Lolek i... Bolka, czyli homo szwindel
Michał Gryczyński
Mistrzostwa świata w piłce nożnej dobiegają końca, a dusza polskiego kibica nadal łka. Szkoda zwłaszcza przegranej w meczu z Niemcami, bo to zwycięstwo było bardzo potrzebne, zwłaszcza Polakom pracującym za zachodnią granicą, gdzie nie od dziś słychać kpiny na nasz temat. A tak znowu muszą się pocieszać, że mogło być jeszcze gorzej. Najlepszy zawodnik w tym meczu, bramkarz Boruc,...
Mistrzostwa świata w piłce nożnej dobiegają końca, a dusza polskiego kibica nadal łka. Szkoda zwłaszcza przegranej w meczu z Niemcami, bo to zwycięstwo było bardzo potrzebne, zwłaszcza Polakom pracującym za zachodnią granicą, gdzie nie od dziś słychać kpiny na nasz temat. A tak znowu muszą się pocieszać, że mogło być jeszcze gorzej. Najlepszy zawodnik w tym meczu, bramkarz Boruc, zapytany o to, czy jest zadowolony z udanego występu, odpowiedział, że naszą specjalnością stała się radość z przegranych w niezłym stylu. A przecież z Niemcami ciągle o coś walczymy, więc trzeba nam zwycięstw. Rozsądny chłopak...
Tymczasem Niemcy dworują sobie z nas ile wlezie. Wystarczy przypomnieć skandaliczną reklamę Media Markt – choć tylekroć sami zapewniali, że to market nie dla idiotów! – czy prowokację z wybiciem medalu MŚ dla naszej drużyny piłkarskiej albo mundialowe koszulki z napisami przywołującymi wrzesień 1939 r. Osobiście jednak szczególnie dotknęła mnie próba homo szwindlu z Lolkiem i Bolkiem. Niemiecki termin „szwindel” oznacza: szachrajstwo, kant, matactwo czy machlojki, a tłumaczy się dosłownie jako „zawrót głowy”. I rzeczywiście: wielbiciele przygód Lolka i Bolka dostali swoistego zawrotu głowy, gdy dowiedzieli się, że na okładce berlińskiego pisma dla homoseksualistów „Siegessaeule” bohaterowie popularnej kreskówki zostali przedstawieni jako para „kochających całkiem inaczej”. Magazyn wykorzystał ich wizerunki, aby zachęcić swoich czytelników do uczestnictwa w warszawskich „dniach równości”. To samo uczyniło niemieckie biuro podróży organizujące wyjazd na ową imprezę. Właściciele praw autorskich do postaci Bolka i Lolka zapowiedzieli pozew do sądu, bo nie uszanowano praw autorskich i majątkowych, a na dodatek Bolka przerobiono na... kobietę.
Któż by się spodziewał, że Niemcy okażą się aż tak nietwórczy? Mogli przecież stworzyć własne postacie – choćby Rolfa i Adolfa – zamiast posuwać się do kradzieży naszych animowanych ambasadorów. I to jeszcze w tak niecnych celach – wstyd! Ktoś mocno poirytowany zadał pytanie, czyją dziewczyną była Tola? A musiała być zaraz czyjąś dziewczyną? To tak jakbyśmy chcieli ustalić, dlaczego Miś Uszatek „oklapnięte uszko miał”? Zamiast dzielić włos na czworo, lepiej popukać się w czoło. Nawet jeśli jakiś eurodeputowany uzna ten gest za kolejny dowód polskiej homofobii.