Logo Przewdonik Katolicki

Azyl wylany z kąpielą

Monika Białkowska
Ukraińscy uchodźcy, po rozpoczęciu przez Rosję pełnoskalowej wojny w lutym 2022 r., w drodze do Stanów Zjednoczonych fot. Mario Tama/Getty Images

Ogłoszona szumnie strategia migracyjna dla Polski przyjmowana jest z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony: dobrze, że jest – zagadnienia migracyjne wymagają całościowego, a nie detalicznego oglądu i rozwiązań. Z drugiej strony ogłoszony dokument pozostaje zbiorem ogólnych deklaracji, które bardziej zdają się karmić lęki, niż proponować konkretne rozwiązania. Szczególnie duże wątpliwości budzi zapowiedź zawieszenia prawa do azylu.

Dokument „Odzyskać kontrolę. Zapewnić bezpieczeństwo – strategia migracyjna na lata 2025 – 2030” jest prezentacją punktu widzenia rządu i jego zamierzeń. Nie jest aktem prawnym, który bezpośrednio wchodzi w życie. Aby realizacja „Strategii” była możliwa, konieczny będzie szereg aktów prawnych. Może być i tak, że skończy się jedynie na zapowiedziach i za zapowiedziami nie pójdą żadne konkretne rozwiązania. Sama w sobie jednak nie tylko budzi emocje, ale sugeruje, jaki kierunek działania jest przez władzę pożądany, w ten sposób w oczach wielu nadając moc prawną działaniom, które w świetle prawa pozostają nielegalne.

Prawo człowieka
Budowane mozolnie po doświadczeniach II wojny światowej prawo międzynarodowe stanowi, że każda osoba uciekająca przed prześladowaniami lub narażona na ryzyko doznania poważnej krzywdy w swoim kraju ma prawo ubiegać się o ochronę międzynarodową. Nie oznacza to, że każdy tę ochronę otrzymuje. Prawo ubiegania się oznacza prawo do złożenia wniosku o azyl, który może przez władze danego państwa zostać rozpatrzony pozytywnie lub negatywnie. Tymczasem w Polsce (i nie tylko w Polsce) dochodzi do sytuacji, kiedy wnioski nie są fizycznie przyjmowane, a ludzie przerzucani są z powrotem przez granicę. W ten sposób strażnicy graniczni, którzy według prawa powinni być jedynie przekazicielami dokumentów, zastępują kompetentne instytucje (Urząd do Spraw Cudzoziemców), podejmując decyzję o odmówieniu azylu: dzieje się to w lesie, w nocy, bez wglądu w żadne dokumenty.  
Dokument, bardzo ogólnie mówiący o zawieszeniu prawa do azylu, sprawia wrażenie (bo sam w sobie prawa nie stanowi i nie zmienia), że takie działania są właściwe i zgodne z prawem.
To właśnie zawieszenie prawa do azylu budzi największy sprzeciw polskich i międzynarodowych organizacji humanitarnych, m.in. Amnesty International Polska, Polskiej Akcji Humanitarnej czy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. W ich liście skierowanym do premiera czytamy: „Rozwiązanie to narusza przepisy Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz przyjęte przez Polskę zobowiązania międzynarodowe, w tym Konwencję Genewską, Kartę Praw Podstawowych Unii Europejskiej czy Konwencję o prawach dziecka. Prawo do azylu jest fundamentalnym prawem człowieka, a jego ograniczenie prowadzi do poważnych naruszeń praw osób ubiegających się o ochronę. Jako organizacje społeczne działające na rzecz ochrony praw człowieka i obywatela apelujemy o ich pełne poszanowanie”.

Odmowa
Czy możliwe jest inne, humanitarne rozwiązanie kwestii azylu, które nie będzie zawieszeniem praw człowieka, a jednocześnie zagwarantuje bezpieczeństwo krajom przyjmującym? Takie prawo już istnieje: bo każdy kraj ma prawo azylu odmówić i deportować przybyszów. To, czego brakuje, to sprawnego mechanizmu prawnego i logistycznego, który poradziłby sobie z przyjmowaniem wniosków choćby w tymczasowych punktach kontrolnych przy granicy. Brakuje również miejsc, w których ludzie oczekujący na decyzję o azylu mogliby bezpiecznie i w godnych warunkach przebywać. Brakuje wreszcie – i nie ma się co w tej kwestii oszukiwać – woli politycznej minionego i obecnego rządu. Trudno o taką wolę wobec badań, które wskazują, że ponad 70 proc. badanych Polaków sprzeciwia się przyjmowaniu w kraju migrantów.
Rozwiązaniem nie może być jednak automatyczna odmowa przyjmowania wniosków.
Wśród proponowanych w świecie rozwiązań idzie się w stronę uważniejszego ich rozpatrywania według zmienionych kryteriów.

Regulacja
– Wyobrażam sobie, że jasno zapisana może zostać zasada, że uznajemy zapis „non refoulement”, czyli że nie uniemożliwiamy nikomu złożenia wniosku o azyl i nie wydalamy nikogo automatycznie – mówi dr hab. Paulina Polko, kierownik Katedry Nauk o Bezpieczeństwie Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej. – Możliwe jest jednak wprowadzenie zasady, że w przypadku osób wykazujących się agresją wobec strażników granicznych ich wnioski będą odrzucone, bo osoby te uznane zostaną za stwarzające zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Jeśli chodzi o zawieszenie prawa azylu w ogóle, nasz zapis ma być skopiowany z prawa Finlandii. Jednak tam zawieszenie azylu przewidziane jest na sytuację przerwania granicy. A taka sytuacja oznacza wkroczenie na granicę wojska i podjęcie już zupełnie innych działań. Prawo azylowe, które mamy w Europie, nie przystaje już do współczesnych realiów – przyznaje dalej ekspertka. – Powstawało ono po II wojnie światowej dla ludzi, którzy przemieszczali się po wielkiej wojnie, wśród różnych systemów politycznych, przy zmianach granic. Dziś, nie odrzucając prawa azylu, zaczynamy rozmawiać o limitowaniu stałego pobytu. Człowiek, owszem, jest objęty ochroną, ale jest to ochrona czasowa, która podlega dalszej weryfikacji: bo kraj pochodzenia w pewnym momencie zostaje uznany za bezpieczny, bo kończy się wojna czy zagrożenie. To jednak rodzi kolejne pytania człowieka, który dostał pozwolenie na pobyt, prawdopodobnie pracuje, ma jakieś poczucie stabilizacji i nagle słyszy, że jednak ma wracać i znów zaczynać wszystko od początku. Ta tymczasowość z jednej strony jest jakimś zabezpieczeniem kraju przyjmującego. Z drugiej strony nie ułatwia procesu integracji przyjeżdżającym, co z czasem może rodzić kolejne problemy.

Integracja
Integracja jest kolejnym problemem, na który zwracają uwagę przeciwnicy ogłoszonego dokumentu. – Zgłaszamy zastrzeżenia do przedstawionych w strategii nieefektywnych, naszym zdaniem, rozwiązań w obszarze integracji i spójności społecznej – czytamy w liście do premiera. – Przedstawiona w dokumencie koncepcja integracji jako dostosowanie się osób przybyłych do Polski nie tylko w odniesieniu do norm i zasad, ale i obyczajowości, przypomina bardziej projekt asymilacji niż integracji społecznej. Tym silniej, że idą za nim przywoływane obrazy protestów z imigranckich przedmieść europejskich miast. Przypomnijmy, że te protesty nie wynikają z tradycji krajów pochodzenia, niechęci do respektowania wartości danego kraju, ale skali wykluczenia, dyskryminacji, systemowej przemocy i braku możliwości awansu społecznego wpisanej w politykę tych państw wobec migrantów. Integracja jest czymś zupełnie innym. Jej celem jest takie organizowanie wspólnot, aby umiały ze sobą pokojowo funkcjonować, nie krzywdząc się wzajemnie, w ramach gwarantowanej przez państwo umowy społecznej.
– Po II wojnie światowej, na skutek przesunięcia granic i przemieszczenia się ludności, Polska stała się krajem jednorodnym narodowościowo. Spotkanie z innymi językami, kulturami jest więc dla nas trudne – tłumaczy Paulina Polko. – Trudno jest więc oczekiwać, że wszystko natychmiast zacznie funkcjonować idealnie. Ale im więcej będziemy się z tymi innymi spotykać, poznawać ich, a przede wszystkim wyjmować ich z roli uchodźczej czy migracyjnej, a widzieć w nich matki, żony, sąsiadów, prawników, ludzi z pasjami, tym bardziej nasze lęki i uprzedzenia będą się przełamywać. Integracja jest tu procesem kluczowym. Przez ostatnie dwa lata zaniedbaliśmy na przykład edukację dzieci ukraińskich. Uznaliśmy, że nie będziemy ich zmuszać do chodzenia do polskich szkół, bo oni pewnie za chwilę będą wracać do siebie. Pozwoliliśmy im uczyć się zdalnie w szkołach ukraińskich. Tymczasem one często wcale tam nie wracają. Ich znajomość podstaw języka jest kluczowa dla procesu integracji, niezależnie od tego, jak długo tu zostaną. Te dzieci szybko dorosną i jeśli będą żyły w ukraińskich gettach, to powtórzą się negatywne scenariusze z innych krajów sprzed lat. Mitem jest bowiem, że przestępczość wśród migrantów jest wyższa niż średnia w danym społeczeństwie. Prawdą natomiast jest, że ta przestępczość niepokojąco rośnie w drugim i trzecim pokoleniu migrantów. Wpływa na to właśnie gettoizacja, słaby dostęp do systemu szkolnego, dziedziczenie biedy, życie na ubogich przedmieściach bez takich perspektyw, jakie mają ich rówieśnicy. To właśnie tam, w trójkącie zamkniętym między meczetem, siłownią i grupą rówieśniczą, odbywa się radykalizacja. Radykalizacja, której można było zapobiec poprzez wyrównywanie szans. A to się zaczyna od nauki języka, bez którego nie ma ani edukacji, ani pracy. Tego pilnuje Szwecja, gdzie ludzie, którzy szwedzkiego się nie uczą, muszą wyjechać z kraju. Przyjmowanie ludzi bez ich integracji jest proszeniem się o kłopoty.

Karmienie strachem
Specjaliści od spraw bezpieczeństwa przyznają, że dokument jest dobrze skonstruowany, jeśli chodzi o całościowe dostrzeżenie potencjalnych problemów, jakie wiążą się z migracjami. Jest w nim mowa nie tylko o dostępie do terytorium i ochrony międzynarodowej, ale i o edukacji, rynku pracy, integracji, obywatelstwie czy wreszcie kontaktach z polską diasporą. To może robić dobre wrażenie. To dobre wrażenie zepsute jest przez język, jakim posługuje się „Strategia”. Czytając ją, można pomyśleć, że znajdujemy się pod naporem wrogich imigrantów, którzy w każdej dziedzinie życia stanowią bezpośrednie zagrożenie. To obiektywnie nie jest prawdą. Migrantów w Polsce wcale nie jest tak dużo. Ponadto wbrew temu, co zapisano w strategii, stanowią oni ważną część rynku pracy, niekoniecznie na wysoko wyspecjalizowanych stanowiskach, płacąc w Polsce podatki i ZUS. Wydaje się, że problem nie leży w samych migrantach, którzy nie chcą pracować lub nie chcą się integrować – problem leży w nas, którzy przez wiele ostatnich lat w żaden sposób nie przygotowaliśmy się jako państwo do tego, że ze zjawiskiem migracji prędzej czy później przyjdzie nam się zmierzyć.
– W ciągu ostatnich dziesięciu lat Amerykanie podwoili liczbę funkcjonariuszy Border Guard nie dlatego, że potrzebowali więcej patroli na granicy, ale z uwagi na to, że potrzebowali ludzi do rozpatrywania wniosków – tłumaczy dr hab. Paulina Polko. – My mamy instytucje kompletnie do tego nieprzygotowane. Jeszcze w roku 2014 byliśmy państwem, z którego więcej ludzi wyjeżdżało, niż przyjeżdżało. Dopiero od dziesięciu lat jesteśmy państwem imigracyjnym netto, co oznacza, że więcej ludzi do nas przyjeżdża, niż z kraju wyjeżdża. Konieczne jest zatem przygotowanie aparatu państwowego do nowych warunków. Niestety nie wiemy, w jaki sposób mają przebiegać te nowe praktyki, jak ma wyglądać ochrona grup wrażliwych. Procedury powinny być usprawniane, strategia dużo o tym mówi: o systemach szybkiego analizowania danych, o informatyzacji systemu, o zwiększaniu zatrudnienia.

Rozbijanie Europy
Kwestia bezpieczeństwa Polski jest bez wątpienia istotna zarówno dla nas, jak i dla całej Unii Europejskiej. Tym bardziej potrzeba wyważonych słów i precyzyjnych diagnoz.
– Nam nie grożą dziś najbardziej czołgi, samoloty i rakiety – mówi Paulina Polko. – Tym, co Europę najbardziej dziś rozbija i osłabia jest krytycznie słaba odporność na podziały społeczne, wiara w teorie spiskowe, wiara w fake newsy i podatność na radykalizację. Cała Europa skręca dziś wyraźnie w prawo, w antyimigracyjnym kierunku, i to właśnie jest świetnie rozgrywane i wykorzystywane przez rosyjską dezinformację. Mówiąc wprost, nie jest żadną tajemnicą, że radykalne ugrupowania w Europie są finansowane z rosyjskich spółek. To w interesie Rosji jest rozbijanie jedności społecznej w Europie, rozbijanie solidarności europejskiej. I to działa: wystarczy popatrzeć, jak sprawnie udało się już dziś rozbić działanie strefy Schengen.
Co ważne i trzeba to zauważyć: to nie migranci rozbijają jedność Europy. Robią to ci, którzy się nimi posługują. Sama reakcja na migracje jest tylko leczeniem skutków rosyjskiego działania i naprawianie stworzonego w Europie – częściowo sztucznie – bałaganu. Nam tymczasem oprócz tego potrzeba szczepionki na chorobę, czyli wyjścia z logiki myślenia, dyktowanej przez Rosję: logiki, która każe nam się dzielić i w strachu przed innością kierować w stronę narodowych nacjonalizmów.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki