Logo Przewdonik Katolicki

Objawienie z trudnościami

Monika Białkowska, Tomasz Biłka OP
Ofiara Abrahama, Rembrandt van Rijn | fot. Wikimedia Commons

Oczywiste jest dla mnie, że Abraham ponosi w tej opowieści klęskę interpretacyjną, stawiając Boga w rzędzie bożków. Nie rozumie jeszcze, jak bardzo Bóg Jahwe jest inny

Monika Białkowska: Kiedy czytamy w katechizmie, jak Bóg objawia się człowiekowi, to wydaje się proste. Bóg „przejawia swój zamysł życzliwości”, pozwala się poznać, zawiera przymierze. Człowiek na to Objawienie odpowiada. A przecież w praktyce życia i w całej historii zbawienia to wcale proste nie było. I nie wiem, czy Objawienie nie zawsze było czytelne: to zbyt śmiała teza. Ale z pewnością człowiek miewa problemy z odczytaniem, czego Bóg naprawdę dla nas i od nas chce. Albo nie umiemy czytać, albo czytamy przez własne filtry, wmawiając Bogu, że taka jest Jego wola. Albo wchodzimy w to, co bywa nazywane „nocą ciemną”, kiedy mamy poczucie, że nikt już do nas nie mówi. Gdyby szukać jakiegoś obrazu, opowieści, to cały ten problem pojawił się już na początku historii zbawienia: w spotkaniu z Abrahamem i Izaakiem i w żądaniu, żeby Abraham złożył w ofierze syna. To dramatyczna historia, w której trudno jest zrozumieć intencje Boga. Naprawdę konieczna była taka próba? Tak się objawiał ten Bóg, który jest Miłością?

Tomasz Biłka OP: Dla mnie ta opowieść jest jedną z najważniejszych w Starym Testamencie, przede wszystkim dlatego, że wywołuje największy lęk. Pokazuje nam Boga, który jest niemal sadystą, a przez to zdaje się sankcjonować fundamentalistyczne myślenie o religii – kiedy w imię Boga wolno jest skrzywdzić nawet najbliższego człowieka.

MB: Nie tylko wolno. Cnotą jest posunąć się aż do skrzywdzenia drugiego.

TB: Jeśli czytać tę opowieść literalnie, to właśnie widzimy: okrutnika, który wystawia człowieka na próbę kosztem życia jego dziecka. Abraham zostaje pochwalony, bo nie oszczędził syna, był w stanie go zabić. Nie ma we mnie zgody na taką interpretację, bo ona sankcjonuje religię w jej najgorszym wydaniu. Zauważ, że nie ma tam też miejsca na pytanie, czy Abraham mógł się pomylić, nie ma miejsca na namysł, na jakąkolwiek wątpliwość wobec tego polecenia. Abraham jest posłuszny bez najmniejszej refleksji. Nie zgadzam się na takie rozumienie Boga.

MB: Twój brak zgody nie sprawia, że ta opowieść zniknie ze Starego Testamentu. Jakoś trzeba próbować ją zrozumieć.

TB: Czytałem różne interpretacje, i żydowskie, i chrześcijańskie. Uderzyło mnie w nich jedno: wszystkie usprawiedliwiały Boga. Oskarżenia względem Boga pojawiają się dopiero w okresie nowożytnym. Jest taki wiersz Wisławy Szymborskiej, który ma tytuł Noc. Nie damy rady go tu zacytować, ale w nim wypowiedziane jest niemal to wszystko, co nowoczesność ma do powiedzenia Bogu. Również za jedną z przyczyn ateizmu uznaje się taki właśnie obraz Boga: skurczybyka, który chce się ze mną policzyć, jednocześnie oczekując ode mnie „gorliwości czarnej jak noc Abrahama”, ślepej, nierozumnej, do granic okrucieństwa. Tyle że to, co u starożytnych budziło potrzebę usprawiedliwienia Boga, współcześnie rodzi już tylko bunt. Ten bunt pojawia się chyba po raz pierwszy, kiedy ofiarę Izaaka maluje Caravaggio. Spojrzenie Izaaka nie jest tam uległe i bezradne, ale jak u Szymborskiej, oskarżycielskie i pełne gniewu.

MB: Ten bunt u współczesnego człowieka działa inaczej niż u starożytnych. Tamci, zagniewani na Boga, próbowali się z Nim siłować. Współcześni mówią: skoro taki jesteś, to mnie nie obchodzisz, nie istniejesz dla mnie.

TB: Tak kończy swój wiersz Szymborska. Pisze: „Od tej nocy ponad miarę złego snu, od tej nocy ponad miarę samotności, zaczął Pan Bóg pomalutku dzień po dniu przeprowadzkę z dosłowności do przenośni”. Istnienie Boga staje się więc metaforyczne – jest On pewną figurą, ale przestajemy się z Nim liczyć, traktować Go jako kogoś istotnego. Sama religia staje się źródłem oskarżenia o wszelkie zło. To nic innego jak owoc takiego właśnie obrazu Boga, okrutnego sadysty.

MB: Ale nie możemy zostać w tym punkcie. To by oznaczało, że albo przyjmujemy taki obraz Boga – a oboje nie przyjmujemy. Albo go odrzucamy w całości. Nie da się wyłuskać tak ważnej opowieści i powiedzieć, że ona jedna w Piśmie Świętym jest pomyłką.

TB: Erich Auerbach w Mimesis zestawia opowieść o Abrahamie i Izaaku z Homerem. Pokazuje, że u Homera wszystko dzieje się w świetle. Wiemy dokładnie, jak wyglądają bogowie, jakie mają motywacje, znamy ich. A Pismo Święte posługuje się narracją, w której mamy dostęp tylko do niewielkiej przestrzeni, jakby wszystko działo się w nocy. Abraham z Izaakiem idą przez trzy dni i nie wiemy o tej podróży nic. Wszystkiego trzeba się domyślać. Ale też dzięki temu człowiek może wpisać tam siebie: swoje lęki, swoje wyobrażenia. Dlatego uważam, że najlepsze, co ta opowieść z nami robi, to wydobywa najgłębszy lęk przez tym, że Bóg nas nie kocha, że mógłby chcieć naszej zguby.
Gdyby zapytać, o czym ta historia naprawdę jest, dla mnie jest ona o pomyłce Abrahama. Nie wiemy do końca, czego żąda Bóg. Pada tam hebrajskie słowo ôlah, które owszem, oznacza ofiarę całopalną, ale też oznacza gest wznoszenia ku górze, wstępowanie, pewien ruch od człowieka w stronę Boga. Czego w takim razie Bóg oczekiwał od Abrahama? I dlaczego Abraham zrozumiał, że Bóg żąda krwawej ofiary? Dlaczego z wielu wybrał akurat taką możliwość?

MB: Żył w konkretnym świecie. W starożytnych ludach ofiary z dzieci nie były niczym nadzwyczajnym. Dzieci spalano jako ofiary dla bóstw, prosząc o płodność i urodzaje, prosząc o powodzenie w jakimś przedsięwzięciu. Abraham ustawił ołtarz i chciał powtórzyć gest, który był mu dobrze znany. Wiadomo – bogowie chcą ofiar.

TB: A Bóg pyta: dlaczego masz mnie za Boga, jak inni bogowie? Oczywiste jest dla mnie, że Abraham ponosi w tej opowieści klęskę interpretacyjną, stawiając Boga w rzędzie bożków. Nie rozumie jeszcze, jak bardzo Bóg Jahwe jest inny. I Bóg go z tej klęski interpretacyjnej ratuje, daje mu się poznać, powstrzymuje jego rękę. Bóg z tej opowieści nie jest więc tym, który wymaga ślepego posłuszeństwa, ale tym, który ratuje nas z chorych pomysłów i fałszywych obrazów Boga.

MB: Wiesz, co mnie przekonuje do takiej interpretacji? Wrócę do Caravaggia. Namalował ofiarę Izaaka przynajmniej dwa razy. Na starszym obrazie Izaak jest zagniewany. Młodszy obraz pokazuje moment, kiedy anioł zatrzymał rękę Abrahama i na twarzy Izaaka widać ulgę. Przecież to była próba również dla niego. Świadomość, że własny ojciec nie zawahał się ciebie zabić – to sytuacja beznadziejna. Pomyślałam, że nawet uratowany od śmierci chłopak mógł powiedzieć, że z takim szalonym Bogiem, ryzykującym jego życie, nie chce mieć nic do czynienia. Jeśli Izaak stał się wyznawcą Boga Jahwe, to musiał podobnie jak Abraham zrozumieć, że ten Bóg jest Inny. Że wcale jego śmierci nie żądał. I myślę, że Izaak mógł się zwyczajnie tym Bogiem zachwycić.

TB: W wymiarze duchowym sporo daje mi to, jak namalował ofiarę Izaaka Rembrandt. Na różnych obrazach, szkicach, powtarza ten sam gest: Abraham trzyma dłoń na twarzy syna, zasłania mu oczy. Można powiedzieć, że chroni go przed ciosem. Ja widzę jednak, że ojciec wprowadza syna w pewnego rodzaju noc, żeby nie widział momentu zbrodni. Pisałem o tym kiedyś: „żeby pod mocną ręką jego woli w ciemności czekać ciosu, aż niechybnie minie noc i pogodne oblicze Ojca naszym oczom się odsłoni”. Poruszający jest dla mnie ten gest, zwłaszcza w kontekście duchowego doświadczenia nocy ciemnej. Pozwalam ojcu położyć rękę na mojej twarzy i wtedy ogarnia mnie ciemność – ale mam nadzieję, że odsłoni się potem nie kaźń i zbrodnia, tylko Jego pogodna twarz.

---

Monika Białkowska
Doktor teologii fundamentalnej, dziennikarka „Przewodnika Katolickiego”, autorka internetowego programu „Reportaż z wycinków świata”, a także książek Nawet jeśli umrę w drodze, Siostry. O nadużyciach w żeńskich klasztorach, Teologia przy rosole (wraz z ks. prof. Henrykiem Seweryniakiem)

---

Tomasz Biłka OP
Dominikanin, malarz, kaznodzieja Dominikańskiego Ośrodka Kaznodziejskiego w Łodzi. Prowadzi galerię sztuki ZIELONA 13, w której realizuje m.in. własny projekt kuratorski „Wiara Widząca”, mający na celu rozpoznanie współczesnych zjawisk z pogranicza sztuki i wiary


 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki