Logo Przewdonik Katolicki

Kościół w badaniach. Jak jest?

Małgorzata Bilska
fot. Puhimec/Getty Images

Z badań socjologicznych przeprowadzonych w archidiecezji wrocławskiej widać, że zamiast sekularyzacji następuje prywatyzacja wiary. O wynikach i ich zastosowaniu w życiu Kościoła z ks. dr. Michałem Mraczkiem

Pod koniec stycznia został zaprezentowany raport z badań naukowych na temat postaw społeczno-religijnych w archidiecezji wrocławskiej, przeprowadzonych w 2022 roku przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego i wrocławskie Obserwatorium Społeczne. Duża część z nich jest powtórzeniem badań sprzed 11 lat. Archidiecezja ma dziś konkretny materiał porównawczy do analizy przemian praktyk religijnych, stosunku ludzi do etyki, Kościoła. Dlaczego jednak mówi się o nich, że są wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju?
– Te badania są dla nas może nie tyle niezwykłe czy wyjątkowe, ile mają dużą wartość – dlatego że zostały powtórzone. I to zaraz po pandemii koronawirusa, a więc w nowym kontekście. Pierwsze badanie religijności zostało przeprowadzone w 2011 roku, a dziesięć lat później ksiądz arcybiskup Józef Kupny zainicjował ponowne ich przeprowadzenie. Z powodu pandemii było to niemożliwe i ostatecznie przesunięto termin o rok. Są też cenne dlatego, że uwzględniają bardzo szeroki zakres tematyki; padło wiele pytań badawczych. Poza religijnością dotyczyły one wartości i norm moralnych, relacji z księżmi, rodziny, demografii, ekologii, postaw społecznych i poglądów politycznych, stosunku do covidowych restrykcji. Ale też lokalnej społeczności czy pomocy uchodźcom z Ukrainy. Wyniki są bardzo aktualne, a zarazem dzięki tym samym pytaniom, które zadano w odstępie 11 lat, da się wychwycić różne istotne zmiany.
W ostatnich latach żadna diecezja w Polsce nie zdecydowała się na przeprowadzenie kompleksowych badań tego typu. Nie mamy niestety materiału badawczego z innych diecezji, które można porównać. Co pomogłoby lepiej zrozumieć przemiany religijności w Kościele w Polsce.

Dobre i obszerne badania, choć oparte na innych pytaniach, pod nieco innym kątem, i tuż przed pandemią, były prowadzone w latach 2017–2019 w archidiecezji łódzkiej. Przeprowadziła je prof. Kaja Kaźmierska. Świetne badania zrobił też ks. dr Remigiusz Szauer w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Oba projekty zlecili biskupi dla potrzeb synodu ich diecezji.
– Z częścią wyników badań prof. Kaźmierskiej miałem okazję się zapoznać podczas jednej z konferencji, w której brałem udział. Nie znam raportów, być może uda się zestawić choć część danych. Trzeba będzie porównać zakres i tematykę tych badań. Nasze mają jeszcze tę wartość, że oba przeprowadziła ta sama placówka badawcza, czyli ISKK. Część zespołu badawczego stanowili ci sami ludzie, co w 2011 roku, jak np. ks. dr hab. Wojciech Sadłoń. Taka sama była próba badawcza i metodologia. Nasza archidiecezja jest tu pionierką w Kościele w Polsce. Cykliczność naszych badań, przeprowadzanych na takiej samej próbie losowej, na tym samym terenie, umożliwia naukowe dokonanie analiz porównawczych.

Były to badania ilościowe. Nie mamy więc odpowiedzi na pytania: „jak?” i „dlaczego?”, typowe dla badań jakościowych. Próba badawcza jest reprezentatywna – prawie 1000 osób, więc wyniki można uogólniać na populację archidiecezji wrocławskiej.
– Respondentami byli ludzie dorośli, powyżej 18 roku życia. Próba była reprezentatywną próbą losową ze względu na płeć, wiek, wykształcenie i miejsce zamieszkania. Nasza diecezja ma swoją specyfikę – silny ośrodek, jakim jest Wrocław, wokół niego „obwarzanek” wsi należący jednak mentalnie do miasta. Spora część ludności mieszka również w innych miastach, jedynie ok. 15 proc., które mieszka na pozaaglomeracyjnych obszarach wiejskich. Zostało to uwzględnione w doborze próby.

Religijność osób mieszkających na wsi niewiele się różni od mieszkańców metropolii, jaką jest Wrocław. A religijność w diecezji ma więcej analogii do niemieckiej niż polskiego Podkarpacia lub Małopolski. Z czego to wynika?
– Myślę, że jest wiele przyczyn tego stanu rzeczy. Na pewno ośrodkiem absolutnie dominującym jest Wrocław, który bardzo mocno oddziałuje na tereny wiejskie leżące w jego pobliżu, ale również pobliskie miasta. Mieszkańcy mieszkają na wsi, jednak pracują w mieście. Nie uprawiają roli, nie wykonują tradycyjnych prac. To nie jest ludność rdzennie wiejska. Dużo miejscowości to suburbia, w dodatku o bardzo dużej gęstości zaludnienia. Jest łatwy i szybki dojazd do centrum Wrocławia, wygodnie mieszka się w sąsiedztwie miasta. Podwrocławskie parafie odnotowują ostatnio duży wzrost liczby mieszkańców. Ludzie wyprowadzają się tam, gdzie jest zdrowsze powietrze, zieleń i można taniej zbudować dom. Powstają nowe osiedla, często to zabudowa szeregowa. W naszej archidiecezji terenów o typowo wiejskim charakterze jest stosunkowo niewiele. Granice między miastem i wsią coraz bardziej się tu zacierają. Tylko na peryferiach diecezji można znaleźć wieś z prawdziwego zdarzenia, gdzie przetrwał tradycyjny model religijności czy pobożność ludowa. Jest tam dużo większa kontrola społeczna, społeczność lokalna narzuca jednostce styl życia. Większość terenów w okolicy Wrocławia ma kulturę i mentalność wielkomiejską.
Potwierdza to moje doświadczenie pastoralne. Jako osobisty sekretarz abp. Józefa Kupnego, metropolity wrocławskiego, często towarzyszę mu w wizytacjach kanonicznych parafii. Mam swoje obserwacje. Szczególnie parafie podwrocławskie odnotowują ciągły wzrost liczby mieszkańców.

Co z podobieństwem do praktyk w Niemczech? Decyduje w tym przypadku przedwojenna tradycja niemiecka?
– To byłoby za daleko idące uproszczenie. Przed II wojną światową katolicyzm nie był tu tak dominujący, silny był również protestantyzm, dlatego w wielu miejscowościach na Dolnym Śląsku były dwie świątynie: katolicka i protestancka. Z czasem ludność wymieniła się, co było spowodowane głównie wysiedleniami, gdy nastąpiła zmiana granic państwowych w efekcie traktatów zawartych po wojnie. Ludność niemiecka opuściła teren, osiedlili się tu z kolei ludzie mieszkający dotychczas za granicą wschodnią. To jest jeden z bardzo istotnych powodów odmienności praktyk religijnych w tej części Polski. Ludność po przymusowych przesiedleniach musiała się odnaleźć w nowym miejscu. Było czasem tak, że cała wioska się przenosiła, zasiedlając porzucone miasteczka i wsie. Ale oprócz przybyszów z Kresów Wschodnich przybywali też ludzie z innych regionów Polski. Szukali ziemi i pracy. W efekcie wytworzył się pewien tygiel kulturowy. Podobnie było zresztą na całym terytorium, które po wojnie określano jako Ziemie Odzyskane.
Specyfika naszego regionu jest wyraźna, różni się on np. od Górnego Śląska czy Małopolski. Tam, gdzie aż tak wielkich migracji po wojnie nie było, tradycja zakorzeniła się bez porównania mocniej.

Ale co upodabnia tę religijność do diecezji niemieckich?
– Choćby relatywizm w sferze etyki seksualnej. Pogłębiona analiza odpowiedzi na pytanie o konieczność ślubu kościelnego do wspólnego życia pokazuje bardzo wybiórcze czerpanie z nauki Kościoła. Aż 29 proc. ludzi, którzy uważają się za katolików – wierzących i głęboko wierzących – uważa, że ślub nie jest im potrzebny do wspólnego życia. Wkrada się nieufność wobec autorytetu Kościoła, typowa dla moralności na Zachodzie. Nie wszystkie normy są akceptowane. Przez trzy lata przebywałem na stypendium naukowym w Niemczech i pamiętam te tendencje z doświadczenia. Takie trendy mocno wtedy napierały z zewnątrz. Katolicy zaczęli wybierać to, co w nauczaniu Kościoła im się podoba. To wcale nie musi być związane z odejściem z Kościoła. Wybiórczość norm stała się nową normą. Da się dziś być katolikiem, nie zgadzając się z dużą częścią jego nauki moralnej. Upodobnienie religijności mieszkańców tego terenu do Niemiec widoczne jest również w niskich wskaźnikach praktyk religijnych – blisko 1/3 mieszkańców w ogóle nie chodzi do Kościoła, a blisko 60 proc. pozostaje poza praktyką przyjmowania Komunii Świętej.

Również w Polsce da się zaobserwować dystans wobec etyki seksualnej Kościoła. Zastanawiam się, dlaczego główne pytania dotyczące moralności znajdują się w tabeli „Życie intymne”. Skąd taka redukcja moralności do seksu?
– Trudno mi odpowiedzieć, dlaczego autorzy badań zadali takie akurat pytania, aby zbadać, jakie postawy i wartości moralne mają katolicy. W badaniu przeprowadzonym w 2022 roku brała też udział Fundacja „Obserwatorium Społeczne”, ja jednak – jako teolog, a nie socjolog – nie byłem zaangażowany bezpośrednio w opracowanie kwestionariusza ankiety. Pewnym ograniczeniem były pytania zadane w 2011 roku, które musiały się powtórzyć. Dodano też nowe, ale pewnie można było zrobić więcej. Na plan badań, wybór metodologii, miałem bardzo ograniczony wpływ. Niezależnie od problemów z wiarygodnością Kościoła, której spadek widać w różnych badaniach przeprowadzonych w ostatnich kilku latach, podejście ludzi do seksualności zmienia się wraz z dowartościowaniem tej sfery i apoteozą seksualności w kulturze współczesnej. To, co dotyczy cielesności, seksu, małżeństwa, modelu rodziny, znajduje się w centrum sporów o przyszły kształt naszej kultury. Chrześcijaństwo zawsze miało podejście ascetyczne. Katolicy mają krytyczny stosunek do nauczania seksualnego Kościoła, który jednak zawsze wymagał odpowiedzialnego podejścia do związków.
Zacytuję konkretne dane. W 2011 roku 54 proc. respondentów uważało antykoncepcję za dopuszczalną, w 2022 roku jest to już 79,2 proc. Negacja postępuje. To samo, jeśli chodzi o współżycie z partnerem bez ślubu i inne kwestie. Wzrost negatywnych ocen jest tu bardzo duży. Te liczby są dla nas szokujące. Cytuję je na wykładach dla kleryków, oni także są zaskoczeni skalą braku akceptacji dla nauki Kościoła. Encyklika Humane vitae budziła kontrowersje zaraz po opublikowaniu.

Z badań wynika, że Kościół traci wpływ na życie człowieka. Przestaje być autorytetem?
– W badaniach wyszło nam dużo „spadków”, zarówno w sferze moralności, jak i religijności czy też stosunku diecezjan do Kościoła. Przeanalizowałem niedawno dane zastane: „W jaki sposób społeczeństwo polskie ocenia Kościół”? To się pokrywa z tendencją, jaką widzimy w naszym raporcie z badań.
W latach przełomu 1989/1990 i 1991 pozytywną ocenę Kościoła wyrażało blisko 90 proc. obywateli kraju. Bada to CBOS, który przeprowadza takie badania cyklicznie – w stałych odstępach czasu. Sprawdziłem zatem ocenę Kościoła z ostatnich trzech lat. Waha się między 40 a 48 proc. – tyle osób ocenia go pozytywnie. Ciekawe, że to liczba większa niż osób co niedziela chodzących do kościoła. Są Polacy, którzy do kościoła nie chodzą, a oceniają instytucję dobrze. W gronie praktykujących mogą być ci, których ocena jest negatywna. Na pewno jednak spadek autorytetu jest bardzo duży. Myślę, że to jest jeden z ważnych czynników mających wpływ na podejście do nauczania Kościoła.
Jednym z głównych celów badań było przyjrzenie się faktom. Temu, jak jest naprawdę. My, katolicy, w diagnozie rzeczywistości kościelnej bazujemy zwykle na subiektywnych opiniach, osobistym doświadczeniu i stereotypach. Przez wiele lat panowało wśród duchownych przekonanie, że Kościół w Polsce oprze się sekularyzacji. Do nas nie przyjdą te trudne chwile – jesteśmy wyjątkowi. Nasz Kościół jest silny, katolicyzm jest głęboko zakorzeniony! Było dużo powołań kapłańskich, bardzo wysoki autorytet Kościoła itd.

Efekt papieża Polaka i zaangażowania Kościoła po stronie zwykłych obywateli przeciwko narzuconej władzy?
– Wiele rzeczy wpłynęło na ukształtowanie wysokiej pozycji Kościoła w Polsce. Okazało się, że polski katolicyzm w konfrontacji z pluralistycznym społeczeństwem jest katolicyzmem kulturowym. Bezrefleksyjnie dziedziczonym w procesie socjalizacji po przodkach. I wcale nie jest głęboko zakorzeniony, wybrany, świadomy i pogłębiony.

Jakie wyniki z waszego raportu są szczególnie istotne?
– Dla mnie najważniejszy jest spadek religijności zinstytucjonalizowanej. Nie widać dużych spadków w przypadku osobistej modlitwy. W 2011 regularnie modliła się prawie ta sama liczba osób co teraz. Pandemia i lockdown nie zaszkodziły praktykom w sferze prywatnej, domowej. Przeciwnie. Pokazały, że główne momenty życia religijnego, najważniejsze wydarzenia, nie muszą odbywać się w kościele. Po raz pierwszy była dyspensa – i można było bez grzechu nie iść na Mszę. Ludzie się przekonali, że wspólnota nie jest niezbędna do życia religijnego. Ksiądz też. Jeżeli na to nałoży się spadek autorytetu instytucji, mamy do czynienia z przesunięciem praktyk. Z prywatyzacją zamiast sekularyzacji.
Widać też bardzo duży spadek liczby osób głęboko zaangażowanych religijnie. O ile w przypadku osób słabo zaangażowanych nie ma większych zmian, o tyle w tym przypadku z około 20 proc. spadło do 10 proc. Ogromnie wzrosła liczba ludzi obojętnych wobec religii. Tu też nastąpiło przesunięcie.

Co diecezja zrobi teraz z badaniami?
– Bardzo ważne, że zostały przeprowadzone i pokazują obiektywną prawdę: jak jest. A nie „jak powinno być”. Mamy twarde fakty. Nawet jeśli nie są one optymistyczne, stanowią podstawę rzetelnej diagnozy. To właśnie badania spowodowały, że w 2024 roku abp Józef  Kupny zwołał Synod Archidiecezji Wrocławskiej! Badania nie zostały ukryte. Rozmawiamy o nich w mediach, a raport jest dostępny dla każdego (do pobrania w Internecie). Kierujemy się zasadą katolickiej nauki społecznej: widzieć – oceniać – działać. Dzięki raportowi widzimy, co się dzieje. Teraz trzeba dokonać oceny problemu. Potem podjąć konkretne działania.
Synod diecezjalny pracuje metodą papieża Franciszka. Nie jest on synodem, na którym zebrali się księża w jednej sali i debatują. Jest potężne zaangażowanie ludzi świeckich! Sekretarzem synodu jest kobieta. Mamy nadzieję, że dzięki profesjonalnej, naukowej diagnozie uda nam się – w porozumieniu z Duchem Świętym – znaleźć właściwe modele rozwiązań problemów. Będziemy szukać bardziej adekwatnych do ludzkich potrzeb form duszpasterskich, odpowiednich dla XXI wieku. Praca nad badaniami daje nam poczucie wpływu, sprawstwa. Nie jesteśmy bezradni, możemy sami próbować pokierować niektórymi zmianami. Skuteczność zależy od trafnej diagnozy. Żeby leczyć chorego, trzeba go zbadać i sprawdzić, na co choruje! Bez tego to jest szarlataneria, a nie profesjonalne leczenie. Czy też – odpowiedzialne zarządzanie Kościołem lokalnym.

---

Ks. dr Michał Mraczek
Adiunkt przy Katedrze Teologii Pastoralnej Szczegółowej w Instytucie Historii Kościoła i Teologii Pastoralnej Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, wiceprezes Fundacji „Obserwatorium Społeczne” we Wrocławiu, sekretarz arcybiskupa metropolity wrocławskiego

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki