Logo Przewdonik Katolicki

Chrześcijanina cechuje język miłości

ks. Wojciech Nowicki, redaktor naczelny
fot. Piotr Łysakowski

Kogo w nas widzą ludzie: tych, co wykluczają, wyłączają, separują, segregują, kategoryzują, czy tych, którzy próbują budować mosty, wspólnie odkrywać i dążyć do prawdy? Czy także w naszym głosie polemicznym widzą wciąż oblicze Ojca, który nie potępia?

Przysłuchuję się toczonym polemikom (choć i tak brzmi to co najmniej eufemistycznie, a nie miałem odwagi napisać: dyskusjom lub debatom) dotyczącym kolejnych tematów. A to zapowiedzi zmniejszenia liczby godzin katechezy w szkole, a to liberalizacji prawa aborcyjnego, a to dostępności tzw. tabletki „dzień po”. Obserwuję zaostrzającą się retorykę, nastawienie na spór, pogłębianie podziału, obudowywanie własnych pozycji. Zastanawiam się, jakim językiem powinien mówić w tej sytuacji Kościół. Istnieje duże niebezpieczeństwo, że zabierając głos w dyskusji, zostanie użyty przez strony społeczno-politycznego sporu. Właściwie trzeba uczciwie powiedzieć, że tak się dzieje. Kościół bywa politycznie używany i niestety daje się używać.
Wracamy więc do tematu komunikacji. I niewątpliwie będziemy do niego wracać. Chrześcijanin, rozeznając, co powinien czynić w sytuacji, w której się znalazł, winien w pierwszej kolejności wracać do źródła. Jest nim w naszym przypadku Ewangelia o Jezusie Chrystusie. Przyglądanie się własnemu życiu w świetle Ewangelii – to jest podstawowe zadanie człowieka wierzącego. Pomagają nam w tym specjaliści, którzy próbują wydobyć z Biblii różne konteksty. Nie dziwi więc, że dziś badają Pismo Święte także pod kątem stylu komunikacji. Jakiego języka używał Jezus? Jakich narzędzi komunikacji? Jak prowadził spory? Jak prowadził dialog? Jak szukał rozwiązania sporów? Jak komunikował pierwotny Kościół, jak czynią to autorzy listów w Nowym Testamencie?
Badając styl komunikacji Jezusa, możemy odkryć, że używał on różnych metod komunikacji w zależności od adresatów. Inaczej mówił do tłumów, inaczej do swoich uczniów, inaczej do wąskiej grupy najbliższych mu apostołów. Inna jest retoryka używana w polemikach z faryzeuszami i uczonymi w Prawie, inna wobec celników i grzeszników. Jeśliby szukać wspólnego mianownika, będzie nim z pewnością umiejętność postawienia w centrum człowieka. Bóg widzi najpierw człowieka z całym jego życiowym doświadczeniem: radości i smutków, wzlotów i upadków, sukcesów i niepowodzeń, zranień, biedy, grzechu… Chce jednak człowieka ocalić. 
Dobra Nowina jest właśnie taka: Bogu zależy na człowieku, Bóg chce człowieka ocalić. Nie przyszedł go potępić, ale zbawić. Tak, nazywa grzechy po imieniu. Albo inaczej: pozwala w pełnej szacunku rozmowie samemu odkryć prawdę o swoim grzechu i przyznać się do niego przed sobą i przed Bogiem.
Wracam teraz do tych wszystkich trudnych tematów, z którymi przychodzi nam się mierzyć i konfrontować w przestrzeni publicznej. Pytam: czy ludzie, słuchając nas, to właśnie widzą? Widzą ludzi, którym zależy na człowieku, dlatego kierując się miłością, nieraz wchodzą w polemikę, nieraz się nie zgadzają, nieraz wzywają do opamiętania? Czy widzą tych, którzy wykluczają, wyłączają, separują, segregują, kategoryzują, czy tych, którzy próbują budować mosty, wspólnie odkrywać i dążyć do prawdy? Czy także w naszym głosie polemicznym widzą wciąż oblicze Ojca, który nie potępia?
Szukając języka komunikacji, którym Jezus kieruje się w Ewangelii, próbujemy przyglądać się problemom niesionym przez życie. Czasem oznacza to stawianie pytań, które będą domagać się od nas zastanowienia. Ruszenia z miejsca. Najgorsze są proste odpowiedzi.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki