"Samo wstąpienie do seminarium czy do zakonu jeszcze nic nie znaczy, ale dotrwać do końca, wytrzymać - to jest trudna szkoła. Człowiek pod ciągłą obserwacją. Na początku jest jak w niebie, a potem może być jak w piekle. Powołany jest ten, który się nie zmęczył i dotrwał do końca…". Tak drogę do kapłaństwa - na swój humorystyczny sposób - opisuje w książce "Łaską zdumiony" ks. Jan Twardowski. Nie należy jednak zapominać, że kandydaci do stanu duchownego mają silne oparcie - dziesiątki osób wspierają ich duchowo i materialnie.
Życie w pełni chrześcijańskie, modlitwa za powołanych do kapłaństwa, spełnianie uczynków miłosierdzia w intencji dobrej formacji kapłanów i kandydatów do kapłaństwa, modlitwa o nowe powołania i niesienie pomocy materialnej alumnom seminarium duchownego - to cele zapisane w statucie Stowarzyszenia Wspierania Powołań Kapłańskich. Rozpoczęło ono swoją działalność 8 grudnia 1993 roku - jeszcze na terenie archidiecezji gnieźnieńskiej. - Stowarzyszenie jest niepowtarzalne w skali Polski i Kościoła. Zrodziło się z potrzeby duszy kapłańskiej śp. ks. kanonika Jana Tadycha, wykładowcy w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie - tłumaczy ks. Andrzej Kłosiński.
Ciągła modlitwa
W parafii pw. Świętej Trójcy Koło WPK zawiązało się 9 września 1994 roku. Inicjatorem był ówczesny proboszcz śp. ks. prałat Jerzy Gołębiewski. Wprowadził on zwyczaj odprawiania w każdy czwartek Mszy św. w intencji powołań kapłańskich, zakonnych i misyjnych. Stowarzyszenie niestrudzenie kontynuuje tę tradycję. W każdy pierwszy czwartek miesiąca odbywa się procesja eucharystyczna, po której członkowie wraz z opiekunem - ks. Bronisławem Kaczmarkiem - spotykają się na agapie. To nie wszystko… - Co tydzień przed wieczorną Mszą św. odmawiamy Różaniec w intencji powołań. Bierzemy czynny udział w Wielkich Czwartkach, prowadzimy powołaniową Drogę krzyżową, uczestniczymy w dniach skupienia, organizujemy pielgrzymki do sanktuariów maryjnych - dodaje Anna Bagnerowska, wiceprezes zarządu głównego diecezji bydgoskiej. Do stowarzyszenia wstąpiła, bo taki był odruch serca… - Koleżanka podała mi deklarację do wypełnienia. Na początku wszystko było niewiadome, ale wystarczyło kilka spotkań w grupie… To wciągnęło. Teraz przeżywam wielką radość, gdy rodzi się powołanie w parafii - przyznaje pani Anna. W diecezji działają 43 koła. W sumie zrzeszają one około tysiąca osób.
Ważne "zaplecze"
Ksiądz Andrzej Kłosiński - diecezjalny duszpasterz ds. powołań i opiekun Stowarzyszenia Wspierania Powołań Kapłańskich - przyznaje, że wśród zadań biskupa i diecezji priorytetowym jest duszpasterstwo powołaniowe. Niezbędna jest koordynacja i systematyczna praca. Animowanie powołań odbywa się na różne sposoby - jednym z ważniejszych przejawów troski Kościoła o nowych "robotników żniwa" jest organizowany Tydzień Modlitw o Powołania. - To także proszenie Pana Boga o łaskę - przecież to On wzywa konkretnego człowieka, który może dać taką czy inną odpowiedź - mówi ks. Kłosiński. Świeccy stanowią ważne "zaplecze" tych działań - wspierają młodych materialnie i duchowo. W stowarzyszeniu to oni wiodą prym! - Kapłan jest tylko opiekunem - podkreśla duszpasterz. A powołanie ks. Andrzeja? - W moim przypadku był to proces, ale czasami ta wiadomość uderza w młodego człowieka jak grom z jasnego nieba. Na różne sposoby Pan Bóg powołuje człowieka. Ja od ósmej klasy myślałem o kapłaństwie - wspomina.
Na zakończenie jeszcze jedna myśl ks. Twardowskiego. "Może wydawać się komuś, że został księdzem, bo tak sam zdecydował. Tymczasem jestem przekonany, że w moim życiu tym wszystkim kierował Bóg. (…) Świadomość, że to sprawa Boża, umacniała mnie i pozwalała wytrwać w każdej sytuacji. Mogę dzisiaj powiedzieć, że jestem księdzem szczęśliwym…".