Zdecydowane słowa dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej na wieść o udzieleniu w Chinach sakry biskupiej dwóm kapłanom bez zgody Ojca Świętego nie były dla nikogo zaskoczeniem. Oczekiwał ich chiński Kościół zarówno działający oficjalnie, jak i w ukryciu.
Oburzenie Stolicy Apostolskiej odpowiada nadziejom, jakie wiązała ona z normalizacją relacji z Pekinem. Już przed rokiem wolę nawiązania stosunków z Chińską Republiką Ludową wyraził publicznie Benedykt XVI. Gestem papieskiej życzliwości dla chińskiego Kościoła było też zaproszenie czterech hierarchów na Synod Biskupów o Eucharystii. Rzym gotów był zerwać stosunki z Tajwanem. W okresie minionych dwóch lat udało się praktycznie uzgodnić sposób nominacji biskupich.
Zdaniem ekspertów głównym problemem w chińskich relacjach wyznaniowych są działania kontrolującego Kościół Stowarzyszenia Patriotycznego. Jego funkcjonariusze zdają sobie sprawę, że w wypadku normalizacji z Watykanem ich instytucja utraciłaby rację bytu. Dlatego usiłują blokować wszelkie próby uregulowania zasad współpracy między Kościołem a państwem, a zapowiadane kolejne uroczystości udzielania sakry bez zgody Papieża mają jeszcze bardziej osłabić jedność katolików.
Chiny mają ambicje mocarstwowe. W tym wielkim kraju istnieją ogromne kontrasty społeczne, a także ograniczenia wynikające ze skromnych zasobów złóż energetycznych. Okazją do zamanifestowania wielkości tego państwa będą planowane za dwa lata igrzyska olimpijskie. Wielu chińskich katolików ma nadzieję, że do tego czasu Pekin nawiąże stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską. Chociaż nie brak też głosów nawołujących do ostrożności. Zwłaszcza sąsiedzi Chin obawiają się, że pewnego dnia zakończą się pokojowe deklaracje, a smok zacznie zionąć ogniem i siarką.