Wielkie polityczne emocje, jakie powstały wokół kwestii uznania wyborów prezydenckich, pokazały, jak niebezpieczny dla naszego państwa jest spór między Platformą a PiS-em. Tym razem to politycy związani z największą partią rządzącą budowali narrację o masowych fałszerstwach wyborczych, konieczności ponownego przeliczenia wszystkich głosów, a nawet o unieważnieniu całego procesu głosowania. Stało się tak, ponieważ kandydat, którego popierali, wbrew większości sondaży, które pokazywały, że jest faworytem, ostatecznie przegrał – Rafał Trzaskowski dostał 360 tys. głosów mniej niż Karol Nawrocki.
Napisałem „tym razem” o politykach PO, bo wcześniej często do fałszowania czy kradzieży wyborców nawiązywał PiS. W 2010 roku Jarosław Kaczyński przekonywał, że jego kontrkandydat w wyborach, Bronisław Komorowski, wygrał „przez przypadek”, bo gdyby Polacy wiedzieli, kim jest (tego, kim jest, Kaczyński też nie powiedział), na niego by nie głosowali.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 27/2025, na stronie dostępna od 31.07.2025