Boże Narodzenie to szczególny czas w roku liturgicznym: urokowi wieczoru wigilijnego i radosnemu świętowaniu narodzin Bożego Dzieciątka towarzyszą niezwykle dramatyczne wspomnienia. W samą Wigilię przywołujemy pamięć o naszych prarodzicach, którzy za swe nieposłuszeństwo wobec Stwórcy zostali wygnani z raju. Ich grzech stał się udziałem całego rodzaju ludzkiego, który od tej pory, poddany chorobom i nieuchronności śmierci, w pocie czoła trudzi się, aby zdobywać chleb powszedni. A jednak Adama i Ewę czcimy jako świętych, zwłaszcza, że w ich zbawienie nie wątpili już wczesnochrześcijańscy pisarze Kościoła.
To także czas pamięci o pierwszych męczennikach chrześcijańskich, którymi była grupa małych dzieci wymordowanych z rozkazu bezwzględnego, starego despoty - Heroda Wielkiego, chorobliwie zazdrosnego o swą władzę. Dzięki dziejopisowi żydowskiemu Józefowi Flawiuszowi wiemy, jakim okrutnym władcą był Herod. Z jego ręki zginęli m.in.: teść - Hirkan II, szwagier - Józef, żona - Mariamme i jej matka - Aleksandra, a także trzej synowie - Aleksander, Arystobul i Antypatr. A kiedy stał już nad grobem, wydał rozkaz wymordowania najważniejszych osobistości ze społeczności żydowskiej, tylko po to, "aby na jego grobie ktoś zapłakał".
Kiedy nie powiodła się intryga, którą snuł w nadziei na uzyskanie informacji od Mędrców ze Wschodu, ogarnęła go panika, a potem gniew. Rzeź niewiniątek, o której pisze tylko św. Mateusz Ewangelista, była świadomie zaplanowanym zamachem na życie Dzieciątka Jezus i dlatego święci Młodziankowie odbierają od wieków cześć jako świadkowie Chrystusa. Chociaż ze względu na niemowlęcy wiek, ginęli nieświadomi powodów śmierci, to przecież ceną ich życia było ocalenie małego Jezusa. Szacuje się, że tych małych męczenników mogło być dwudziestu kilku. Wspominamy ich 28 grudnia.