „W szkatułce pamięci/ przechowuję najlepszej próby/ klejnoty wyobraźni/ patrzę na kamyki psot/ którymi wybijałem okna na świat/ i podziwiam korale fantazji/ wyłowione ze wspólnych zabaw/ ciepło domowego ogniska/ zachwyca mnie najbardziej”. Zapytany o wspomnienia z lat dzieciństwa odrzekł, że miał bardzo zacnych, pracowitych i pobożnych rodziców: – Dom to nie mury i ściany, ale serdeczne więzi międzyludzkie, osobowe relacje, kochająca się wspólnota, wzajemny szacunek, poczucie bezpieczeństwa i zaufanie. Nie, to nie była sielanka, ale chrześcijański realizm. Rodzice szli przez życie z podniesionym czołem, ale nigdy nie z zadartym nosem. Cztery siostry, brata i mnie uczyli przykładnym życiem ukierunkowanym na Boga i Kościół.
Iskrzy poezją
Wydawało mi się, że przed laty ks. Piotr był... cukiernikiem. Przyznał, że to prawda, przez siedem lat pracował jako cukiernik-lodziarz. Uczęszczał do szkoły podstawowej w Szamotułach, potem była trzyletnia szkoła zawodowa dla pracujących i cztery lata liceum dla pracujących we Wronkach. W 1973 r. zgłosił się do Seminarium Duchownego w Poznaniu, a sześć lat później przyjął święcenia kapłańskie. Był wikarym w Mosinie, Śremie, Poznaniu i Krobi oraz proboszczem w Siedlcu, a teraz w Bolewicach.
Na ile kapłaństwo, codzienność ołtarza i konfesjonału, a także doświadczenia duszpasterskie są dla księdza poety inspiracją do tworzenia kolejnych strof? Dla ks. Piotra te sakramentalne rzeczywistości wzajemnie się na siebie nakładają i współtworzą całość relacji do Boga i człowieka. I właśnie ten styk spraw Bosko-ludzkich „iskrzy poezją”. A doświadczenie duszpasterskie – aby przechodzić od religijności obrzędowej do pobożności egzystencjalnej, mającej wpływ na życie; czyli od metryki chrztu do świadectwa chrześcijańskiego życia. I to jest materia, która go inspiruje: ukazywanie, że wiara nie jest skostniałym systemem nakazów i zakazów, reliktem przeszłości, lecz radosnym pełnieniem woli Bożej i mądrym patrzeniem w przyszłość.
Pan Bóg ma poczucie humoru
Nie ukrywa, że sam jest zaskoczony faktem pisania wierszy: – Pan Bóg ma wielkie poczucie humoru i – aby było jeszcze śmieszniej – obdarzył mnie talentem poetyckim. Ilekroć zasiada do pisania, nie traci czasu na oglądanie telewizji. A zanim wyda kolejny tomik pisze około trzystu wierszy, bo taka duża selekcja gwarantuje właściwy poziom.
Poezja jest dla ks. Piotra balsamem, sumą ciszy, milczenia, spokoju, zadumy, zadziwienia, podziwu oraz patrzenia na świat oczami duszy. Poezja to patrzenie w niebo, a nie w śmietnik. Poezja to pieśń Nadziei. Sam zaś najbardziej ceni wiersze Cypriana Kamila Norwida oraz Zbigniewa Herberta.
Ks. Piotr Dobak, ur. w 1952 r. we Wronkach, wyświęcony w 1979 r., obecnie jest proboszczem w Bolewicach.