Logo Przewdonik Katolicki

Na trzeźwo

Natalia Budzyńska
fot. Unsplash

Zauważa, że odmawianie alkoholu w Polsce wciąż jest trudne, bo zawsze, zawsze spotyka się ze zdziwieniem: bierzesz leki? Jesteś samochodem? Jesteś w ciąży? Nie??? Napisała o tym po to, by wesprzeć osoby, które tak jak ona mają dosyć każdego spotkania towarzyskiego, podczas którego czują się zmuszane do tłumaczenia się z niepicia.

Wpadła mi w ręce książka wydana rok temu pod przewrotnym tytułem Bez alko i dragów jestem nudna. Autorka, Marta Markiewicz, opisuje w niej swoje życie w ciągłej imprezie (to znaczy nie aż tak ciągłej, bo raczej weekendowej), jakie prowadziła do 2016 roku. Nie jest to jakaś wielka książka, styl lekko mnie irytował, bo był zbyt na luzie, zbyt cool, a opisy melanżów brutalne i wulgarne. No ale z drugiej strony uzależnienie od alkoholu jest brutalne i wulgarne, zwłaszcza kiedy pisze się szczerze. Marta Markiewicz nie pije od lat dziewięciu i jest obecnie asystentką zdrowienia oraz organizuje trzeźwe imprezy. Wspominam o tym, bo ostatnio takich informacji o życiu bez alkoholu dociera do mnie sporo i myślę sobie, że oto pokolenie Z uważa, że wspomagacze nie są niezbędne do zabawy i nie ma to żadnego związku z „sierpniem miesiącem trzeźwości”. Więc „SobeRave” (czyli „impreza dla wszystkich, którzy chcą się pobawić na trzeźwo!”) organizuje Markiewicz od kilku lat – to taki rodzaj objazdowej imprezy, która zjawia się w różnych miastach. W klubach zasłaniane są reklamy alkoholi, a w barze podawane mocktaile (czyli drinki bez alkoholu). Najpierw „SobeRavy” spotykały się z komentarzami typu „impreza pozerów” albo „co to za wykluczenie?”, teraz przychodzi na nie kilkaset osób i wszyscy świetnie się bawią. Możliwe, że to już trend, bo to nie tylko impreza dla niepijących alkoholików, ale dla każdego, kto chce się bawić na trzeźwo. Dla tych, którzy mają dosyć pijanych i naćpanych ludzi na parkiecie, odreagowujących stresujący tydzień w pracy. „SobeRavy” to niejedyne trzeźwe imprezy organizowane w Polsce, co roku pojawiają się nowe, promujące dobrą taneczną zabawę „w pełni świadomości”. Popularność sobber clubbingu to trend widoczny zresztą na całym świecie: od Los Angeles po Mumbai.
Pisarka Sylwia Chutnik oznajmiła ostatnio w mediach społecznościowych, że od ośmiu lat nie tyka alkoholu, ani nic, ani nawet łyczka i to nie dlatego, że była kiedykolwiek od niego uzależniona. Po prostu to jej wybór. Zauważa, że odmawianie alkoholu w Polsce wciąż jest trudne, bo zawsze, zawsze spotyka się ze zdziwieniem: bierzesz leki? Jesteś samochodem? Jesteś w ciąży? Nie??? Napisała o tym po to, by wesprzeć osoby, które tak jak ona mają dosyć każdego spotkania towarzyskiego, podczas którego czują się zmuszane do tłumaczenia się z niepicia. Okazało się, że jest takich ludzi sporo, świadomie rezygnujących i niedorabiających do tego żadnej ideologii. Trend został już jednak nazwany. Coraz częściej mówi się o „clean life”, zdrowym trybie życia, w którym nacisk kładzie się szczególnie na hasło „NoLo”, czyli „no alcohol, low alcohol”. Zdrowie, uważność, relacje, społeczność i dobra zabawa bez kaca na drugi dzień. Podoba mi się.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki