Papież Franciszek już we wprowadzeniu do dokumentu podkreśla, że jest on częścią zwyczajnego nauczania papieża. Nie ma on charakteru normatywnego, nie wprowadza żadnych przepisów ani nowych zasad, które będą musiały być przestrzegane w całym Kościele powszechnym. Kościół jest jednak zobowiązany do nieustannego konfrontowania się z tym dokumentem, do przeglądania się w nim, można nawet powiedzieć – do sprawdzania, na jakim jest kursie. Dokument ten wyznacza bowiem sposób działania Kościoła w świecie i prowadzi go w kierunku coraz większej synodalności. Daje wskazówki, które już teraz mogą i stopniowo powinny być w Kościołach lokalnych przyjmowane.
W zdecydowanej większości nie są to wskazówki nowe. Większość z nich pojawiała się już i została przyjęta na Soborze Watykańskim II, tyle że w praktyce życia Kościoła nie została w odpowiedni sposób przyjęta do realizacji. Celem jest zatem nie zmiana czy reforma, ale nawrócenie Kościoła.
Jest, żeby świadczyć
Synod w jasny sposób definiuje podstawowe zadanie Kościoła: „Kościół istnieje, aby dać światu świadectwo o przełomowym wydarzeniu dziejów: o zmartwychwstaniu Jezusa”. Cała działalność podporządkowana jest temu pierwszemu wezwaniu do świadczenia o Zmartwychwstałym. Z drugiej strony, wszystko to, co temu świadectwu nie służy, staje się drugorzędne.
W tym Kościele – co odkrywaliśmy w procesie synodalnym – znajdują się ludzie różnych narodów, języków i plemion, ludzie żyjący w różnych kontekstach kulturowych, społecznych i politycznych. Łączy ich nie tylko chrzest, ale i wspólna misja. Ludzie połączeni chrztem w Kościele sięgającym w wieczność mają prowadzić dialog z kulturami i religiami, mają apostołować. Już sama świadomość ogromu tej misji pozwala zrozumieć, dlaczego czasem trudno jest narzucić wszystkim jeden i jednakowy sposób postępowania. W różnych miejscach świata głoszenie Jezusa odbywać się będzie w różnych językach, w różnych kontekstach, przy wykorzystaniu zupełnie różnych argumentów i kodów – choć nadal głoszona będzie dokładnie ta sama prawda.
Jest z ubogimi
W Kościele tym niezwykle ważne miejsce zajmują ubodzy. Troska o nich, „opcja preferencyjna na rzecz ubogich”, nie jest jedynie charytatywnym czy społecznym dodatkiem do misji głoszenia Jezusa Zmartwychwstałego. Jest ona wprost związana z wiarą chrystologiczną, z uznaniem, że Chrystus stał się cierpiący i pozwala się odkryć w cierpieniu ubogich. Odrzucenie ich – przy najszczerszych nawet modlitwach i rozbudowanych nabożeństwach – oznaczałoby odrzucenie Chrystusa.
Jest różny i jeden
W Kościele spotyka się jedność i wielość. Tym, co łączy, jest wiara i chrzest. Wielość przejawiać się będzie w rozmaitych językach, tradycjach, kulturach, które nie sprawiają, że jesteśmy dla siebie wrogami, ale cała wspólnota staje się bogatsza o kolejne spojrzenia i konteksty.
Szkołą, a jednocześnie miejscem, w którym najdoskonalej widać to spotkanie jedności i różnorodności, jest Eucharystia. „Jedność Kościoła i wielość zgromadzeń eucharystycznych; jedność tajemnicy sakramentalnej i różnorodność tradycji liturgicznych; jedność celebracji i różnorodność powołań, charyzmatów i posług. Nic nie pokazuje bardziej niż Eucharystia, że harmonia stworzona przez Ducha nie jest jednolitością i że każdy dar kościelny jest przeznaczony do wspólnego budowania. Każda celebracja Eucharystii jest także wyrazem pragnienia i wołaniem o jedność wszystkich ochrzczonych, która nie jest jeszcze pełna i widzialna” – czytamy w dokumencie końcowym synodu.
Synodalność, czyli co?
Często w kontekście synodu powracały pytania – czasem nawet zarzuty – o to, czym właściwie jest synodalność. W niektórych interpretacjach próbowano nawet przeciwstawiać ją hierarchiczności Kościoła i rozumieć ją jako rodzaj „kościelnej demokracji”. Synod sam wyjaśnia zatem, czym owa synodalność jest. Synodalność jest więc po pierwsze stylem życia i misji Kościoła, pewnym modus vivendi et operandi. Oznacza tu ona, że wszyscy w Kościele poczuwają się do współodpowiedzialności za tenże Kościół, każdy w swojej roli, posłudze czy misji. Oznacza ona również, że nie można się z tej odpowiedzialności zwolnić i zostawić jej innym czy wycofać się, uznając, że w Kościele nie ma dla nas miejsca.
Po drugie, synodalność jest związana z tworzeniem struktur i procesów, które na wszystkich poziomach Kościoła, od parafii po Watykan, będą pozwalały prowadzić proces rozeznawania: nie tyle prostego posłuszeństwa większości głosów, ile wsłuchiwania się, jak rzeczywiście brzmi głos Ludu Bożego, obdarzonego sensus fidei, zmysłem wiary.
Po trzecie synodalność oznacza konieczność odbywania spotkań synodalnych, lokalnych, regionalnych i powszechnych, żeby to wtedy rozeznawać drogę Kościoła, dostrzegać jego problemy i wskazywać kierunki wypełniania misji ewangelizacyjnej.
Tak rozumiana synodalność nie jest celem samym w sobie. Pozostaje ona na służbie skutecznej ewangelizacji. Dopiero kiedy Kościół jest wśród ludzi i kiedy ich słucha i rozumie, może głosić Ewangelię wszystkim narodom.
Synodalność jako duchowość
Synodalność jest wreszcie również duchowością. Wymaga słuchania słowa Bożego i ciszy. Wymaga ascezy, pokory, cierpliwości i gotowości do przebaczania i przyjmowania przebaczenia. Duchowość synodalna przyjmuje, że w Kościele będzie zawsze różnorodność darów i zadań, że nigdy wszyscy nie będą się ze sobą zgadzać, myśleć i działać jednakowo. Nie ma jednak w duchowości synodalnej miejsca na myślenie o różności w kategoriach ambicji, zazdrości, pragnienia dominacji czy kontroli. Chodzi raczej o budowanie w sobie – w każdym z członków Kościoła, od kardynałów po świeckich – świadomości i postawy służby. Żeby to było możliwe, trzeba nauczyć się uznać prymat łaski: przyjąć, że nie tylko nasze doświadczenie i poglądy są ważne, ale ważne jest już samo to, że się ze sobą spotykamy. W ten właśnie sposób spotykamy również Boga.
Uzdrowienie relacji
Można zapytać: w jaki sposób Kościół synodalny daje świadectwo o Zmartwychwstałym? Czy tylko powtarzając wyznanie wiary i czytając Ewangelię? Świadectwo polega nie na samym głoszeniu treści, ale na pokazywaniu, w jaki sposób te treści zmieniają nasze życie. Świadectwem Kościoła jest zatem – jakkolwiek banalnie w pierwszym momencie to zabrzmi – miłość. Świadectwem są relacje wewnątrz Kościoła i Kościoła ze światem. Troska o te relacje nie jest zatem tylko narzędziem dla większej skuteczności organizacji. To troska o to, w jaki sposób Bóg objawia się między ludźmi. Dlatego dla skuteczności misji Kościoła we współczesnym świecie potrzebne jest najpierw nawrócenie w relacjach, żeby Kościół był wiarygodnym świadkiem tego, co głosi. Nawrócenie to polega między innymi na przyjęciu, że przez każdego człowieka może przemawiać Duch Święty i na uważnym słuchaniu każdego: Żyda, poganina, uczonego w Prawie, celnika. To jest obowiązek Kościoła, żeby być jak Jezus, który nikogo nie odesłał bez wysłuchania i bez wejścia z nim w dialog. Niestety – jak zauważa synod – „na przestrzeni dziejów zamknięcia relacyjne przekształciły się w struktury grzechu, które wpływają na sposób myślenia i działania ludzi. W szczególności powodują one blokady i lęki, z którymi musimy się zmierzyć i przez które musimy przejść, aby wejść na drogę nawrócenia relacyjnego”.
Kobiety i dzieci
Zamknięcie się na relacje nie jest właściwe tylko Kościołowi. Nierówności między kobietami i mężczyznami, rasizm, podziały kastowe, dyskryminacja osób z niepełnosprawnościami, brak otwartości na przyjmowanie migrantów – wszystkie te zjawiska należą do tej samej dynamiki zamknięcia również poza Kościołem. Jednak to Kościół ma w swoją istotę wpisaną misję wychodzenia do tych, którzy są ofiarami. Z tego też powodu musi uznać swoje błędy z przeszłości i nie tylko zacząć słuchać tych, którzy doświadczają marginalizacji, ale też serio włączać ich jako aktywnych członków misji Kościoła, działających na mocy swojego chrztu.
Synod zachęca zatem do tego, żeby w pełni wykorzystywać wszystkie możliwości, jakie obowiązujące prawo kościelne daje kobietom. Przypomina, że „nie ma powodów, by kobiety nie mogły pełnić funkcji kierowniczych w Kościele” oraz że „Kwestia dostępu kobiet do diakonatu również pozostaje otwarta i wymaga dalszego rozeznania”.
Staje również po stronie dzieci, których głos we wspólnocie jest niezbędny. „Powinniśmy go słuchać i dążyć do tego, by także społeczeństwo go usłyszało, zwłaszcza osoby mające odpowiedzialność polityczną i edukacyjną. Społeczeństwo, które nie umie przyjąć i otoczyć opieką dzieci, jest społeczeństwem chorym. Cierpienie, którego tak wiele dzieci doświadcza z powodu wojny, biedy, opuszczenia, nadużyć i handlu ludźmi, jest skandalem, wymagającym odważnego potępienia i solidarnego zaangażowania”.
Niepełnosprawni i teologia
Synod upomina się o młodzież, często krytykującą Kościół, ale jednocześnie walczącą z niesprawiedliwością społeczną i szukającą propozycji życia duchowego.
Upomina się również o miejsce dla osób niepełnosprawnych, które mają ogromne zdolności apostolskie i chcą być posyłane jako współpracownicy ewangelizacji. Dokument proponuje przy tym utworzenie Kościelnego Obserwatorium ds. Niepełnosprawności.
W dokumencie dowartościowany zostaje głos i pozycja rodzin, które nie są tylko biernymi odbiorcami duszpasterstwa, ale i aktywnymi podmiotami, które potrzebują sieci wsparcia dla swoich zadań ewangelizacyjnych.
Doceniony zostaje wkład teologii, która ma pomagać rozwijać rozumienie rzeczywistości w świetle Objawienia i „formułować odpowiednie odpowiedzi i język dla misji”. Synod podkreśla tu przy okazji potrzebę dialogu między pasterzami (biskupami) a osobami zaangażowanymi w badania teologiczne.
Biskupi w Kościele
Synod bardzo wyraźnie zwraca również uwagę na zadania pasterzy Kościoła. Podkreśla, że „ten, kto zostaje wyświęcony na biskupa, nie jest obarczony uprawnieniami i zadaniami, które miałby pełnić samodzielnie. Otrzymuje raczej łaskę oraz zadanie rozpoznawania, rozeznawania i jednoczenia darów, które Duch Święty rozlewa na poszczególne osoby i wspólnoty”.
To Lud Boży, według synodu, powinien mieć większy udział w wyborze swojego biskupa. Biskup w czasie wizyt duszpasterskich powinien mieć możliwość spędzenia czasu z wiernymi po to, żeby ich wysłuchać. To nie jest jego dobra wola, ale obowiązek, konieczny do tego, by właściwie pełnił on swoją misję. Metropolita powinien dbać również o braterskie relacje między biskupami sąsiadujących diecezji, zapewniać im także możliwość stałej formacji. „Istotne jest, aby pomagać wiernym w kształtowaniu realistycznych oczekiwań wobec biskupa, przypominając, że również on jest bratem, człowiekiem kruchym, narażonym na pokusy i potrzebującym wsparcia, tak jak każdy. Wyidealizowana wizja biskupa nie sprzyja jego trudnej posłudze”.
Dla dobra Kościoła
Synod zauważa samotność księży i ich poczucie przytłoczenia. Dopomina się zatem o zróżnicowany podział obowiązków i rozeznawanie, co rzeczywiście należy do posługi święceń, a które zadania duchowni mogą i powinni delegować innym. To sposób nie tylko na ich odciążenie i sprawienie, że ich praca będzie zdrowa duchowo. To również droga do przezwyciężania klerykalizmu. Zasadniczo wśród pokazanych tu kierunków synod wskazuje na szerszy udział świeckich mężczyzn i kobiet w procesach rozeznawania eklezjalnego i we wszystkich fazach podejmowania decyzji; szerszy dostęp świeckich mężczyzn i świeckich kobiet do odpowiedzialnych stanowisk w diecezjach i instytucjach kościelnych, w tym w seminariach, instytutach i wydziałach teologicznych, zgodnie z istniejącymi przepisami; większe uznanie i wsparcie dla życia i charyzmatów konsekrowanych mężczyzn i kobiet oraz ich zatrudnienia na odpowiedzialnych stanowiskach kościelnych; zwiększenie liczby wykwalifikowanych świeckich mężczyzn i kobiet pełniących funkcję sędziów w procesach kanonicznych oraz rzeczywiste uznanie godności oraz poszanowanie praw pracowników zatrudnionych przez Kościół i jego instytucje.
Być może zasadniczym i ostatnim pytaniem, które należy tu zadać, jest: na czym w takim razie polega, według synodu, rozeznawanie i w jaki sposób powinno ono przebiegać? Ze względu na to, że jest to temat obszerny i wymagający dłuższego omówienia, wrócimy do niego w kolejnym numerze.