Logo Przewdonik Katolicki

"Wielcy ludzie Kościoła"

Natalia Budzyńska
Fot.

Niezwykle ciekawa okazała się seria wydawnicza WAM-u "Wielcy ludzie Kościoła". W ciągu roku zgromadziła kilkadziesiąt postaci, których życie i wpływ na historię Kościoła opisano w niewielkich tomikach. Myśląc o "wielkich", mamy najczęściej na myśli świętych i najbardziej ze wszystkich pobożnych, ale ilu jest takich, o których historia zapomniała? Albo innych, na których ciąży...


Niezwykle ciekawa okazała się seria wydawnicza WAM-u "Wielcy ludzie Kościoła". W ciągu roku zgromadziła kilkadziesiąt postaci, których życie i wpływ na historię Kościoła opisano w niewielkich tomikach. Myśląc o "wielkich", mamy najczęściej na myśli świętych i najbardziej ze wszystkich pobożnych, ale ilu jest takich, o których historia zapomniała? Albo innych, na których ciąży jakiś osąd sprzed wieków, który sprawił, że nie dość, że nie są popularni, to jeszcze pokrzywdzeni naszą niewiedzą? O takich właśnie postaciach opowiadają najnowsze tomiki serii "Wielcy ludzie Kościoła".
Kasjan przez długi czas uważany był za heretyka, jeśli nie całkowitego, to w dużej mierze, i z tego właśnie powodu nie oddawano mu czci jako świętemu. Mimo że jest jednym z ojców monastycyzmu zachodniego, niewielu mnichów zachodnich umiałoby cokolwiek o nim powiedzieć, choć w Kościele greckim czczony jest od dawna jako święty (do "Martyrologium Romanum" wpisany został dopiero w 2001 roku).
Kasjan zauroczony życiem egipskich pustelników przebywał na pustyni kilka lat, zadając dużo pytań i czerpiąc duchowe zyski. Zostałby tam pewnie jeszcze dłużej, gdyby nie zamieszki rozgorzałe na skutek sporów teologicznych. Szukając bezpieczniejszych miejsc, trafił w końcu do Marsylii, gdzie założył dwa klasztory i napisał swoje najważniejsze dzieła. Najważniejsze, bo Kasjan był w okresie Średniowiecza jednym z najpoczytniejszych autorów. Nazywany bywa "reporterem" monastycyzmu egipskiego, bo kilkuletni pobyt na pustyni dał mu ogromną wiedzę dotyczącą duchowości i życia codziennego mnichów (a nawet... ówczesnych technik złodziejskich!).
O żyjącym cztery wieki później Focjuszu też mówiono różnie: na przykład, że jest uzurpatorem i żaden z niego chrześcijanin. Inni z kolei nazywali go obrońcą chrześcijaństwa. Ten niezwykle uczony patriarcha Konstantynopola miał niełatwe życie: wpadł po same uszy w niezbyt pochlebną historię Kościoła. Żył bowiem w czasach, kiedy Kościół prowadził wręcz politykę państwową, a życie wielu hierarchów niewiele miało wspólnego z Jezusem Chrystusem. Ważniejsze było, kto ma nad kim władzę i do czego ona może być użyta. Historia Focjusza jest więc tak poplątana, jak mogą być skomplikowane dzieje: raz na wozie, raz pod wozem. Był patriarchą, a za chwilę uwięziono go, żeby za kilka lat znów zmienić zdanie na jego temat. Focjusz znosił to z pokorą. Kościół IX wieku jawi się jako pasmo intryg, kłamstw, chaosu i morderstw - to niezaprzeczalny cud, że przetrwał.
Focjusza nazywano nawet "ojcem schizmy", co zupełnie nie jest prawdą: brak autentycznej wspólnoty między Wschodem a Zachodem istniał od dawna, a Focjusz za wszelką cenę starał się utrzymać jedność Kościoła. Relacje z synodów i soborów tamtych wieków czyta się jak dobry kryminał, a postać Focjusza w tym wszystkim jest z zupełnie innej opowieści.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki