Logo Przewdonik Katolicki

Zanikające blizny

Remigiusz T. Ciesielski
Dzień Dziecka u paulinów Na Skałce w Krakowie, 2021 r. fot. Adam Wojnar/Polska Press-Gallo Images

Kolejne badania społeczne potwierdzają trend: Polacy odchodzą od Kościoła. Wraz ze zmianami ról społecznych zanikają dotychczasowe sposoby przekazywania wiary kolejnym pokoleniom.

W czasie wakacji Centrum Badań Opinii Społecznej opublikowało serię ważnych analiz, opisujących kondycję Kościoła katolickiego w Polsce i polską religijność. W czerwcu ukazał się komunikat z badań dotyczących przemian religijności Polaków po okresie pandemii, w lipcu podano dane z badania odnoszącego się do opisu społecznego autorytetu Kościoła oraz dwa komunikaty zatytułowane: „Polski pejzaż religijny”, pierwszy spoglądający na rzeczywistość polskiej religijności z dalekiego planu i drugi z planu bliższego. Ten cykl badań zwieńczył, opublikowany w końcu sierpnia, komunikat: „Dlaczego Polacy odchodzą z Kościoła”.
Nie ukrywam, lektura badań przeprowadzonych przez CBOS, szczególnie uwagi poczynione przez prof. Mirosławę Grabowską, nie zaskakuje. Większość z nas obserwuje rosnącą liczbę wolnych miejsc w ławkach podczas niedzielnych liturgii i coraz wyraźniej dostrzega przemiany odnoszące się do miejsca i roli Kościoła w życiu społecznym. Diagnoza postawiona przez prof. Grabowską jest jednoznaczna, pozostaje jednak pytanie, co z tym stanem zrobić.

Liczby już nie zaskakują
Gdy czytałem raport „Dlaczego Polacy odchodzą z Kościoła”, przypomniała mi się akcja billboardowa z końca 2000 r., przedstawiająca zdjęcie pępka z okalającym go napisem: „blizna po  matce”. Obraz ten jest dobrą metaforą polskiej religijności, która od zawsze była powiązana z tradycją, rodziną, wychowaniem. Dlatego trudno nie dziwić się, że nawet język opisu współczesnej polskiej religijności utracił elementy zaskoczenia stanem rzeczy, że miejsce religii utraciło swoje tradycyjne zakorzenienia.
„Z badań CBOS wynika, że następuje powolny spadek poziomu wiary religijnej i szybszy spadek poziomu praktykowania: od marca 1992 roku do czerwca 2022 odsetek osób dorosłych określających się jako wierzący spadł z 94 proc. do 84 proc., zaś praktykujących regularnie (raz w tygodniu lub częściej) z blisko 70 proc. do niemal 42 proc., a jednocześnie wzrósł odsetek niepraktykujących – z niespełna 9 proc. do 19 proc.”.
Te liczby już nie zaskakują, ale spadek w okresie 30 lat liczby osób regularnie praktykujących aż o 28 punktów procentowych musi pobudzić Kościół do głębszej refleksji nad skutecznością podejmowanych działań. W badaniu prof. Grabowskiej znaleźć można próbę określenia najważniejszych motywów powodujących porzucenie praktykowania religijności. Autorka wśród przyczyn wymienia m.in.: krytykę Kościoła (12 proc.), krytykę księży (10 proc.), politykę (9 proc.), brak zaufania do Kościoła i księży (7 proc.), skandale (5 proc.), pandemię (4 proc.), pieniądze (4 proc.), hipokryzję (4 proc.), sytuacje indywidualne (4 proc.), przekaz Kościoła (3 proc.).

Kościół nie jest skuteczny
Zindywidualizowane przypadki nie generują dużej liczby wskazań i być może trudno w tym nawale danych znaleźć ten element, który doprowadził do takiego stanu rzeczy. Dlatego najlepiej zsumować powyższe dane i powiedzieć wprost: codzienność działania i funkcjonowania Kościoła jako instytucji i sposób życia jej przedstawicieli, zdaniem respondentów, powodowała ich wybory. Suma poszczególnych wyborów, które są względnie jednorodne, pozwala stwierdzić, że 62 proc. wskazań dotyczących powodów rezygnacji z praktyk religijnych to efekt oceny działalności Kościoła. Jeżeli doliczyć do tego wskazania związane z fiaskiem działalności ewangelizacyjnej: brak wiary (11 proc.), wiara bez praktyk (4 proc.), ateizm (3 proc.), zmiana religii (1 proc.), agnostycyzm (1 proc.), wiara w naukę (1 proc.), krytyka religii (1 proc.), to otrzymujemy liczbę 86 proc. powodów opuszczenia praktyk religijnych, które są wprost powiązane z oceną skuteczności działań Kościoła. Skuteczności, która powinna mieć swoje źródło w dobrych działaniach ewangelizacyjnych, jak i skuteczności, której nie osłabiałaby skrajnie zła ocena kondycji moralnej księży.
Mam świadomość, że zawsze można znaleźć adwokata, który spojrzy na brakujące 14 proc., które zwiastować może usilną nadzieję, że prawdziwy powód znajduje się gdzieś indziej. Mam także świadomość tego, że Kościół to nie jedynie hierarchia, ale działalność ogółu wiernych, nie zmienia to jednak faktu, że społeczny obraz Kościoła instytucjonalnego jest bardzo zły. Nie ma znaczenia okoliczność wyjaśniająca, że w tym wypadku mamy do czynienia ze sprawnym mechanizmem informowania o poszczególnych nadużyciach czynionych przez ludzi Kościoła, trzeba jasno powiedzieć, nie powinny się one w ogóle wydarzać. Mechanizm informowania o tych zjawiskach jest na tyle zrozumiały, że Kościół powinien posiadać wiedzę, że na każde nadużycie trzeba reagować natychmiast, bezzwłocznie podejmując jednoznaczne decyzje. Odwołania do procedur, zasady niewinności, powinny być stosowane niezwykle rzadko i niezwykle roztropnie.
Należy mieć ufność, że procedury związane z toczącym się Synodem o synodalności dadzą kolejne bodźce związane ze zmianą utartych schematów działania, tak należy odbierać treści zawarte w niedawno opublikowanej, ogólnopolskiej syntezie synodalnej, w której znalazły się bardzo istotne uwagi dotyczące sprawowania liturgii Mszy św. Ona przecież jest istotą tego, z czego rezygnują porzucający praktyki.
Sądzę, że gdyby refleksja nad tym stanem rzeczy przyszła choć dziesięć lat wcześniej, Kościół nie miałby do udźwignięcia aż tak trudnej lekcji. To zwlekanie było zadziwiające. Nigdy nie były tajemnicą zjawiska, które doprowadzały do kryzysu katolicyzmu w Irlandii czy Hiszpanii.

Przed nami kolejny kryzys
Dlatego tak ważne jest wskazanie przez prof. Grabowską na zjawisko zapamiętania czasu porzucenia praktyk religijnych przez polskich katolików. Oznacza to, że akt ten ma ogromne znacznie, towarzyszy mu jakiś rodzaj doświadczenia, czasem bólu, który pozostawia bliznę w pamięci człowieka odchodzącego od katolicyzmu. Być może blizna ta jest powodowana wspominanym już procesem uczenia się religijności poprzez wychowanie w rodzinie, tradycję, wspólnotę katolickiego świętowania czy dotychczasową rolę Kościoła w ich życiu. Blizna ta, troska o jej zagojenie, mogłaby być tym miejscem, w którym dokonuje się powrót do porzuconego świata religii katolickiej.
Niestety, im młodsze pokolenia, tym te blizny są mniejsze, współcześnie właściwie są niedostrzegalne. Jak zauważa prof. Grabowska w komunikacie „Polski pejzaż religijny – z bliższego planu”: „Rodzina odgrywa kluczową rolę w procesie socjalizacji. W niej – na mocy różnych mechanizmów – poznajemy wzory zachowań i normy społeczne, uczymy się ról społecznych, internalizujemy wartości i przyswajamy postawy. Nie inaczej jest z tak złożoną postawą jak religijność”. W przeprowadzonym badaniu autorka zauważa, że „wszystkie pokolenia (kategorie wiekowe) przejmowały religijność od matki; w nieco mniejszej mierze dotyczy to najmłodszych (w wieku 18–24 lata)”. Kościół w Polsce stoi przed kolejnym kryzysem powiązanym z praktykowaniem religijności. Nadchodzi czas, kiedy matkami będą osoby, które nigdy nie praktykowały religii katolickiej, i ich dzieci, jeżeli będą katolikami, to przyjmą wiarę na innej niż tradycyjna zasadzie, a być może nie poznają jej wcale. Kiedyś Kościół wspierał matki w ich religijności, być może nadchodzi czas Kościoła osłabiającego ich obojętność religijną.


REMIGIUSZ T. CIESIELSKI
Historyk, doktor nauk o poznaniu i komunikacji, doktor habilitowany nauk o kulturze i religii. Autor m.in. monografii: Metamorfozy maski oraz Kulturowe i społeczne konteksty modlitwy katolickiej. Profesor w Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Dyrektor Szkoły Doktorskiej Nauk Humanistycznych UAM, kierownik Zakładu Hermeneutyki Kultury w Instytucie Kulturoznawstwa UAM

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki