Logo Przewdonik Katolicki

Applebaum i spiskowy wymiar polityki

Piotr Zaremba
fot. Magdalena Bartkiewicz

Nie pochodzenie jest tu największym problemem, a jej superagresywna, jednostronna publicystyka. Zarazem uprawia ją w internecie sam Sikorski

To jedno z tych zdarzeń, które nie posuwając spraw publicznych o centymetr, staje się tematem masy komentarzy i memów. Mowa o „konfrontacji” Radosława Sikorskiego z Moniką Olejnik w TVN-owskiej „Kropce nad i”.
Trwa festiwal szefa MSZ, zajętego kandydowaniem na prezydenckiego kandydata Koalicji Obywatelskiej. Ten wywiad to jego element. Olejnik spytała gwiazdorskiego ministra o tekst w „Tygodniku Powszechnym”. Jego autor zastanawiał się, czy jeśli Sikorski by wystartował, jego żona Anne Applebaum nie byłaby dla tej kandydatury obciążeniem z powodu żydowskiego pochodzenia.
Sikorski się obraził i wyszedł ze studia. A potem upomniał dziennikarkę w internetowym wpisie. Przy okazji wyraził przypuszczenie, że Polska nie jest, wbrew sugestiom Olejnik, krajem antysemickim. Więc pochodzenie jego żony nie będzie problemem.
Nie jestem entuzjastą stylu Moniki Olejnik. Jest agresywnie zaangażowana po jednej ze stron politycznej wojny w Polsce. Nie słucha rozmówców. Jednak w tym przypadku pretensje Sikorskiego jawią mi się jako chybione. Miał prawo autor z „Tygodnika Powszechnego” rozważać, czy Anne Applebaum nie jest obciążeniem dla kandydatury męża. Nie ma w tym nic antysemickiego, po prostu bierze się pod uwagę realia, nastroje jakiejś części wyborców. Miała też prawo Olejnik o to spytać. Poprawnościowa histeria tego nie zmieni. Choć rozumiem, że wskazywanie na czyjeś żydowskie pochodzenie może budzić złe skojarzenia.
We mnie budziłoby, gdyby ujawniano czyjąś tajemnicę. Ale w przypadku pani Applebaum nie ma mowy o odkrywaniu rodzinnych sekretów. Na dokładkę prawicowi internauci odgrzebali jej wypowiedź, w której atakowała żonę obecnego prezydenta Agatę Kornhauser-Dudę, że to ona się nie odnosi do swoich żydowskich korzeni. Traktowała więc żona ministra ten temat jako okazję do manifestowania swojego pochodzenia, a nie do deklarowania, że trzeba o nim milczeć.
Jak zawsze zaczęto się doszukiwać w tej sprawie drugiego dna. Jedni przedstawiali cały incydent jako intrygę zwolenników drugiego kandydata w prawyborach, Rafała Trzaskowskiego. On sam wyraził na platformie X solidarność z Sikorskim i jego żoną. Ale podobno w jakichś regionach Polski działacze partii obu kandydatów, superpoprawnej i oskarżającej innych o antysemityzm, podnoszą tę kwestię. Zapewne przestrzegając, że szkodziłaby kandydatowi KO w wyborach właściwych.
Pojawiła się też druga teoria: to ustawka. Sikorski sam miałby poprosić Olejnik o taką prowokację. Po co? Aby odpalić temat na własnych warunkach. Padł nawet argument, że po to, aby ustanowić dla żony swoisty immunitet. Kto będzie ją od tej pory atakował, zyska łatkę antysemity.
Wymiana zdań w TVN pozwoliła Sikorskiemu rzucić nonszalancko, że posiadanie żydowskiej żony przez prezydenta to już w Polsce tradycja. Dotyczyło to zarówno Andrzeja Dudy, jak i Bronisława Komorowskiego. Ale kiedy oni zostawali prezydentami, mało kto wiedział o ich żonach cokolwiek. Z Applebaum jest inaczej. Tyle że nie pochodzenie jest tu największym problemem, a jej superagresywna, jednostronna publicystyka. Zarazem uprawia ją w internecie sam Sikorski. Szkodząc swojej pozycji i ministra, i ewentualnego prezydenta.
Może i warto było z jego punktu widzenia skorzystać z okazji, żeby przypomnieć o poprzednich prezydentowych. Ale nie wierzę, aby Olejnik zgodziła się na besztanie przez Sikorskiego, aby mu pomóc. Tyle że poza szaleństwem politpoprawności mamy też szaleństwo spiskowych wymiarów polityki. Czy prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka CBA zatrzymało, bo dopiero co fotografował się z Trzaskowskim? Nonsens? Ludzie w to wierzą.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki