Logo Przewdonik Katolicki

Matka nadziei

Dawid Gospodarek
Maryja Niepokalanie Poczęta, Bartolomé Esteban Murillo (ok. 1675) | fot. Wikipedia

Dookoła panoszy się beznadzieja i rozpacz. Nawet młodych ludzi pogrąża samotność, bezsens, destrukcyjna obojętność. Do tego dochodzi bezsilność wobec niesprawiedliwości, wojen, często niewyobrażalnego cierpienia. Świat potrzebuje nadziei.

Błogosławioną intuicję miał papież Franciszek, wybierając jako hasło Roku Jubileuszowego 2025 sformułowanie: „Pielgrzymi nadziei”. W bulli ogłaszającej jubileusz napisał: „Nadzieja jest obecna w sercu każdego człowieka jako pragnienie i oczekiwanie dobra, nawet jeśli nie wie, co przyniesie ze sobą jutro. Nieprzewidywalność przyszłości rodzi jednak niekiedy sprzeczne uczucia: od ufności do lęku, od pogody ducha do zniechęcenia, od pewności do zwątpienia. Często spotykamy osoby zniechęcone, które patrzą w przyszłość ze sceptycyzmem i pesymizmem, jakby nic nie mogło dać im szczęścia. Oby Jubileusz był dla wszystkich okazją do ożywienia nadziei”.

Szkoła nadziei
W maju dni stają się dłuższe, światło zwycięża nad ciemnością – to piękna metafora nadziei, która rozprasza mroki zwątpienia i lęku. Ten miesiąc tradycja oddaje Maryi, łącząc piękno ukwieconej, pełnej życia przyrody z Całą Piękną. Podczas majowych nabożeństw śpiewamy litanię loretańską wraz z dodanym pięć lat temu przez Franciszka wezwaniem: „Matko nadziei”. Już św. Efrem
w IV wieku nazwał Maryję „Najświętszą Nadzieją”. Dlaczego Maryję nazywamy Matką Nadziei?
Jan Paweł II wyjaśnił to bardzo prosto: „Jeśli Jezus jest Nadzieją, Maryja jest Matką Nadziei” (homilia z 1 stycznia 2002 r.). W łonie Maryi wypełniły się nadzieje zranionej grzechem ludzkości.
Nabożeństwa majowe mogą być dla nas szkołą nadziei. W wezwaniach litanii, takich jak „Uzdrowienie chorych”, „Pocieszycielko strapionych”, „Pociecho migrantów”, „Wspomożenie wiernych”, „Bramo niebieska” – odkrywamy różne oblicza Maryi jako Tej, która niesie pomoc i wskazuje drogę do Syna – źródła Nadziei. Każde „módl się za nami” jest aktem ufnego zawierzenia jej naszych codziennych trosk, radości i właśnie nadziei – na lepsze jutro, na Bożą interwencję, na życie wieczne.
Od Maryi możemy czerpać nadzieję – uczyć się dostrzegać sens tam, gdzie wszystko się wali, gdzie wydaje się sprzeczne z oczekiwaniami. Mieć pewność, że gdzieś nad tymi ciemnymi chmurami, jakie czasem przytłaczają życie, jest słońce. Bo ta nadzieja może zmienić perspektywę spojrzenia, utwierdzając w pewności naszego podstawowego pragnienia i celu. A tym jest przecież Królestwo Boże: „Nadzieja jest cnotą teologalną, dzięki której pragniemy jako naszego szczęścia Królestwa niebieskiego i życia wiecznego, pokładając ufność w obietnicach Chrystusa i opierając się nie na naszych siłach, ale na pomocy łaski Ducha Świętego” (KKK 1817). Królestwo Boże jest naszym przeznaczeniem. Wyśpiewywane na majowych nabożeństwach tytuły Królowej Nieba niech nam o tym przypominają.

Gwiazda nadziei
Benedykt XVI nadziei poświęcił całą encyklikę. Wskazując na rolę Maryi w naszym pielgrzymowaniu, pisał: „Życie ludzkie jest drogą. Ku jakiemu celowi? Jak odnajdujemy jej kierunek? Życie jest jak podróż po morzu historii, często ciemnym i burzliwym, podróż, podczas której wypatrujemy gwiazd wskazujących nam trasę. Prawdziwymi gwiazdami naszego życia są osoby, które potrafiły żyć prawym życiem. One są światłami nadziei. Z pewnością Jezus Chrystus jest światłem najprawdziwszym, słońcem, które wzeszło ponad wszystkimi ciemnościami historii. Aby jednak do Niego dotrzeć, potrzebujemy także świateł bliskich – ludzi, którzy dają światło, czerpiąc je z Jego światła, i w ten sposób pozwalają nam orientować się podczas naszej przeprawy. A czyż można by znaleźć lepszą gwiazdę nadziei niż Maryja – Ona, która przez swoje «tak» otworzyła Bogu samemu drzwi naszego świata; Ona, która stała się żyjącą Arką Przymierza, w której Bóg stał się ciałem, stał się jednym z nas, zamieszkał pośród nas (por. J 1, 14)?” (Spe salvi, 49).
Nadzieja Maryi była zakorzeniona w Bożej obietnicy, w Bożym słowie. Dzięki temu potrafiła odczytywać wydarzenia swojego życia, nawet te najtrudniejsze, w świetle wiernej miłości Boga.

Wbrew beznadziei
Po „fiat” Maryi mnożyły się dramatyczne sytuacje, które mogły uderzać w Jej zaufanie Panu, podważać nadzieję. Ojczyzna była przecież wciąż okupowana przez pogan. Zgoda na przyjęcie dziecka groziła nie tylko Jej odrzuceniem i napiętnowaniem, ale wprost śmiercią (zob. Pwt 22, 23–24). Obiecany Zbawiciel rodzi się w urągających warunkach między bydlętami. Żądny niewinnej krwi Herod zmusza młodą rodzinę do migracji. Nastoletni Jezus odrywa się od rodziców i wymądrza z uczonymi w Piśmie. Gdy dorośnie i chodzi po Galilei z różnorodną grupą ludzi, często o wątpliwej reputacji, przebywa z cudzołożnikami, je z grzesznikami, nie odrzuca celników – nazywany jest szaleńcem, ludzie mają Go za gorszyciela. Czyni cuda – to mówią, że mocą Belzebuba. Nazywa się Synem Bożym – to krzyczą, że bluźnierca. Gdy Go kiedyś spotkała nauczającego, retorycznie pytał: „Któż jest moją matką?”. Wreszcie, gdy już wjechał do Jerozolimy witany jak król, niedługo później tłum zażądał Jego śmierci. Skutecznie. Na Golgocie zabrakło przestraszonych uczniów, którzy prześcigali się w deklaracjach wierności. Stojąc pod krzyżem, usłyszała: „Wykonało się”, martwe ciało Syna złożono w jej ramiona.

Realizm nadziei
Maryja wzięła sobie mocno do serca słowa Gabriela: „nie bój się” (Łk 1, 30). Franciszek w Spes non confundit pisał, że „w Niej widzimy, że nadzieja nie jest łatwowiernym optymizmem, lecz darem łaski w realizmie życia”. Jej nadzieja była wbrew ludzkim kalkulacjom, lękom i przeciwnościom, ale była racjonalna – Ona rozważała „wszystkie te sprawy” w swoim sercu (Łk 2, 19). Jak pisał Jan Paweł II, stawiając analogię do Abrahama, „wbrew nadziei uwierzyła nadziei” (Redemptoris Mater 14).
Nic nie podważyło jej ufności słowom Pana, wiary w ich prawdziwość, nadziei na ich wypełnienie. W niej, w kobiecie, podczas największej próby przetrwała wiara i nadzieja Kościoła. Maryja stała się poręką naszej wiary i nadziei – pierwsza odkupiona, pierwsza z ciałem wzięta do nieba, pierwsza u celu pielgrzymki. Jest zapewnieniem, że cel jest osiągalny. Kościół w prefacji o wniebowzięciu NMP wychwala Boga, mówiąc o Niej: „Ona pierwsza osiągnęła zbawienie i stała się wizerunkiem Kościoła w chwale, a dla pielgrzymującego ludu źródłem pociechy i znakiem nadziei”.

Świadkowie nadziei
Matka nadziei jest doskonałą ikoną Kościoła. Przeglądamy się w Niej nie tylko po to, żeby siebie uświęcać, ale też uświęcać spragniony nadziei świat. Jesteśmy pielgrzymami nadziei, więc nadzieję musimy nieść tam, gdzie jej brakuje. Konkretne miejsca w bulli ogłaszającej Rok Jubileuszowy wskazał papież Franciszek, pisząc o znakach czasu, domagających się przekształcenia w znaki nadziei.
Przede wszystkim o nadzieję woła świat dotknięty przez wojny. Problemem jest dostrzegalny również w Polsce spadek wskaźnika urodzeń. Papież prosi, żebyśmy byli namacalnymi znakami nadziei dla braci i sióstr żyjących w trudnych warunkach – więźniów, chorych, migrantów, osób starszych, ubogich. Porusza, w jaki sposób pisze o młodych: „Smutno widzieć młodych ludzi pozbawionych nadziei. Z drugiej strony, gdy przyszłość jest niepewna i niedostępna dla marzeń, gdy studia nie oferują dobrego startu, a brak pracy lub zatrudnienia wystarczająco stabilnego, grozi zniwelowaniem pragnień, dochodzi wtedy do nieuniknionego zagrożenia przeżywania teraźniejszości w melancholii i nudzie. Iluzja narkotyków, ryzyko wykroczeń i pogoń za tym, co krótkotrwałe, powodują w nich większy zamęt niż w innych, i ukrywają piękno i sens życia, powodując, iż wpadają w mroczne otchłanie, i popychają ich do czynów autodestrukcyjnych”. Potrzeba nam w tym pielgrzymowaniu wyobraźni miłosierdzia.

Matko!
Benedykt XVI zakończył encyklikę o nadziei modlitwą: „Pod krzyżem, na mocy samego słowa Jezusa, Ty stałaś się Matką wierzących. Z tą wiarą, która nawet w ciemności Wielkiej Soboty była pewnością nadziei, szłaś ku porankowi Wielkiej Nocy. Radość zmartwychwstania dotknęła Twego serca i złączyła Cię w nowy sposób z uczniami, którzy mieli stać się rodziną Jezusa przez wiarę. Byłaś pośród wspólnoty wierzących, która w dniach po Wniebowstąpieniu modliła się jednomyślnie o dar Ducha Świętego i otrzymała Go w dniu Pięćdziesiątnicy. «Królestwo» Jezusa okazało się inne od tego, które ludzie mogli sobie wyobrazić. To królestwo rozpoczęło się w tamtej godzinie i nie będzie miało końca. Tak więc pozostajesz pośród uczniów jako ich Matka, jako Matka nadziei. Święta Maryjo, Matko Boga, Matko nasza, naucz nas wierzyć, żywić nadzieję, kochać wraz z Tobą. Wskaż nam drogę do Jego królestwa! Gwiazdo Morza, świeć nad nami i przewódź nam na naszej drodze!”.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki