Przywykliśmy już do wzmożonych w ostatnim czasie informacji o różnych sensacyjnych wydarzeniach i nowinkach z życia politycznego, społecznego i z życia Kościoła, przekazywanych nam przez media. Wiele z tych mniej lub bardziej poruszających spraw ma prawo nosić miano priorytetowych, bowiem w konkretny sposób dotykają one nie tylko naszego życia, ale i ludzi nam bliskich, dotyczą jego godności i jakości.
Jedną z nich jest choćby głośna sprawa wpisania do Konstytucji RP słów gwarantujących ochronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Dyskusje toczące się wokół tego tematu bardzo często odkrywają sposób myślenia tych, którzy mają służyć narodowi. Postawa jednych to rzeczywiście prawdziwa służba i wyraz troski o przyszłość ojczyzny. Inni, niestety, porażają nas niekiedy sposobem podejścia do sprawy, jej interpretacją lub propozycjami rozwiązań, które są niczym innym jak zastąpieniem jednego zła innym. Przykre to, że niektórzy politycy oraz przedstawiciele opinii publicznej w tak ważnej kwestii błądzą czasami między „półprawdami”. Kiedy jednak chodzi o ludzkie życie, nie można umywać rąk, nie należy też stawiać pytań: cóż to jest prawda? Zwłaszcza wtedy, gdy stoi ona wyraźnie przed nami.
Na pewno sprawą priorytetową jest też – nie tylko dla Polaków, ale dla wszystkich chrześcijan i ludzi dobrej woli – rychła beatyfikacja i kanonizacja Sługi Bożego Papieża Jana Pawła II. Znajomy powiedział mi kiedyś piękne zdanie, które usłyszał podczas prywatnego spotkania z naszym wielkim Rodakiem: „Żyj tak, aby ludzie pytali cię o Boga”. Te słowa są przesłaniem dla każdego chrześcijanina. Nie odkryję Ameryki mówiąc, że pragnieniem Ojca Świętego było, by człowiek, którego spotykamy, pytał nas o Boga, ale także, by mieszkańcy Starego Kontynentu, patrząc na postawę Polaków wierną Ewangelii w zasadniczych kwestiach, zaczęli wreszcie zadawać sobie pytanie: Quo vadis, Europo?
W drugą Niedzielę Wielkanocną nasza uwaga koncentruje się na bardzo ważnej „sprawie”, choć dla niektórych środowisk niemedialnej, mającej ogromne znaczenie dla całej ludzkości. Mam na myśli święto Bożego Miłosierdzia. Codziennie spotykamy się z tym ogromnym darem wysłużonym dla człowieka przez Chrystusa, a przenikającym naszą egzystencję. Z jednej strony dar ten skłania nas do dziękczynienia i zaufania Bogu, z drugiej do rozbudzenia w sobie nowej wyobraźni miłosierdzia w wymiarze nie tylko materialnym, ale i duchowym, bowiem coraz bardziej dostrzegamy duchową biedę współczesnego człowieka, który zagubiony w chaosie propozycji tego świata, szuka spotkania z Bogiem. Naszym zadaniem jest mu w tym pomóc.
Pamiętajmy, że dla Chrystusa sprawą priorytetową był, jest i zawsze będzie człowiek. My wszyscy. On za wierność Bogu przeszedł Drogę Krzyżową, gdyż głoszeniem prawdy naraził się „trzymającym władzę”. Pragnienie największego dobra dla człowieka – zbawienia doprowadziło Go aż na wzgórze Golgoty, gdzie oddał za każdego z nas swoje życie. Te wydarzenia były jednak potrzebne, aby w pełni zajaśniała radość Poranka Zmartwychwstania i prawda o miłosiernej miłości Boga, ogarniającej każdego człowieka.
Mój cytat
Tajemnica paschalna – to Chrystus u szczytu objawienia niezgłębionej tajemnicy Boga. Właśnie wtedy wypełniają się do końca owe wypowiedziane w Wieczerniku słowa: „Kto mnie zobaczył, zobaczył także Ojca”. Chrystus bowiem, którego Ojciec „nie oszczędził” ze względu na człowieka, Chrystus, który w swojej męce i krzyżu nie doznał miłosierdzia ludzkiego – w swym Zmartwychwstaniu objawił całą pełnię tej miłości, którą Ojciec ma dla Niego, a w Nim dla wszystkich ludzi. „Nie jest On bowiem Bogiem umarłych, ale żywych”. W swym Zmartwychwstaniu Chrystus objawił Boga miłości miłosiernej właśnie przez to, że jako drogę do Zmartwychwstania przyjął krzyż. I dlatego – kiedy pamiętamy o krzyżu Chrystusa, o Jego męce i śmierci – wiara i nadzieja nasza koncentruje się na Zmartwychwstałym. […]
Oto Syn Człowieczy, który w swoim Zmartwychwstaniu w sposób radykalny doznał na sobie miłosierdzia: owej miłości Ojca, która jest potężniejsza niż śmierć. I zarazem ten sam Chrystus, Syn Boży, który u kresu – a poniekąd już poza kresem – swego mesjańskiego posłannictwa okazuje siebie jako źródło niewyczerpalne miłosierdzia: tej samej miłości, która w dalszej perspektywie dziejów zbawienia w Kościele ma się potwierdzać jako potężniejsza niż grzech. Chrystus paschalny: definitywne wcielenie miłosierdzia. Jego żywy znak: historiozbawczy i eschatologiczny zarazem. W tym też duchu liturgia okresu wielkanocnego wkłada w usta nasze słowa psalmu „Misericordias Domini in aeternum cantabo”.
Jan Paweł II, encyklika „Dives in misericordia”