Odwrót posła
Michał Gryczyński
Fot.
Owszem, przyznaję ze skruchą, że tytuł nawiązuje do dzieła Niemcewicza, które w czasach szkolnych czytywaliśmy z umiarkowanym entuzjazmem. Jakże jednak inaczej nazwać gest Aleksandra Halla, który po wyborach do europarlamentu miał zostać posłem Rzeczpospolitej, w miejsce tych, którzy pójdą teraz w "europosły"? Hall zrezygnował, wzbudzając w mediach powszechny aplauz, choć "odwrót...
Owszem, przyznaję ze skruchą, że tytuł nawiązuje do dzieła Niemcewicza, które w czasach szkolnych czytywaliśmy z umiarkowanym entuzjazmem. Jakże jednak inaczej nazwać gest Aleksandra Halla, który po wyborach do europarlamentu miał zostać posłem Rzeczpospolitej, w miejsce tych, którzy pójdą teraz w "europosły"? Hall zrezygnował, wzbudzając w mediach powszechny aplauz, choć "odwrót posła" jest najlepszym dowodem na skalę atrofii politycznej w naszej Ojczyźnie. Skoro obecnie już niepodejmowanie aktywności publicznej, lecz jej zaniechanie wzbudza uznanie społeczne, to cóż wart jest taki parlament?
To trochę tak, jak z owym "gestem Rejtana", o którym wspominałem, pisząc o motywach części ludzi, którzy postanowili nie uczestniczyć w eurowyborach. Jak przed wiekami ów poseł nowogrodzki rzucił się przed drzwiami do gabinetu targowiczanina Ponińskiego - płatnego agenta Rosji - tak i oni zdecydowali się na bojkot, wbrew zachętom "brukselczyków". Było ich wielu, o czym świadczy żenująca frekwencja. Czy oznacza to chęć rezygnacji z obecności w strukturach Unii Europejskiej, jak sądzi poseł Antoni Macierewicz i jego stronnicy polityczni? Złożyli oni stosowny wniosek, poparty przez premiera Jana Olszewskiego, ale czy nie jest już za późno? Bo, jak się zdaje, nie istnieje w ogóle możliwość wystąpienia z UE. Chyba że teraz, po przyjęciu - naznaczonej masońskim piętnem wielkiego Wschodu - konstytucji, w referendum powiemy zdecydowane "nie". Tylko czy będzie nas stać na taki sprzeciw?
Alergia na wszelakie odniesienia do Pana Boga i chrześcijaństwa pokazuje z kim, tak naprawdę, mamy do czynienia. Choć można mieć wątpliwości - a mają je również konstutucjonaliści - czy jakakolwiek konstytucja dla Europy ma sens, skoro to suma licznych kompromisów. Chyba że chodzi im o superpaństwo bez Boga...
Tymczasem nadal nie milkną dyskusje nad wynikami wyborów do Parlamentu Europejskiego: jedni zastanawiają się nad przyczynami znaczącego sukcesu Ligi Polskich Rodzin, drudzy nad kiepskim - poniżej oczekiwań - wynikiem "Samoobrony", jeszcze inni nie kryją zdumienia z powodu odrodzenia efemerydy "partii ludzi mądrych", jak z wrodzoną skromnością zwykli siebie nazywać członkowie Unii Wolności. W przypadku tych ostatnich można mieć jednak wątpliwości, czy to rzeczywiste zmartwychwstanie, skoro ci najbardziej znani pójdą teraz do Brukseli, gdzie niewiele będą mogli zdziałać, zaś Władysław Frasyniuk pozostanie nad Wisłą. Zdumiewająco dobry wynik osiągnął były premier Buzek, w czym dopomógł mu jego odwieczny krytyk towarzysz Miller, który skończył, doprawdy, zupełnie nie po męsku.
Ale któż to wie, czy taki szczątkowy plebiscyt jest na tyle reprezentatywny, aby można było uznać go za sondaż przed wyborami do Sejmu. Głosowało niewiele osób, a ci, którzy to uczynili, kierowali się rozmaitymi motywami. Mnie np. ktoś tłumaczył, że odda głos na Marka Siwca, aby w ten sposób pozbyć się go z kraju na kilka lat. Za to Lepper w tej kampanii nie mógł - ale chyba i nie chciał - odnieść sukcesu, skoro nawet zaniechał retoryki antyunijnej. A poza tym, ostatnimi czasy przepoczwarzył się on z człowieka gminu i trybuna ludowego w jednego z wielu ludzi polityki. Tak też chyba zaczyna postrzegać go część wyborców, choć jest stanowczo za wcześnie, aby już wieścić koniec ery Leppera. Bo nikt nie powinien mieć złudzeń: w tym przypadku na symboliczny "odwrót posła" nie ma co liczyć.