Protest bezpartyjnych
Michał Gryczyński
Fot.
I tak minęła nam kolejna rocznica śmierci Jana Pawła II, a potem Święta Wielkanocne. Dzięki temu mieliśmy kilkanaście dni odpoczynku od bieżących wydarzeń politycznych co, jak się zdaje, wyszło wszystkim na zdrowie. Zwłaszcza psychiczne.
Po ostatnim felietonie, w którym pisałem m.in. o Józefie Oleksym, przywołując słowa kilku znanych szlagierów, ktoś zauważył, że w mojej...
I tak minęła nam kolejna rocznica śmierci Jana Pawła II, a potem Święta Wielkanocne. Dzięki temu mieliśmy kilkanaście dni odpoczynku od bieżących wydarzeń politycznych co, jak się zdaje, wyszło wszystkim na zdrowie. Zwłaszcza psychiczne.
Po ostatnim felietonie, w którym pisałem m.in. o Józefie Oleksym, przywołując słowa kilku znanych szlagierów, ktoś zauważył, że w mojej wiosennej liście przebojów zabrakło przeboju „Józek, nie daruję ci tej nocy”. Jakiej nocy? Czyż rozmowa Oleksego z Gudzowatym nie miała miejsca podczas zakrapianego obiadu? A zresztą to już nieważne, bo – jak wiadomo – kilkanaście dni temu Oleksy przestał być członkiem SLD. Kto ma taką potrzebę, może mu okazać współczucie – nieszczęsny towarzysz, całe życie w partii, od nieboszczki PZPR zaczynając, a teraz został bez legitymacji – ale w gronie bezpartyjnych nie powitamy go nawet fanfarami. A może zaprotestujmy?
Bo to przecież bezpartyjność z przymusu, a nie z wyboru, i to jeszcze rozpoczęta w wyjątkowo kiepskim stylu. Można się było spodziewać, że Oleksy spróbuje odeprzeć ataki swoich partyjnych adwersarzy i oświadczy: powiedziałem prawdę, bo tacy rzeczywiście jesteście. Mógłby jeszcze dodać, że ta prawda ich wyzwoli. Tymczasem on przed rozstaniem z SLD spuścił z tonu i pokajał się wobec towarzyszy, jakby mu zabrakło odwagi. Ech, ta lewica...
Ale sprawa może mieć jeszcze drugie, głębsze dno. Być może należy ją odczytać jako sygnał wysłany z Rosji, że nie jest zainteresowana dłuższym istnieniem w Polsce formacji postkomunistycznej. Co nie oznacza, rzecz jasna, jakoby Kreml zamierzał zrezygnować z odzyskania swoich wpływów w naszym kraju. Wręcz przeciwnie, o czym najlepiej świadczy kolejna odsłona toczonej wojny handlowej: po zablokowaniu sprzedaży polskiego mięsa doszedł zakaz wwożenia naszych jabłek. Czytałem niedawno na łamach – interesującego jak zwykle – tygodnika „Najwyższy czas” (nr 13) artykuł Mariana Miszalskiego. Analizując aktualną politykę Moskwy wobec Polski, przestrzega on przed próbą zapędzenia nas pod rządy „eurokonstytucji”, w kontekście strategicznego partnerstwa niemiecko-rosyjskiego. Brzmi to groźnie.