Słowo „komfortka” jest neologizmem, który funkcjonuje od 2021 r. i zostało wyłonione w wyniku konkursu na nazwę miejsca, które poza standardową toaletą ma służyć dodatkowym funkcjom i potrzebom. Przestrzeń ta powinna być doposażona w konieczne do tego sprzęty, czyli poza leżanką lub kozetką, na której można położyć osobę w wieku senioralnym czy osobę z niepełnosprawnością, również w podnośnik – tak, aby w sposób wygodny i bezpieczny można było wykonać w toalecie czynności higieniczne przy pomocy drugiej osoby. – Wiele osób korzystających na co dzień z wózka potrzebuje w pozycji leżącej rozebrania przed skorzystaniem z sedesu, wymiany środków chłonnych, czyli np. pieluchy, cewnikowania czy przyjęcia wlewki doodbytniczo, jeśli pojawi się atak epilepsji – opowiada Anna J. Nowak, prezeska i wolontariuszka w Stowarzyszeniu na Rzecz Dzieci i Dorosłych z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym „Żurawinka”. – Komfortka jest pomocna i wygodna w różnych sytuacjach, które do tej pory nie były realizowane w godnych warunkach. Jestem mamą kobiety z wieloraką niepełnosprawnością, która nie kontroluje od urodzenia swoich potrzeb fizjologicznych, wychodząc więc z domu zawsze zabieramy ze sobą duży koc i folię zrobioną ze 120-litrowego worka na śmieci. Od lat, kiedy muszę przewinąć córkę poza domem, kładę koc i folię na posadzce, która najczęściej jest zanieczyszczona ekskrementami i błotem. Czynności te są nieodzowne, ale też niebywale antygodnościowe i trudne technicznie. Dźwigam córkę od 41 lat i wyjęcie jej z wózka, wzięcie na ręce, przyklęknięcie, położenie na posadzce, wykonanie wszystkich czynności na klęcząco, a potem ubranie córki, chwycenie na ręce bez możliwości podparcia, jest dla mnie ogromnym wysiłkiem. Coraz częściej boję się, że któregoś dnia już temu nie podołam – wyznaje.
Poszerzenie rzeczywistości
– Jeśli jakaś rzeczywistość może do naszych wychowanków trafić za pomocą ich kanału dostępu, czyli głównego zmysłu odbierającego świat, wtedy świat zewnętrzny staje się im bliższy, bardziej dostępny, możliwy do doświadczenia. Multimedialne wystawy, jak zeszłoroczna z pracami Vincenta van Gogha czy tegoroczna Gustava Klimta, łączące światło, obraz, dźwięk, są wydarzeniami, na które chcemy z naszymi podopiecznymi pójść, tym bardziej że rodzice czasami nie mają odwagi, możliwości logistycznych lub zasobów psychofizycznych, aby się ze swoim dzieckiem w takie miejsce wybrać – opowiada Magdalena, psycholog jednego z poznańskich ośrodków dla dzieci z głęboką, wieloraką niepełnosprawnością. – Od 13 lat pracuję z osobami z niepełnosprawnością i wydaje mi się, że wiem, jak ważne w ich życiu jest zdobywanie różnorodnych doświadczeń ze świata zewnętrznego. Nie jest to jednak łatwe, gdyż oferta społeczna dla osób z różnorodnymi ograniczeniami wcale nie jest bogata. Tym bardziej zachęcają wydarzenia, z których nasi podopieczni mogą skorzystać – podsumowuje.
Obwarowania
Każdorazowe wyjście z dzieckiem, nastolatkiem czy osobą dorosłą to logistyczne przedsięwzięcie. Pieluchy, środki higieniczne, karimata potrzebna do przebrania dziecka na podłodze to tylko niektóre z akcesoriów, które zawsze muszą być zabrane. – Wszystkie wyjścia poza teren placówki dokładnie planujemy. Jeśli wiemy, że odwiedzimy miejsce, w którym nie ma przestrzeni, aby podopiecznego wyjąć z wózka i przebrać pieluchę, staramy się zadbać o to, aby wszyscy byli przewinięci w ostatnim możliwym momencie przed wyjściem, a także, żeby wcześniej spędzili czas w pozycji poza wózkiem, która zapewni odpoczynek ich ciału. Wyprawa nie może trwać dłużej niż około dwóch i pół godziny. Po tym czasie konieczny jest powrót do ośrodka, aby zadbać o komfort zmiany pozycji i wykonanie niezbędnych czynności pielęgnacyjnych i toaletowych – opowiada Magdalena. – Gdy planowałam wyjście na tegoroczną wystawę Klimta, coś we mnie pękło i pomyślałam, że odrobina dobrej woli sprawiłaby, że nasze wyjście byłoby dużo bardziej komfortowe. Tym bardziej, że wydarzenie organizowane przez Międzynarodowe Targi Poznańskie to światowej klasy wystawa, przemieszczająca się po europejskich miastach. Wiedziałam, że w budynku MTP nie ma komfortki, dlatego rezerwując bilety, zapytałam o możliwość zapewnienia materaca w toalecie, abyśmy nie musiały przebierać wychowanków na cienkiej karimacie, położonej na wątpliwej czystości posadzce.
Post
W odpowiedzi na maila Magdalena dostała lakoniczną odpowiedź ,,Nie ma takiej możliwości”. Na drugiego maila odpowiedzi nie otrzymała. Jako wyraz sprzeciwu, ale i bezsilności, umieściła na swoim facebookowym profilu post. „Za kilka dni pół Polski wrzuci na FB zdjęcia w skarpetkach nie do pary, w akcie solidarności z Osobami z Zespołem Downa. Za 3 tygodnie pół Polski włoży na siebie niebieskie koszulki i będzie na niebiesko świecić, no bo Dzień Autyzmu..(…). Ale kiedy chcemy wyjść z naszymi wychowankami (Dziećmi, Młodzieżą i Dorosłymi Osobami z wieloraką, głęboką niepełnosprawnością), na piękną Wystawę w centrum Poznania a Kierownik tejże pisze mi w mailu: «Niestety nie mamy możliwości zorganizowania materaca do łazienki» (Koniec, kropka, nie bo nie), to myślę sobie – nie o kolory, nie o skarpetki i nie o koszulki chodzi” (pisownia oryginalna). – Napisałam w poście o osobach z zespołem Downa i tych ze spektrum autyzmu, ale myślę, że ostatecznie to nie jest kwestia ani zespołu genetycznego, ani stopnia niepełnosprawności, ani żadnych innych zaburzeń, z którymi każdy z nas może się mierzyć. Dużo mówimy o integracji i szukamy sposobów na jej realizację, myślę jednak, że kluczem jest otwartość na rzeczywiste potrzeby tego konkretnego człowieka, który jest przed nami. Myślenie w kategoriach społecznych o osobach z niepełnosprawnością, jak o całości, jest z mojej perspektywy błędne. Próbując zobaczyć wszystkich, przegapiamy konkretnych ludzi z ich realnymi, nierzadko niezaspokojonymi podstawowymi potrzebami – wyjaśnia Magdalena. – Nie myślę o wyśrubowanych, nierealnych do zaspokojenia potrzebach. Jako terapeuta, pokazując moim podopiecznym świat na zewnątrz, nie oczekuję, że tam, gdzie się pojawimy, będzie specjalistyczny sprzęt bazalny, który jest narzędziem ułatwiającym pozycjonowanie dziecka poza wózkiem. Tymczasem komfortka czy materac w toalecie nie jest luksusem. To minimum, dzięki któremu możemy zadbać o godne i intymne warunki człowieka z niespecyficznymi potrzebami – uważa psycholog.
Po wszystkich
– Komfortka czy materac umieszczony w toalecie nie wymaga podparcia naukowego złożonymi teoriami integracyjnymi. Kto z nas, będąc pieluchowanym – a być może nadejdzie taki dzień, że będziemy tego wymagać – czułby się komfortowo, będąc trzy godziny w mokrej pielusze? Jeśli potrzebowałabym zmiany pieluchy przez drugą osobę, chciałabym, aby przewinęła mnie ona najdelikatniej jak to możliwe, w wygodnej dla mnie pozycji, w delikatnym zaciemnieniu, aby ochronić moją intymność i z zachowaniem dużej ostrożności higienicznej – wymienia Magdalena.
W ostatnim tygodniu marca terapeutka wraz ze swoimi podopiecznymi i współpracownikami obejrzała wystawę Gustava Klimta. Po zakończeniu ekspozycji, przed powrotem do szkoły, część z terapeutek przebrała swojego podopiecznego na karimacie, rozłożonej na posadzce toalety, z której tego dnia prawdopodobnie skorzystało wiele osób odwiedzających wystawę.
Pandemiczne marzenia
Anna J. Nowak jest inicjatorką Akcji i Koalicji „Przewijamy Polskę”, w ramach której propagowana jest potrzeba organizowania komfortek. Koalicję tworzą dziś trzy organizacje pozarządowe z ponad 30-letnim doświadczeniem i sukcesami: Stowarzyszenie na Rzecz Dzieci i Dorosłych z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym „Żurawinka”, Lubelskie Forum Organizacji Osób Niepełnosprawnych – Sejmik Wojewódzki oraz Fundacja Integracja, łącząc swoje działania pro bono – nie tylko ramach Koalicji – na rzecz dostępności i godności osób z różnymi rodzajami niepełnosprawności. – W czasie pandemii, gdy wszyscy marzyli o tym, żeby znowu zacząć normalne życie społeczne, w mojej głowie kiełkowała myśl, co zrobić, aby powrót do normalności wiązał się w naszym życiu z jakąś istotną, pozytywną zmianą. Przewijanie córki podczas wyjść z domu w przypadkowych, nieprzystosowanych miejscach zawsze spędzało mi sen z powiek i dlatego pojawił się pomysł zorganizowania miejsc, które ułatwiałyby wykonywanie czynności higieniczno-pielęgnacyjnych poza domem i funkcjonowanie w przestrzeni publicznej – opowiada Anna J. Nowak. – Zrobiłam dogłębny research, aby zobaczyć, jak kwestia ta wygląda na świecie. O ile inicjatywa „ChangingPlaces” funkcjonuje w krajach Europy Zachodniej z mniejszym lub większym powodzeniem, o tyle w Polsce nie była ona w ogóle znana i rozpropagowana. Okazało się, że w Krakowie była również mama, która miała podobne idee i we współpracy z lokalnym samorządem zainstalowała w różnych obiektach kilka większych przewijaków. Niestety po śmierci syna Jasia postanowiła wycofać się z działań w tym zakresie. Udało się jednak namówić Magdalenę do krótkiej współpracy – podsumowuje.
Nietypowo
Obecnie w całej Polsce jest ponad pięćdziesiąt komfortek, a w Poznaniu piętnaście, jednak większość z nich jest zlokalizowana w samym centrum miasta. Do najbardziej nietypowych należy komfortka mieszcząca się w restauracji nad jeziorem Rusałka. Powstała z inicjatywy właścicieli i jest pierwszą w Polsce komfortką otwartą w lokalu gastronomicznym. Wokół jeziora odbywa się wiele atrakcyjnych wydarzeń, więc tym bardziej cieszy fakt, że właściciele pomyśleli o osobach potrzebujących niestandardowej toalety – opowiada Anna Nowak. – Z ciekawych miejsc w Polsce – udało się, dzięki życzliwości gospodarzy, doprowadzić do otwarcia komfortki na Wawelu w parterowej lokalizacji na dziedzińcu Zamku Królewskiego. Precedensem niewątpliwie jest komfortka w Pałacu Prezydenckim przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, znajdująca się tuż obok sali obrad Okrągłego Stołu. Jest to niesamowita lokalizacja, bo bez względu na to, kto będzie gospodarzem tego miejsca, komfortka pozostanie i każdy gość pałacu będzie mógł z niej skorzystać – uważa inicjatorka Koalicji „Przewijamy Polskę”.
---
Po udostępnieniu posta Magdaleny przez Stowarzyszenie „Żurawinka” do pani Anny odezwała się przedstawicielka MTP. – Rozmowa nie była łatwa, ale mam nadzieję, że docelowo wspólnie, razem z Miastem Poznaniem, rozwiążemy problem braku komfortki na terenie MTP – opowiada prezeska ,,Żurawinki”. – W takich sytuacjach czuję się zawsze zażenowana, ponieważ osoby, które używają toalet w sposób standardowy, nie martwiąc się brakiem ich dostępności, nie ograniczając ilości przyjmowanych płynów przed planowanym wyjściem z domu, aby uniknąć kłopotliwej sytuacji, nie zdają sobie w sprawy, jak bardzo są uprzywilejowane. Jeszcze zbyt często tłumaczenie, dlaczego komfortki są potrzebne i konieczne, jest trudne i niestety nieskuteczne. Pomimo różnych doświadczeń życiowych jestem optymistką i wierzę w ludzi. Jest we mnie nadzieja, że takich sytuacji jak ta, która zdarzyła się w Poznaniu, będzie coraz mniej. Mam oczywiście świadomość, że potrzeba jeszcze dużo czasu, pracy, dobrej woli i zaangażowania, ale ostatecznie ludzie zaczną na pewno rozumieć, szanować i respektować różnorodne potrzeby, które dotyczą i korzystania z toalet, i w ogóle wspólnego korzystania z przestrzeni publicznej – podsumowuje.
Więcej informacji o komfortkach można uzyskać na stronie: komfortki.pl