O przyjętej przed dwoma tygodniami Konstytucji Unii Europejskiej z księdzem arcybiskupem Henrykiem Muszyńskim rozmawia Lucyna Muniak
Osiemnastego czerwca br. został podpisany Traktat Konstytucyjny UE, jednak w jego wstępie nie znalazło się odniesienie do Boga oraz korzeni chrześcijańskich naszego kontynentu. Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia tę decyzję?
- Ubolewam nad tym, że w preambule Konstytucji Unii Europejskiej zabrakło odniesienia do Boga i chrześcijaństwa. Nie zgodzono się w istocie na to, aby do słów "świadomi korzeni religijnych" dodać "zwłaszcza chrześcijańskich". Tak sformułowany zapis, proponowany zresztą przez wiele krajów, w tym także przez Polskę, miał - w moim odczuciu - duże szanse na powszechną akceptację. Gdyby tę sprawę podjęto w negocjacjach z większym zdecydowaniem i determinacją, jak to miało miejsce w przypadku innych spornych kwestii, to przyjęcie powyższej formuły byłoby możliwe. Uważam, że brak tego ważnego i oczywistego doprecyzowania jest poważnym błędem. Kwestia zapisu o chrześcijańskiej tradycji w dziedzictwie Europy byłaby bowiem uznaniem prawdy historycznej, a jednocześnie wyrazem szacunku dla tradycji drogiej sporej grupie obywateli państw unijnych.
Brak zapisów o odniesieniu do Boga i wartości chrześcijańskich w Konstytucji Unii Europejskiej jest przejawem pewnego fundamentalizmu laickiego, a równocześnie niewłaściwego rozumienia dwóch ważnych kategorii życia społecznego, to jest: świeckości i laickości. Kościół uznaje świeckość i autonomię instytucji publicznych, natomiast nie może uznać laickości polegającej na eliminowaniu Boga i chrześcijaństwa ze wszystkich sfer życia publicznego. Myślę, że nieporozumieniem, dosyć rozpowszechnionym dzisiaj na Zachodzie, jest przeciwstawienie sobie demokracji i religii, jako dwóch rzeczywistości, które nie mogą się uzupełniać. Tymczasem demokracja i religia nie znajdują się wcale w opozycji wobec siebie, lecz dopełniają się na zasadzie komplementarności. Współpraca odpowiednich struktur i podmiotów demokratycznego państwa z różnymi wspólnotami religijnymi jest dzisiaj czymś naturalnym i koniecznym.
Czy zgadza się Ksiądz Arcybiskup z opinią niektórych polskich polityków, że "Konstytucja bez Boga w preambule to zdrada katolickiego narodu"?
- Przedstawiciele Polski bronili tego zapisu. To trzeba uszanować i widzieć w sposób mniej emocjonalny. Trudno obwiniać polską delegację za pragmatykę i procedury, które obowiązują w organach Unii Europejskiej. Zwyciężyli zwolennicy takiej formuły konstytucji, która milczy na temat chrześcijańskich korzeni europejskiej cywilizacji. Musimy mieć jednak świadomość, że od strony obiektywnej to niewiele zmienia, gdyż obiektywna rzeczywistość pozostaje niezmieniona nawet z powodu takiej uchwały. Jeżeli, dla przykładu, uchwali się, że nie Gniezno, lecz Poznań, czy inne miasto, było pierwszą stolicą Polski, to w niczym nie zmienia to obiektywnej rzeczywistości.
Wobec braku zapisów o odniesieniu do Boga i wartości chrześcijańskich w preambule Konstytucji UE rodzi się pytanie o to, co jest dzisiaj pewnym symbolem czy też ideą, która może ułatwić identyfikację obywateli Unii, a jednocześnie może spełniać funkcję pewnego spoiwa łączącego mieszkańców oraz społeczności narodowe Starego Kontynentu?
- Myślę, że to pytanie należałoby postawić tym, którzy wyeliminowali chrześcijaństwo z Konstytucji Unii Europejskiej. A jest to pytanie jak najbardziej zasadne. Jeśli bowiem odrzuci się chrześcijaństwo, to nieuchronnie trzeba znaleźć odpowiedź na pytanie o to, jakie wartości mogą scalić Europę i uczynić z niej prawdziwą wspólnotę. Zauważam tutaj poważny problem, którego przejawem są już dysproporcje w Konstytucji UE. Ten sam dokument deklaruje bowiem wolność religii i wolność od religii. Myślę, że w preambule powinna być równowaga, to znaczy: poszanowanie zarówno ludzi wierzących, jak i tych, którzy - jak zapisano w naszej polskiej konstytucji - czerpią te fundamentalne wartości dobra, prawdy i piękna z innych źródeł, a więc agnostyków i niewierzących. Nie potrafię zatem zrozumieć, dlaczego wolność religijna jest zagrożeniem dla neutralności państwa, ale wolność od religii już takiego zagrożenia w sobie nie zawiera. Ten przedziwny upór i ideowa niechęć przed odwołaniem się do chrześcijaństwa jest obiektywnie czymś niezrozumiałym. Jeśli standardem Unii jest godzenie różnych stanowisk, unikanie triumfu jednych i upokarzania innych, to w tej właśnie kwestii mamy do czynienia z ewidentnym odrzuceniem, które trudno pogodzić z pojęciami demokracji i tolerancji. Myślę, że możemy być dumni z naszej polskiej konstytucji, gdzie znajduje się odniesienie do Boga. W tym względzie nasza konstytucja jest o wiele bardziej demokratyczna i o wiele bardziej tolerancyjna.