Poznań na gazie
Adam Suwart
Jubileusz 150-lecia świętuje właśnie poznańska gazownia. Chociaż od niemal trzydziestu lat nie produkuje już samodzielnie gazu, a zajmuje się jego dystrybucją, to jednak ma dla miasta i jego historii wielkie znaczenie. Kto wie, czy unikatowe, zabytkowe tereny i obiekty dawnej Gazowni Miejskiej nie staną się za kilka lat kolejnym ważnym miejscem na kulturalnej mapie Poznania.
Trudno uwierzyć,...
Jubileusz 150-lecia świętuje właśnie poznańska gazownia. Chociaż od niemal trzydziestu lat nie produkuje już samodzielnie gazu, a zajmuje się jego dystrybucją, to jednak ma dla miasta i jego historii wielkie znaczenie. Kto wie, czy unikatowe, zabytkowe tereny i obiekty dawnej Gazowni Miejskiej nie staną się za kilka lat kolejnym ważnym miejscem na kulturalnej mapie Poznania.
Trudno uwierzyć, że położona w centrum dzisiejszego miasta, pomiędzy hałaśliwymi arteriami komunikacyjnymi, jednostka topograficzna o nazwie Grobla jeszcze 150 lat temu była sielankową wsią podmiejską.
Gaz z wyspy
Tym większy był zapewne jej urok, gdyż była de facto wyspą, z jednej strony oblaną nurtem Warty (dzisiejsze stare, zasypane w 1969 r. koryto), z drugiej zaś jej leniwym dopływem, zwanym Zgniłą Wartą, który z czasem zasypano wyznaczając w jej miejscu ulicę Mostową. Na XIX-wiecznej Grobli bogate mieszczaństwo budowało sobie dwory i domy letnie, za którymi rozciągały się barwne ogrody i oranżerie (sic!). Na zbliżonym do Garbar krańcu Grobli protestanci jeszcze w XVIII w. wznieśli okazały barokowo-klasycystyczny zbór, zaś w środku wyspy z czasem usadowiła się tajemnicza loża masońska, której stylowy gmach mieści dziś Muzeum Etnograficzne.
W taki pejzaż w 1856 roku „wprowadziła się” najnowocześniejsza, jak na owe czasy, gazownia. Jej projektantem został na zlecenie niemieckiego magistratu z nadburmistrzem Eugenem Naumannem na czele wybitny angielski architekt działający w Niemczech – John Moore. Produkcja gazu w największym zakładzie przemysłowym miasta ruszyła dokładnie 14 listopada 1856 roku. Poznaniacy, choć interesowali się żywo samą budową i nowoczesną architekturą gazowni, byli jednak początkowo sceptycznie nastawieni do pomysłu użycia gazu w domu. Pierwszymi jego odbiorcami było więc... 414 latarni miejskich. Po roku działania fabryka, dostarczała gaz już do 1500 odbiorców, także prywatnych.
Najpierw barkami, później koleją
Sam gaz wytwarzany był początkowo z węgla. Surowiec ten sprowadzano drogą rzeczną z Anglii. Barki płynęły z portu w Szczecinie, w górę rzeki Odry i później Warty. Niestety, przepływająca przez Poznań rzeka zbyt często wykazywała się niskim stanem wód, przez co stawała się nieżeglowna. Wkrótce więc zaczęto sprowadzać węgiel ze Śląska. Docierał on do Poznania nowo otwartą pruską linią kolejową relacji Breslau-Posen. W samym Poznaniu przeprowadzono trasę kolejową z dworca Gerberdamm (Tama Garbarska), przez Chwaliszewo i Czartorię, a później już specjalnym żelaznym mostem na Groblę. W pierwszych dziesięcioleciach gazownia szybko się rozbudowywała, wzbogacając się m.in. o nowe zbiorniki. Budowę jednego z nich miał nadzorować sam Hipolit Cegielski. Według niektórych, krążąc po terenie gazowni, zasłużony organicznik i przemysłowiec miał się przeziębić i wkrótce umrzeć na zapalenie płuc...
Dawny marketing
Gazownia działała w mieście mimo okresowych kryzysów, spowodowanych m.in. konkurencją energii elektrycznej. Zakład dotrwał do czasów odrodzonej Polski, w której – dzięki roztropności władz miasta i kierownictwa fabryki – uchodził za najnowocześniejszy pośród polskiego gazownictwa. Obok stałej pracy, w poznańskiej gazowni prowadzone były zadziwiające nas niekiedy działania, które dziś określilibyśmy jako marketingowe, m.in. otwarto w gazowni wielką salę wystawową, w której demonstrowano działanie domowych urządzeń gazowych. Przybywające tam poznańskie gospodynie domowe mogły się m.in. dowiedzieć, dzięki specjalnym licznikom, ile kosztuje ugotowanie zupy na kuchence gazowej. Za sprawą tych działań poznaniacy ostatecznie przekonali się do gazu: w 1939 roku jedynie nieco ponad 4 proc. mieszkańców miasta zajmowało budynki niepodłączone do instalacji gazowej, której długość w mieście wynosiła wówczas 250 km.
Nie zapominajmy
Po II wojnie światowej gazownia szybko podniosła się ze zniszczeń. Jednak działała jeszcze tylko kilkanaście lat. W 1966 roku oddano do użytku drugą gazownię, na Głównej, którą zresztą wkrótce rozebrano i sprzedano do Chin. W 1970 roku doprowadzono do Poznania pierwsze gazociągi z gazem ziemnym, w związku z czym w 1973 roku, po 117 latach służby, wygaszono starą gazownię na Grobli. Odtąd dawna Gazownia Miejska, a właściwie Wielkopolska Spółka Gazownictwa Sp. z o. o. zajmuje się dystrybucją i rozdziałem gazu.
Historia Gazowni Miejskiej to piękna karta w dziejach Poznania. Po dawnej fabryce na Grobli pozostały dziś mało znane przeciętnemu poznaniakowi, a niezwykle unikatowe zabytkowe budynki. Ich monumentalna, niebanalna architektura zachwyca i skłania do refleksji, czy dawna Grobla, dziś dla wielu prawdziwa „terra incognita”, będzie miała okazję stać się ważnym miejscem na kulturalnej mapie Poznania. Przy rewitalizacji Ostrowa Tumskiego, Śródki i Chwaliszewa oraz zasypanego koryta Warty nie można zapomnieć o budynkach dawnej gazowni na Grobli, którym warto by przypisać nowe, atrakcyjne dla miasta funkcje.
Dziękuję Panu Leszkowi Łuczakowi, rzecznikowi prasowemu Wielkopolskiej Spółki Gazownictwa, za pomoc przy pisaniu artykułu.