Błogosławioną intuicję miał papież Franciszek, wybierając jako hasło Roku Jubileuszowego 2025 sformułowanie: „Pielgrzymi nadziei”. W bulli ogłaszającej jubileusz napisał: „Nadzieja jest obecna w sercu każdego człowieka jako pragnienie i oczekiwanie dobra, nawet jeśli nie wie, co przyniesie ze sobą jutro. Nieprzewidywalność przyszłości rodzi jednak niekiedy sprzeczne uczucia: od ufności do lęku, od pogody ducha do zniechęcenia, od pewności do zwątpienia. Często spotykamy osoby zniechęcone, które patrzą w przyszłość ze sceptycyzmem i pesymizmem, jakby nic nie mogło dać im szczęścia. Oby Jubileusz był dla wszystkich okazją do ożywienia nadziei”.
Szkoła nadziei
W maju dni stają się dłuższe, światło zwycięża nad ciemnością – to piękna metafora nadziei, która rozprasza mroki zwątpienia i lęku. Ten miesiąc tradycja oddaje Maryi, łącząc piękno ukwieconej, pełnej życia przyrody z Całą Piękną. Podczas majowych nabożeństw śpiewamy litanię loretańską wraz z dodanym pięć lat temu przez Franciszka wezwaniem: „Matko nadziei”. Już św. Efrem
w IV wieku nazwał Maryję „Najświętszą Nadzieją”. Dlaczego Maryję nazywamy Matką Nadziei?
Jan Paweł II wyjaśnił to bardzo prosto: „Jeśli Jezus jest Nadzieją, Maryja jest Matką Nadziei” (homilia z 1 stycznia 2002 r.). W łonie Maryi wypełniły się nadzieje zranionej grzechem ludzkości.
Nabożeństwa majowe mogą być dla nas szkołą nadziei. W wezwaniach litanii, takich jak „Uzdrowienie chorych”, „Pocieszycielko strapionych”, „Pociecho migrantów”, „Wspomożenie wiernych”, „Bramo niebieska” – odkrywamy różne oblicza Maryi jako Tej, która niesie pomoc i wskazuje drogę do Syna – źródła Nadziei. Każde „módl się za nami” jest aktem ufnego zawierzenia jej naszych codziennych trosk, radości i właśnie nadziei – na lepsze jutro, na Bożą interwencję, na życie wieczne.
Od Maryi możemy czerpać nadzieję – uczyć się dostrzegać sens tam, gdzie wszystko się wali, gdzie wydaje się sprzeczne z oczekiwaniami. Mieć pewność, że gdzieś nad tymi ciemnymi chmurami, jakie czasem przytłaczają życie, jest słońce. Bo ta nadzieja może zmienić perspektywę spojrzenia, utwierdzając w pewności naszego podstawowego pragnienia i celu. A tym jest przecież Królestwo Boże: „Nadzieja jest cnotą teologalną, dzięki której pragniemy jako naszego szczęścia Królestwa niebieskiego i życia wiecznego, pokładając ufność w obietnicach Chrystusa i opierając się nie na naszych siłach, ale na pomocy łaski Ducha Świętego” (KKK 1817). Królestwo Boże jest naszym przeznaczeniem. Wyśpiewywane na majowych nabożeństwach tytuły Królowej Nieba niech nam o tym przypominają.
Gwiazda nadziei
Benedykt XVI nadziei poświęcił całą encyklikę. Wskazując na rolę Maryi w naszym pielgrzymowaniu, pisał: „Życie ludzkie jest drogą. Ku jakiemu celowi? Jak odnajdujemy jej kierunek? Życie jest jak podróż po morzu historii, często ciemnym i burzliwym, podróż, podczas której wypatrujemy gwiazd wskazujących nam trasę. Prawdziwymi gwiazdami naszego życia są osoby, które potrafiły żyć prawym życiem. One są światłami nadziei. Z pewnością Jezus Chrystus jest światłem najprawdziwszym, słońcem, które wzeszło ponad wszystkimi ciemnościami historii. Aby jednak do Niego dotrzeć, potrzebujemy także świateł bliskich – ludzi, którzy dają światło, czerpiąc je z Jego światła, i w ten sposób pozwalają nam orientować się podczas naszej przeprawy. A czyż można by znaleźć lepszą gwiazdę nadziei niż Maryja – Ona, która przez swoje «tak» otworzyła Bogu samemu drzwi naszego świata; Ona, która stała się żyjącą Arką Przymierza, w której Bóg stał się ciałem, stał się jednym z nas, zamieszkał pośród nas (por. J 1, 14)?” (Spe salvi, 49).
Nadzieja Maryi była zakorzeniona w Bożej obietnicy, w Bożym słowie. Dzięki temu potrafiła odczytywać wydarzenia swojego życia, nawet te najtrudniejsze, w świetle wiernej miłości Boga.
Wbrew beznadziei
Po „fiat” Maryi mnożyły się dramatyczne sytuacje, które mogły uderzać w Jej zaufanie Panu, podważać nadzieję. Ojczyzna była przecież wciąż okupowana przez pogan. Zgoda na przyjęcie dziecka groziła nie tylko Jej odrzuceniem i napiętnowaniem, ale wprost śmiercią (zob. Pwt 22, 23–24). Obiecany Zbawiciel rodzi się w urągających warunkach między bydlętami. Żądny niewinnej krwi Herod zmusza młodą rodzinę do migracji. Nastoletni Jezus odrywa się od rodziców i wymądrza z uczonymi w Piśmie. Gdy dorośnie i chodzi po Galilei z różnorodną grupą ludzi, często o wątpliwej reputacji, przebywa z cudzołożnikami, je z grzesznikami, nie odrzuca celników – nazywany jest szaleńcem, ludzie mają Go za gorszyciela. Czyni cuda – to mówią, że mocą Belzebuba. Nazywa się Synem Bożym – to krzyczą, że bluźnierca. Gdy Go kiedyś spotkała nauczającego, retorycznie pytał: „Któż jest moją matką?”. Wreszcie, gdy już wjechał do Jerozolimy witany jak król, niedługo później tłum zażądał Jego śmierci. Skutecznie. Na Golgocie zabrakło przestraszonych uczniów, którzy prześcigali się w deklaracjach wierności. Stojąc pod krzyżem, usłyszała: „Wykonało się”, martwe ciało Syna złożono w jej ramiona.
Realizm nadziei
Maryja wzięła sobie mocno do serca słowa Gabriela: „nie bój się” (Łk 1, 30). Franciszek w Spes non confundit pisał, że „w Niej widzimy, że nadzieja nie jest łatwowiernym optymizmem, lecz darem łaski w realizmie życia”. Jej nadzieja była wbrew ludzkim kalkulacjom, lękom i przeciwnościom, ale była racjonalna – Ona rozważała „wszystkie te sprawy” w swoim sercu (Łk 2, 19). Jak pisał Jan Paweł II, stawiając analogię do Abrahama, „wbrew nadziei uwierzyła nadziei” (Redemptoris Mater 14).
Nic nie podważyło jej ufności słowom Pana, wiary w ich prawdziwość, nadziei na ich wypełnienie. W niej, w kobiecie, podczas największej próby przetrwała wiara i nadzieja Kościoła. Maryja stała się poręką naszej wiary i nadziei – pierwsza odkupiona, pierwsza z ciałem wzięta do nieba, pierwsza u celu pielgrzymki. Jest zapewnieniem, że cel jest osiągalny. Kościół w prefacji o wniebowzięciu NMP wychwala Boga, mówiąc o Niej: „Ona pierwsza osiągnęła zbawienie i stała się wizerunkiem Kościoła w chwale, a dla pielgrzymującego ludu źródłem pociechy i znakiem nadziei”.
Świadkowie nadziei
Matka nadziei jest doskonałą ikoną Kościoła. Przeglądamy się w Niej nie tylko po to, żeby siebie uświęcać, ale też uświęcać spragniony nadziei świat. Jesteśmy pielgrzymami nadziei, więc nadzieję musimy nieść tam, gdzie jej brakuje. Konkretne miejsca w bulli ogłaszającej Rok Jubileuszowy wskazał papież Franciszek, pisząc o znakach czasu, domagających się przekształcenia w znaki nadziei.
Przede wszystkim o nadzieję woła świat dotknięty przez wojny. Problemem jest dostrzegalny również w Polsce spadek wskaźnika urodzeń. Papież prosi, żebyśmy byli namacalnymi znakami nadziei dla braci i sióstr żyjących w trudnych warunkach – więźniów, chorych, migrantów, osób starszych, ubogich. Porusza, w jaki sposób pisze o młodych: „Smutno widzieć młodych ludzi pozbawionych nadziei. Z drugiej strony, gdy przyszłość jest niepewna i niedostępna dla marzeń, gdy studia nie oferują dobrego startu, a brak pracy lub zatrudnienia wystarczająco stabilnego, grozi zniwelowaniem pragnień, dochodzi wtedy do nieuniknionego zagrożenia przeżywania teraźniejszości w melancholii i nudzie. Iluzja narkotyków, ryzyko wykroczeń i pogoń za tym, co krótkotrwałe, powodują w nich większy zamęt niż w innych, i ukrywają piękno i sens życia, powodując, iż wpadają w mroczne otchłanie, i popychają ich do czynów autodestrukcyjnych”. Potrzeba nam w tym pielgrzymowaniu wyobraźni miłosierdzia.
Matko!
Benedykt XVI zakończył encyklikę o nadziei modlitwą: „Pod krzyżem, na mocy samego słowa Jezusa, Ty stałaś się Matką wierzących. Z tą wiarą, która nawet w ciemności Wielkiej Soboty była pewnością nadziei, szłaś ku porankowi Wielkiej Nocy. Radość zmartwychwstania dotknęła Twego serca i złączyła Cię w nowy sposób z uczniami, którzy mieli stać się rodziną Jezusa przez wiarę. Byłaś pośród wspólnoty wierzących, która w dniach po Wniebowstąpieniu modliła się jednomyślnie o dar Ducha Świętego i otrzymała Go w dniu Pięćdziesiątnicy. «Królestwo» Jezusa okazało się inne od tego, które ludzie mogli sobie wyobrazić. To królestwo rozpoczęło się w tamtej godzinie i nie będzie miało końca. Tak więc pozostajesz pośród uczniów jako ich Matka, jako Matka nadziei. Święta Maryjo, Matko Boga, Matko nasza, naucz nas wierzyć, żywić nadzieję, kochać wraz z Tobą. Wskaż nam drogę do Jego królestwa! Gwiazdo Morza, świeć nad nami i przewódź nam na naszej drodze!”.