Logo Przewdonik Katolicki

Aby cieszyć się Jahwe

Natalia Budzyńska
Fot.

Chasydzi mieszkają dziś w Stanach Zjednoczonych i w Izraelu. Kolebką chasydyzmu były jednak ziemie polskie. Przed II wojną światową widok brodatych mężczyzn z pejsami, ubranych w długie czarne chałaty i sobolową czapę na głowie, należał do polskiego folkloru. Dziś to pielgrzymi, którzy odwiedzają ziemie swoich przodków. Chasydyzm jest nierozerwalnie związany z małymi miasteczkami...

Chasydzi mieszkają dziś w Stanach Zjednoczonych i w Izraelu. Kolebką chasydyzmu były jednak ziemie polskie. Przed II wojną światową widok brodatych mężczyzn z pejsami, ubranych w długie czarne chałaty i sobolową czapę na głowie, należał do polskiego folkloru. Dziś to pielgrzymi, którzy odwiedzają ziemie swoich przodków.

Chasydyzm jest nierozerwalnie związany z małymi miasteczkami w centrum i na wschodzie dawnej Rzeczypospolitej. Holokaust przyniósł mu kres, ale już w latach 50. wielkie chasydzkie dynastie zaczęły się odradzać dzięki potomkom cadyków, którzy ocaleli z zagłady. Wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych i Izraela i tam udało im się zatrzymać czas. Wydawałoby się, że nie ma dla nich miejsca w nowoczesnym świecie. Mężczyźni odwracają głowy, gdy przechodzi obok nich kobieta, ich żony i córki nigdy nie ubiorą spódniczki przed kolana. Tymczasem obserwuje się wzrost zainteresowania mistyką chasydzką i bogatą chasydzką kulturą. Jednym ze świadectw tego są tłumy obecne na krakowskim Kazimierzu podczas Festiwalu Kultury Żydowskiej i wielkie zainteresowanie warsztatami tańca chasydzkiego oraz wysyp zespołów grających klezmerską muzykę, wywodzącą się właśnie z chasydyzmu. Co jest atrakcyjne w tym ruchu oświecenia duchowego, powstałym na początku XVIII wieku? Dlaczego pociąga dziś ludzi?



Od ascezy do radości
Potocznie narodziny chasydyzmu łączy się z niezwykłą postacią Izraela ben Eliezera, znanego jako Baal Szem Tow (Baalszem). Jednak termin chasidim używany był już kilkadziesiąt lat przed jego narodzinami w 1700 roku. Pod koniec XVII wieku powstawały „bractwa pobożnych” (chewrat chasidim), których członkowie poprzez surową ascezę i pielgrzymki do Ziemi Świętej pragnęli pomóc Mesjaszowi i przyspieszyć zbawienie. Mówi się o Baalszemie – bo jego postać owiana jest legendą i tak naprawdę nic nie wiadomo na pewno – że podczas gdy jego żona prowadziła dom i troszczyła się o rzeczy doczesne, on całe dnie i noce spędzał w lesie nad brzegiem Prutu, zgłębiając tajemnice Kabały. Był chasydem – ascetą i oczekiwał szybkiego przyjścia Mesjasza. Mając 38 lat, wyruszył do Ziemi Świętej, jednak nigdy tam nie dotarł. Zakończył swoją pielgrzymkę w Stambule, gdzie spędził rok i powrócił do Rzeczypospolitej całkowicie przemieniony. Odtąd twierdził, że umartwianie ciała osłabia człowieka i utrudnia mu spotkanie z Bogiem, tak więc raz na zawsze zerwał z ascezą. Był osobowością wybitną i miał dar przekonywania, bo w jego ślady poszło wielu poważanych chasydów. Dotychczas znany był jako praktyk kabalista, dokonujący wielu uzdrowień w okolicy. Głosił wyższość uzdrowienia duszy, a nie ciała, które można osiągnąć dzięki modlitwie. Być może na Bliskim Wschodzie zetknął się z praktyką modlitewnego transu, w każdym razie jego umiejętność popadania w ekstazę podczas modlitwy była bardzo ceniona przez współczesnych. Twierdził, że podczas transu jego dusza wstępuje do niebios, a pobożnych Żydów ogarniało zdumienie, gdy obserwowali gwałtowne ruchy, jakie wykonywał.

Baal Szem Tow zamieszkał w Międzyborzu, które szybko stało się ośrodkiem rozwijającego się ruchu chasydzkiego. Po śmierci Beszta jego rolę przejął Dow Ber z Międzyrzecza zwany Wielkim Magidem. On również był w młodości zwolennikiem ascetycznej formy chasydyzmu i gorliwym badaczem Tory, Talmudu i Kabały. W tym czasie doktryna chasydyzmu zataczała coraz szersze kręgi, przekształcając się z ruchu elitarnego i ezoterycznego, przeznaczonego tylko dla wybranych i wtajemniczonych, w ruch masowy i ludowy. Duża była w tym zasługa Wielkiego Magida, który rozpoczął swoją publiczną działalność, przemawiając do ludzi prostym i zrozumiałym dla każdego językiem. Rezygnacja z ascezy jako drogi zbawienia i uświęcenia oraz fakt, że dotychczasową skomplikowaną modlitwę zamieniono na ekstatyczną i spontaniczną, spowodowały niezwykłe religijne ożywienie wśród Żydów. Zamiast trudnych talmudycznych studiów chasydyzm oferował zbiorowe modlitwy i radosne biesiady połączone ze śpiewem i tańcem. Mówiono, że człowiek „stworzony został do niczego innego jak tylko do tego, by cieszył się Jahwe i rozkoszował jego Szechiną”.


Podczas 17. Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie wyraźnie było widać zainteresowanie duchowością i kulturą żydowską. Na zdjęciach uroczyste zakończenie szabatu w jednej z synagog na Kazimierzu

Ekstaza w bóżnicy
Początkowo chasydyzm w takiej postaci wzbudzał poważne kontrowersje wśród najważniejszych rabinów, a nawet obłożono ruch klątwą, uważając ich za heretyków. Tak widzieli chasydyzm przedstawiciele oficjalnego rabinizmu: „Są to ludzie, którzy podczas modlitwy Dwunastu błogosławieństw wtrącają na głos obce słowa [chodzi o jidysz] i gestykulują jak obłąkani, a swoje zachowanie tłumaczą tym, że myślami przebywają w odległych światach. Zaniedbują zupełnie studiowanie Tory i nieustannie podkreślają, że powinno się jak najmniej czasu poświęcać nauce i nie smucić się zanadto popełnionymi rzeczami. Każdy dzień jest dla nich jak święto”.

Mimo krytyki ludność żydowska chętnie odwiedzała miejsca, gdzie mieszkali charyzmatyczni przywódcy nazywani cadykami. Zresztą już na początku XIX wieku wrogość zastąpiło pokojowe współistnienie, a na skutek zauważalnej i postępującej sekularyzacji pod koniec wieku chasydzi zaczęli zakładać szkoły – jesziwy i powrócili do studiowania pism. Wciąż jednak najważniejszym obowiązkiem chasyda pozostawała modlitwa, główne zajęcie pobożnego Żyda w ciągu dnia. Chasyd zawsze i w każdej chwili ma mieć przed oczami Boga jako jedyną prawdziwą rzeczywistość. Ten stan nosi nazwę „dwekut” i mówi o całkowitym zjednoczeniu duszy z Bogiem. Najlepiej można to osiągnąć podczas kontemplacyjno-ekstatycznej modlitwy, kiedy to przychodzi moment zatracenia własnego ja. Jiři Langer, który poznał środowisko praskich chasydów na początku XX wieku tak opisał to, co zobaczył w bóżnicy: „Nagle jakby iskra elektryczna przeszyła obecnych. Tłum dotąd spokojny, niemal zastraszony, wybucha nagle dzikim krzykiem. Nikt nie stoi w miejscu. Wysokie czarne postacie biegają po bóżnicy, połyskują, migają w świetle szabasowych świec. Gwałtownie gestykulują, miotają całym ciałem, wykrzykują słowa psalmu, nie zwracają uwagi, że potrącają jeden drugiego; wszystko przestało dla nich istnieć. Ogarnięci ekstazą nie do opisania”. Taką ekstazę osiąga się poprzez rytmiczny ruch całego ciała: taniec, a nawet chodzenie na rękach (jak chasydzi z obrazów Marca Chagalla). Właśnie dzięki tym „dziwactwom” cała istota: ciało i dusza człowieka adoruje Boga, osiągając doskonałą kontemplację Jego światłości.



Wiara cadyka
Wprawdzie w modlitwie uczestniczy cała wspólnota, ale najważniejszą rolę odgrywa cadyk. O cadyku mówi się, że jest „kanałem, którym dopływa łaska Boska”. Cadyk jest najdoskonalszym pośrednikiem między człowiekiem a Bogiem. Nie wybiera się cadyka dlatego, że jest najlepszy w studiowaniu Tory i posiadł tradycyjną mądrość, ale ze względu na jego charyzmatyczną osobowość i silną wiarę. Właśnie wiara jest najważniejsza, bo dzięki jej mocy Bóg wysłuchuje modlitw cadyka. Cadyk może uzdrawiać chorych, wybawiać braci w wierze od prześladowań i ucisku, przynosić radość. Nawet więcej: cadyk może wpływać na zmianę Boskich postanowień. Jego dusza jest czysta, a on i jego czyny są Torą – słowem Boga. Im cudowniejsze są czyny cadyka, tym więcej uczniów przybywa do jego domu i w ten sposób powstają dwory chasydzkie. Chasydzi gromadzą się wokół swego cadyka i kontemplują nie tylko jego naukę, ale każdy czyn i gest. Dzięki swoim zasługom i dzięki swojej wierze modlitwy zgromadzonych chasydów docierają do Boga, cadyk dzięki mocy „dwekut” zabiera je przed Tron Najwyższego.

Radosna modlitwa
Najbardziej charakterystycznym rysem chasydyzmu jest radość. Żyd nie powinien popadać w smutek, bowiem „melancholia stanowi poważną przeszkodę w służbie Bogu”. Jest się przecież z czego radować: z tego, że jest się Żydem, że Bóg jest blisko, że można się modlić i wypełniać wolę Boga. Chasydzi uważają, że radosna modlitwa dociera do Pana, natomiast modlitwa pełna krzyków i jęków jest daremna. Swój szczyt osiąga chasydzka radość w czasie szabatu. Mędrcy chasydzcy mówią, że „dla każdego, kto raduje się z powodu szabatu, zarezerwowana jest nieograniczona porcja radości w przyszłym świecie”.

„Pewnego razu jakiś Żyd, który bardzo ciężko zgrzeszył, przybył do Baal Szem Towa i zapytał: Ile dni powinienem pościć, żeby odpokutować mój straszliwy grzech?

Baal Szem odrzekł mu: To nie przez post otrzymuje się wybaczenie Boga, ale przez radość, której twórcami i posłańcami są psalmy. Odmawiaj psalmy z radością, a zostaniesz uwolniony od twojego grzechu”.

Istnieje też opowieść o radości chasydów z czasów zagłady: „Meir Ofen, uczeń rabbiego z Dzikowa, ze zwojem Tory w rękach prowadził setkę Żydów w ich marszu do wspólnego dołu, śpiewając psalm «Sprawiedliwi, wołajcie radośnie na cześć Pana».

Rabbi z Dąbrowy, Chaim Jechiel Rubin, odmówił swoją ostatnią modlitwę z żarliwością i razem z dwudziestką towarzyszy, po własnoręcznym wykopaniu grobu, zaintonowali oni szabasowe pieśni biesiadne i odtańczyli taniec chasydzki. Potem zostali rozstrzelani”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki