Logo Przewdonik Katolicki

Papież, który mówi Wolterem

Michał Kłosowski
fot. Unsplash, Ekaterina Bykova/Adobe Stock

Niewytłumaczalna wypowiedź papieża Franciszka na temat wielkości Rosji czasów Piotra I i Katarzyny II była kolejną w serii stwierdzeń, które w Polsce – a szerzej, w Europie Środkowej – przyjmowane są ze zgrozą.

Katolicy, mieszkający między Bałtykiem a Morzem Czarnym, co rusz są konfrontowani z papieskimi stwierdzeniami, które w naszej części świata trudno uznać za zrozumiałe. Z czego wynika kontrowersyjność płynących z Watykanu słów? Czy to wynik rzekomej papieskiej prorosyjskości? Czy może to polskie doświadczenie historyczne jest tak różne od reszty świata, że nijak nie wpisuje się w dominujące na Zachodzie wyobrażenie świata? A może papieska dyplomacja jest tak słaba, że raz po raz popełnia błędy? Albo: ma zupełnie inny cel?
Niezależnie od odpowiedzi na powyższe pytania nie da się obronić tej i innych, dotyczących Rosji, wypowiedzi papieża. Ani odwołując się do jej kontekstu, czasu czy celu dyplomatycznego, jakim niewątpliwie jest próba dotarcia do Chin i Rosji, ani próby „ewangelizacji Azji”. Na pewno nie w Polsce, na pewno nie wobec kogokolwiek, kto zna historię Rosji. Najbardziej zdumiewające w tym wszystkim jest jednak coś jeszcze innego: Franciszek powtarza to, co o Rosji przez wieki mówili najważniejsi zachodni intelektualiści: od Woltera po Jean-Paula Sartre’a. I choć za każdym razem historia udowadniała, że się mylili, ten – oględnie mówiąc – nadmiernie optymistyczny obraz Rosji wśród duchowych spadkobierców Oświecenia nie został skorygowany, a obecnie powtarza go nawet głowa Kościoła. To problem znacznie szerszy, niż może się wydawać. Jakby w świecie niedotkniętym historią rosyjskiej agresji nie dostrzegano, że duchowa czy kulturowa wielkość Dostojewskiego, Borodina czy Bułhakowa nie wyrastała z ich rosyjskości, ale z czegoś zgoła przeciwnego, a mianowicie walki z rzeczywistością, jaką za każdym razem i w każdym czasie była Rosja: carska, rewolucyjna, sowiecka czy putinowska.

Wielka Schizma
Aby zrozumieć sposób postrzegania Rosji przez Franciszka, wróćmy do 2014 roku, początku pontyfikatu, kiedy papież udał się na Bliski Wschód, kolebkę trzech religii monoteistycznych. Spotkał się tam z przywódcami katolickimi, żydowskimi i muzułmańskimi. Oficjalnym celem było uczczenie 50. rocznicy historycznego zbliżenia katolików i prawosławnych oraz chęć przywrócenia jedności chrześcijan po prawie tysiącu lat separacji. Dialog ekumeniczny, a może i szerzej zakrojone relacje między Kościołem a Cerkwią, są bowiem wysoko na watykańskiej agendzie, stanowią też jeden z najważniejszych punktów pontyfikatu Franciszka i części jego poprzedników.
W 1964 roku w Jerozolimie miało miejsce spotkanie papieża Pawła VI i prawosławnego patriarchy Atenagorasa. Był to kamień milowy, bowiem przywódcy obu Kościołów rozpoczęli proces uzdrowienia schizmy między chrześcijaństwem wschodnim i zachodnim, która nastąpiła w roku 1054. Był to w zasadzie dopiero początek dążenia do porozumienia, pomimo wielu wciąż nieprzekraczalnych różnic, jak scentralizowana władza Watykanu. W 2014 roku do Jerozolimy zaprosił papieża ekumeniczny patriarcha Konstantynopola, Bartłomiej I – znany jako „pierwszy wśród równych w Kościele prawosławnym”. Nazywany „zielonym patriarchą” miał okazję poznać ostatnich trzech papieży.
Centralnym momentem tamtej wizyty była wspólna modlitwa w kościele Grobu Świętego – miejscu, gdzie jak nigdzie na świecie animozje między chrześcijańskimi denominacjami są bardziej niż namacalne. W tym świętym miejscu każde z wyznań modli się osobno i każde rości sobie prawo do nadzorowania miejsca, w którym pochowano Chrystusa i gdzie On zmartwychwstał. Tamten moment papieskiej pielgrzymki ówczesny rzecznik Watykanu, ojciec Federico Lombardi, określił jako bezprecedensowy. – To kluczowy moment papieskiej podróży: wspólna publiczna modlitwa wszystkich wspólnot chrześcijańskich w bazylice Grobu Świętego, centralnym miejscu naszej wiary – mówi wówczas o. Lombardii SJ. – Nigdy wcześniej coś takiego się nie zdarzyło. To niezwykle historyczne wydarzenie – komentował.

Moskwa jako Trzeci Rzym
Wielu analityków i ekspertów twierdziło, że w Jerozolimie w 2014 roku miało miejsce bardzo ciepłe, braterskie spotkanie, budzące nadzieję na zjednoczenie podzielonego Kościoła. Watykanista John Allen zwracał jednak wówczas uwagę, że chociaż patriarcha Bartłomiej I jest „pierwszym wśród równych”, prawdziwą władzę prawosławną sprawuje znacznie większa Rosyjska Cerkiew Prawosławna. A hierarchia z siedzibą w Moskwie od zawsze obawia się, że jedność chrześcijan de facto oznacza poddanie się władzy Watykanu, oskarżając Rzym o promowanie prozelityzmu w Rosji. Może to w Jerozolimie Franciszek uznał, że istota relacji między Watykanem a światem prawosławnym nie leży w Konstantynopolu, a w Moskwie. Jeśli zgodzić się z takim twierdzeniem, i jeśli braterstwo Kościołów stanowi jeden z najważniejszych punktów tego pontyfikatu, otrzymujemy klucz do zrozumienia słów Franciszka.
Nie da się bowiem mówić o przywództwie moskiewskiej cerkwi prawosławnej bez wspomnienia o idei Moskwy – Trzeciego Rzymu. W skrócie, po upadku Imperium Rzymskiego, a później Bizancjum Ruś Moskiewska miała stać się ich kontynuatorem. Ta koncepcja stworzona przez mnicha Filoteusza z Pskowa pod koniec XV wieku głosiła, że pierwszy Rzym upadł na skutek herezji, drugi Rzym – Konstantynopol – na skutek „zdrady prawdziwej wiary”, trzecim Rzymem jest zaś Moskwa, a czwartego nie będzie. Idea ta przez wieki służyła wzmacnianiu rosyjskiego panowania i władzy carów, a kiedy w XVI wieku Moskwa stała się patriarchatem, zaczęła też coraz silniej przedostawać się na zachód Europy. Dla carycy Katarzyny II, przyjaciółki francuskiego filozofa i ojca Oświecenia, Woltera, stała się wręcz idée fixe rządów. Celem Katarzyny II było rządzenie w granicach i stylu Bizancjum. Niestety, kosztem narodów Europy Centralnej.
Konsekwencja idei Moskwy jako Trzeciego Rzymu była bardziej jeszcze doniosła w skutkach dla Stolicy Apostolskiej, która na jej bazie zaczęła tworzyć swoją nowożytną Ostpolitik, czyli politykę wschodnią.

Watykańska Ostpolitik
Cofnijmy się mniej więcej sto lat. Okaże się wówczas, że „rosyjski dylemat” towarzyszył papieżom od samej rewolucji październikowej, a nie każdy z papieży miał tyle szczęścia co Achilles Ratti, późniejszy papież Pius XI, który zgrozę bolszewickiej nawały zobaczył na własne oczy jako nuncjusz apostolski w Warszawie, będąc jednym z ostatnich, pozostałych na miejscu dyplomatów.
W ostatnim wieku różnice względem szeroko rozumianego Wschodu są bowiem przedmiotem dyskusji zarówno między samymi papieżami XX wieku, Związkiem Radzieckim i Federacją Rosyjską, jak i ekspertami zewnętrznymi. Pod naporem bolszewizmu idea Moskwy jako Trzeciego Rzymu upadła i Watykan musiał na nowo budować relacje ze Wschodem. Wbrew bowiem temu, co popularnie myśli się czy mówi o postawie Jana Pawła II i zmianie polityki względem Moskwy, nie był on ani jedynym, ani pierwszym, który przestawił relacje ze Wschodem na inne tory. Można powiedzieć, że od końca imperium carów w 1917 roku każdy z papieży stara się stworzyć adekwatną politykę wschodnią, niestety, metodą prób i błędów.
Dla przykładu, zajmijmy się dwoma papieżami uważanymi przez niektórych historyków za przeciwstawnych; różnili się charakterem i wrażliwością, ale łączył ich wielki szacunek i miłość do „narodu rosyjskiego”, nawet biorąc pod uwagę okres historyczny, w którym każdy z nich żył. Mowa o Piusie XII i wspomnianym już Pawle VI.
Legenda o milczeniu Piusa XII w obliczu zbrodni hitlerowskich na ogół łączy się we wrogich mu publikacjach z inną fałszywą interpretacją, według której unikał on publicznego potępienia Hitlera, aby nie osłabiać walki, którą prowadził z bolszewizmem i Rosją. Dokumentacja w tej sprawie, publikowana od 1965 r. w 12 tomach Actes et Documents, a udostępniona badaczom po otwarciu Archiwów Watykańskich dotyczących pontyfikatu Piusa XII, ponad wszelką wątpliwość dowodzi, że obie tezy są niesłuszne.
Kiedy Niemcy najechały Rosję w 1941 r., prezydent USA Franklin D. Roosevelt stanął bowiem przed pytaniem, czy pomóc ekonomicznie Stalinowi – tak jak to już zrobił w przypadku Wielkiej Brytanii – który był teraz sprzymierzony z mocarstwami zachodnimi przeciwko Hitlerowi. Fakt ten stanowił dla wielu Amerykanów prawdziwy „dylemat sumienia”, ale to katolicy szczególnie odrzucali ideę współpracy USA ze stalinowską Rosją. Ze strony katolickiej możliwość takiej współpracy odrzucano, uzasadniając to prześladowaniem przez bolszewicką i sowiecką Rosję religii, a zwłaszcza katolików. Na poparcie tego sprzeciwu wykorzystywano encyklikę Piusa XI Divini Redemptoris z 19 marca 1937 r. W dokumencie czytamy: „Komunizm jest z natury przewrotny i nikt, kto ratuje cywilizację chrześcijańską, nie może z nim współpracować w żadnym przedsięwzięciu”. Ówczesny prezydent USA, chcąc jednak osłabić sprzeciw amerykańskich katolików wobec jego planu pomocy Rosji, zapytał papieża za pośrednictwem swojego przedstawiciela Myrona Taylora o „autentyczną interpretację” powyższego fragmentu, a także poprosił o wyrażenie milczącej zgody na współpracę aliancko-rosyjską mającą na celu obalenie reżimu Hitlera. Z historii wiemy, że Ameryka ostatecznie stalinowskiej Rosji pomogła.
Pozostawmy ten wątek, pamiętając jednak o wcześniej wspominanych spotkaniach Pawła VI z prawosławnymi. To o tyle istotne, że mimo świadomości, jaką miała Stolica Apostolska na temat tego, jakim krajem był Związek Radziecki, politycznie podejmowane były różnorakie, często niekonsekwentne, decyzje. Pomimo tej niekonsekwencji kolejnych papieży wszystkim towarzyszyła ta sama świadomość, której ostatecznym wyrazem było stwierdzenie Jana Pawła II o „antropologicznym błędzie komunizmu”.

Narodowość? Rosyjska
Obecna Rosja nie jest już komunistyczna, nie jest też jednak demokratyczna. Kraj ten szuka swojej formy i niestety znalazł ją w „putinizmie”, odwołującym się do imperium carów. Teoretycznie, dla Watykanu powinno być to korzystne, dla krajów Europy Środkowej nie jest. Rosja bowiem, o której mówi Franciszek, nie istnieje. Nie istnieje, bowiem faktycznie rzecz biorąc Rosja nie jest demokracją. Z tego względu nie istnieje też rosyjskość, z którą rozmawiać próbuje Watykan. Idea rosyjska dziś to mieszanka niegdysiejszej, imperialnej wielkości oraz cywilizacyjnych aspiracji, wszystko to podszyte antropologiczną i moralna zgnilizną, pozostałością po komunizmie. A jednak, w encyklopedii watykańskiej dyplomacji Rosja zapisana jest pod hasłem „demokracja”.
To największy problem. Bez dogłębnego zrozumienia rosyjskości nie da się budować uczciwego dialogu międzyreligijnego i dyplomatycznego, do którego dąży Franciszek. W naszej części Europy świadomość tego, że idea rosyjska jest do głębi strawiona przez imperialną przeszłość i odległe echa mongolskich rządów, które piętnem odcisnęły się na sposobie rządzenia carów, jest oczywista. Dla świata zachodniego, niezależnie czy mowa o Rzymie, Paryżu czy Madrycie, nie jest to tak oczywiste. Dodatkowo, dochodzi do tego jedno ze zdaje się największych marzeń obecnego papieża: zasypanie podziału wspomnianej już Wielkiej Schizmy z 1054 roku.
Franciszek znany jest z prób zasypywania podziałów i chęci dialogowania. W 2017 roku papież jako pierwszy przywódca Kościoła odwiedził kościół anglikański w Rzymie. A jednak nie nawiązał bezpośrednio do angielskiego króla Henryka VIII, który odłączył się od katolicyzmu w 1534 roku po odmowie unieważnienia małżeństwa. Nie zachęcał też angielskiej młodzieży do szanowania dziedzictwa Henryka VIII – choć okrutnego, prawdopodobnie jednego z największych monarchów Anglii – ani do chwały w historii kultury angielskiego anglicyzmu. W swojej homilii papież przyznał wówczas, że anglikanie i katolicy „od wieków traktowali się nawzajem podejrzliwie i wrogo”, ale zachęcał obie wiary, aby „były zawsze bardziej wyzwolone od uprzedzeń z przeszłości”.
Tymczasem podczas spotkania z młodymi Rosjanami na Ogólnorosyjskim Spotkaniu Młodzieży Katolickiej w Petersburgu Franciszek poprosił, aby nie rezygnowali oni ze swojego „dziedzictwa” jako spadkobierców „wielkiego, oświeconego imperium rosyjskiego”. W nagraniu spotkania, które opublikowane zostało przez stronę rosyjską i nagłośnione przez agencję TASS od razu w kilku językach, przywołał Piotra I i Katarzynę II, których prezydent Rosji Władimir Putin użył wcześniej, aby uzasadnić inwazję na Ukrainę.
Podczas gdy Henryk VIII został odrzucony sześć lat temu, Piotr I, którego panowanie skierowało Rosję na ścieżkę imperializmu i podboju Europy, zasługuje na szacunek? Czy ta papieska niekonsekwencja wynika z rzekomej prorosyjskości, marzeń o ekumenizmie czy może z kłopotów watykańskiej polityki wschodniej ostatnich stu lat?

Watykański orientalizm
Papież Franciszek lubi powtarzać, że Kościół katolicki „nie jest organizacją polityczną składającą się z lewicy i prawicy, jak ma to miejsce w parlamentach”. – Czasami, niestety, nasze rozważania się do tego ograniczają. Ale nie, Kościół to nie to – powiedział papież watykańskim reporterom w 2021 roku. A jednak znowu, w polityce Watykanu względem Wschodu, tak Rosji, jak i reszty Azji, widać naiwność i swoisty „orientalizm”, jakąś formę egzotyzmu względem Rosji i prawosławia. Taką samą, jaką przez wieki przejawiały elity Zachodu, widząc Rosję poprzez jej kulturę, literaturę i duchowość; jakby przeciwstawiając je własnemu upadkowi.
Nie tędy jednak droga. Słowa Franciszka są niewytłumaczalne, chociaż na gruncie rozważań historiograficznych można je zrozumieć. Nie da się bowiem „oswoić” Rosji ani przywrócić braterstwa między Cerkwią a Kościołem kosztem innych, mniejszych, w tym wypadku narodów leżących między Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym. I choć można podkreślać i należy podkreślać rolę i znaczenie papieskich słów, w których nawoływał rosyjską młodzież do „marzenia o pokoju” nie można być też ślepym na jedno oko: przekaz chwalący imperialną przeszłość Rosji poszedł w świat i wykorzystany został przez rosyjską propagandę do wewnątrz, jak i na zewnątrz. Okazuje się bowiem, że tak samo, jak nie rozumiał Rosji Wolter, tak samo nie rozumie jej papież Franciszek. I to właśnie Rosja korzysta na tym najwięcej.

---               

Michał Kłosowski
Zastępca redaktora naczelnego „Wszystko co Najważniejsze”, dziennikarz i publicysta, autor książki Dekada Franciszka

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki