Zapowiedzi Tuska są szalenie niebezpieczne i to na wielu poziomach. Po pierwsze, to dzielenie ludzi na tych, którym należą się fundamentalne prawa, i tych, którym się nie należą. A to czysty rasizm i ksenofobia” – stwierdziła Agnieszka Holland w rozmowie z Wirtualną Polską. Reżyserka Zielonej granicy już wcześniej nie kryła rozczarowania zmianą narracji po objęciu władzy przez obecny obóz polityczny. Zapytana przez dziennikarza „Rzeczpospolitej” Jacka Nizinkiewicza, czy jest rozczarowana postawą premiera, odpowiedziała: „Powiedziałabym jeszcze niedawno, że nie, ponieważ nie spodziewałam się, że będzie jakoś wybitnie liberalny w sprawie granicy polsko-białoruskiej. Ale ostatnie jego decyzje i postępowania w okolicy wyborów do PE i później? Tak, zawiodły mnie”.
Wielokrotnie nagradzana Zielona granica była filmem, który dotychczas uważany był jako manifest przeciwko polityce prowadzonej przez poprzednią ekipę. Prezes Prawa i Sprawiedliwości grzmiał wówczas w Gorzowie Wielkopolskim: „Agnieszka Holland ma wielką niechęć do naszej cywilizacji, którą my chcemy bronić”.
Jeśli ktoś uważnie śledzi politykę, niczym nie powinien być zaskoczony. Zmieniły się role: dawna opozycja dzisiaj rządzi, a rządzący są w opozycji. Zmienił się punkt widzenia wraz ze zmianą siedzenia – żeby nawiązać do znanego polskiego powiedzenia. Są pewne racje polityczne i to one wyznaczają to, co należy myśleć dzisiaj. Wybrzmiewa to w wypowiedzi ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka. „Szanuję ją i jej dorobek, ale na polityce lepiej zna się Władysław Kosiniak-Kamysz, Donald Tusk i Maciej Duszczyk, wszyscy ci, którzy opracowali strategię migracyjną” – mówił w programie „Popołudniowy Gość Radia ZET”. Choć jeszcze niedawno politycy obecnego obozu rządzącego stali w jednym rzędzie z reżyserką, krytykując antymigracyjną postawę prawicy.
Podparłbym się nieco własnym autorytetem jako absolwent politologii, ale zdecydowanie lepiej oddać głos komuś, kto na co dzień analizuje to, co politycy mówią i robią. „Zważywszy na intensywność, z jaką obecna koalicja krytykuje dziś swych poprzedników, oraz na obserwowane już rok temu zmęczenie wyborców stylem politycznym Prawa i Sprawiedliwości, jednym z najbardziej zaskakujących rysów obecnej sceny politycznej jest to, jak bardzo KO kontynuuje dziś linię PiS. Widać to zarówno w politykach społecznych, takich jak 800+ czy „babciowe”, mocnym akcencie położonym na bezpieczeństwo, w twardym języku dotyczącym kwestii migracji, sposobie traktowania części sędziów, jak i w demonstrowaniu podejścia suwerennościowego do polityki zagranicznej” – mówi Annie Druś prof. Sławomir Sowiński. Oddajemy głos politologowi z UKSW, żeby pokazać pewne mechanizmy rządzące polityką i spróbować zrozumieć, jak zmiany społeczne i technologiczne wpływają na sposób prowadzenia polityki i narrację jej głównych graczy.
Nie zamierzam jednak uprawiać polityki, nikomu kibicować i z kimkolwiek walczyć. Zależy mi na poważnym podjęciu tematu, który sam w sobie jest poważny. Mówiąc bowiem o migrantach, mówimy o konkretnych ludziach z ich konkretną historią, nadziejami i obawami. Mamy też świadomość, że przyjęcie innych do siebie bez sensownej polityki skazuje nas prędzej czy później na destabilizację społeczną. „Mitem jest bowiem, że przestępczość wśród migrantów jest wyższa niż średnia w danym społeczeństwie. Prawdą natomiast jest, że ta przestępczość niepokojąco rośnie w drugim i trzecim pokoleniu migrantów. Wpływa na to właśnie gettoizacja, słaby dostęp do systemu szkolnego, dziedziczenie biedy, życie na ubogich przedmieściach bez takich perspektyw, jakie mają ich rówieśnicy. To właśnie tam, w trójkącie zamkniętym między meczetem, siłownią i grupą rówieśniczą, odbywa się radykalizacja. Radykalizacja, której można było zapobiec poprzez wyrównywanie szans” – mówi Monice Białkowskiej dr hab. Paulina Polko z WSB w Dąbrowie Górniczej. I pokazuje, jak w tym względzie zaniedbaliśmy politykę integracji uchodźców z Ukrainy.
W „Przewodniku Katolickim” – na szczęście! – nie musimy uwzględniać nastrojów społecznych i nie kierujemy się polityką. Wobec nich Ewangelia często pozostaje bezkompromisowa, a ona jest jedynym kryterium, którym kierujemy się w naszej gazecie. Dlatego konsekwentnie upominać się będziemy o człowieka – o to, by widzieć w człowieku człowieka, a nie problem, liczbę czy pozbawioną twarzy masę. Tak właśnie robił Pan Jezus.