Logo Przewdonik Katolicki

Odra nadal umiera

Karolina Sternal
Śnięte ryby w jeziorze Dzierżno, woj. śląskie, 18 sierpnia 2024 r. Przyczyną śnięcia jest zakwit tzw. złotej algi | fot. Wojciech Olkuśnik/East News

Złote algi ponownie zaatakowały Odrę. Tym razem nie towarzyszy temu tak gorąca dyskusja medialna jak przed dwoma laty. Nie oznacza to jednak, że sytuacja jest mniej groźna.

W lipcu 2022 r. doszło do katastrofy ekologicznej. Przez półtora miesiąca wzdłuż całego biegu Odry wyławiano śnięte ryby. W sumie zebrano ich około 250 ton. Jako przyczynę eksperci wskazywali rozwój w rzece złotych alg, co wiązało się m.in. ze stopniem zasolenia wody.
Sytuacja na drugiej co do wielkości rzece w Polsce nie schodziła z medialnych czołówek. Głównym oskarżonym był ówczesny rząd. Minęły dwa lata, zmienił się rząd, a złote algi nadal są w Odrze i ją niszczą. W tym roku już po raz drugi.

Pod kontrolą
Pierwszy raz na przełomie maja i czerwca groźny dla ekosystemu glon trafił do Odry przez kanał Gliwicki. Eksperci przekonywali wtedy, że rozwój złotej algi w nurcie rzeki był ograniczony, ale wciąż stanowił zagrożenie. I tak też się stało. Na początku sierpnia wysokie stężenie algi odnotowano w jeziorze Dzierżno Duże, a także w IV sekcji kanału Gliwickiego, który jest korytarzem do rzeki Kłodnicy, dopływu Odry. Rozwojowi groźnego glonu sprzyjały wysokie temperatury, obniżający się poziom wody oraz wysokie zasolenie. Na efekty nie trzeba było długo czekać.
W połowie miesiąca Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach poinformowało, że wyłowiono ponad 105 ton śniętych ryb. Na miejsce przybyła Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska, która zapewniała, że prowadzone działania zmierzają do tego, aby straty zostały zminimalizowane. „Katastrofa na Odrze i w jeziorze Dzierżno Duże jest trudna, ale pod kontrolą, czyli nie rozprzestrzenia się” – mówiła minister.
Pod nadzorem resortu przeprowadzono eksperyment neutralizacji złotej algi polegający na dozowaniu nadtlenku wodoru (H2O2). Jego zastosowanie miało zmniejszyć populację złotej algi, a co za tym idzie, spowodować jej mniejsze przedostawanie się do Odry – w rzece nie ma bowiem możliwości zatrzymania glonu za pomocą systemu śluz, jak w przypadku kanału Gliwickiego.
W wydanym komunikacie resort wskazał, że nadtlenek wodoru jest wykorzystywany m.in. do zwalczania glonów z gatunku sinic, neutralizacji ścieków i oczyszczania wody. „Zaletą nadtlenku wodoru jest fakt, że rozkłada się on w wodzie na tlen i wodę, nie pozostawiając żadnych produktów ubocznych, które mogłyby się akumulować w środowisku. Stąd też jest on eksperymentalnie stosowany w różnych warunkach wodnych, w tym w jeziorach” – można było przeczytać w komunikacie Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

Dwa eksperymenty
Entuzjazmu polityków nie podzielają jednak naukowcy. „Eksperyment z nadtlenkiem wodoru w celu zabicia złotej algi był wykonany już rok temu i nie zadziałał. Uczciwie byłoby powiedzieć, że nie potrafimy sobie z tym problemem poradzić” – powiedział Polskiej Agencji Prasowej dr Andrzej Woźnica, biolog z Uniwersytetu Śląskiego.
W Polsce metoda polegająca na dozowaniu nadtlenku wodoru była sprawdzana w warunkach laboratoryjnych i terenowych w 2023 r. Na konferencji zorganizowanej wtedy przez Najwyższą Izbę Kontroli dr Agnieszka Kolada z Instytutu Ochrony Środowiska-Państwowego Instytutu Badawczego poinformowała, że eksperyment nie dał zadowalających efektów, bo zadziałał na małą skalę i na krótko. Dość szybko następowało odbicie zarówno liczebności złotej algi, jak i wypuszczonych przez nią toksyn.
Dr Andrzej Woźnica powiedział PAP, że od czasu katastrofy ekologicznej na Odrze w 2022 r. naukowcy zebrali bardzo dużo danych o złotej aldze, a teraz mają problem z ich interpretacją. Konieczna jest rzeczowa dyskusja i wprowadzenie działań opartych na wiedzy. Ekspert przypomniał, że nadtlenek wodoru jest bardzo silnym utleniaczem i wpływa na cały ekosystem, natomiast ilość nagromadzonego materiału biologicznego w kanale Gliwickim jest bardzo duża. Podkreślił też, że tworzenie sterylnego środowiska może sprzyjać pojawieniu się innych groźnych organizmów. „Istotą jest stworzenie równowagi w środowisku, a my ją zakłócamy, bo nadtlenkiem wodoru silnie ingerujemy w ekosystem” – dodał naukowiec.
Równolegle na wydzielonym fragmencie kanału Gliwickiego prowadzony był inny eksperyment. „Pracujący pod egidą Ministerstwa Infrastruktury interdyscyplinarny zespół specjalistów z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej-Państwowego Instytutu Badawczego oraz firmy Ecco-Logic we współpracy z PGGW Wody Polskie opracował innowacyjną metodę eliminującą rozwój złotej algi. Wynaleziony przez polskich naukowców preparat SinStop jest całkowicie naturalny i oparty na bazie krzemu. Badania wykazały jego wysoką skuteczność w hamowaniu zakwitów wody. To przełom na skalę światową” – można przeczytać w komunikacie Ministerstwo Infrastruktury opublikowanym 16 sierpnia. – Jeżeli wypuści się go do rzeki czy zbiornika, to nie dość, że algi się nie aktywizują, to w dodatku pojawia się więcej procesów samooczyszczających. I nie ma negatywnego wpływu na zdrowie ryb – podkreśla Grzegorz Walijewski, rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej-PIB.

Dalej szkodzą
Szerokie zastosowanie wynalezionego przez polskich naukowców preparatu SinStop może znacząco obniżyć ryzyko kolejnych katastrof ekologicznych. Jednak w przypadku Odry konieczne są jeszcze inne działania. Chodzi o zaprzestanie systematycznego zasalania tej rzeki, które trwa od wielu lat, bez względu na to, która z politycznych opcji rządzi. Uwagę na to zwrócili aktywiści Greenpeace Polska, którzy 20 sierpnia przed wejściem do Ministerstwa Przemysłu w Katowicach wysypali worki z węglem oraz solą. Ustawili obok zdjęcia martwych ryb z jeziora Dzierżno Duże oraz hasło: „Kopalnie z licencją na zabijanie. Ministerstwo Przemysłu mówi ok”.
„Od dwóch lat trwa katastrofa ekologiczna, do której doprowadziły zrzuty zasolonych ścieków z kopalń węgla kamiennego. Kopalnie mają licencję na zabijanie i nikt nie chce im tej licencji odebrać. Dlatego przyszliśmy do Ministerstwa Przemysłu z apelem, który wcześniej kierowaliśmy także do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, Ministerstwa Infrastruktury, Wód Polskich i premiera Donalda Tuska, aby zrealizował swoją obietnicę wyborczą i zadbał o polskie rzeki” – powiedziała Katarzyna Bilewska, rzecznik Greenpeace Polska.
„To jest nieprawda, że nie prowadzimy żadnych działań związanych z wyjaśnieniem i naprawieniem sytuacji. Kończą się prace nad dużym programem inwestycyjnym związanym z ograniczeniem zasolenia zarówno kanału, jak i rzek. Pierwsze informacje na ten temat będą już we wrześniu” – odpowiedział rzecznik Ministerstwa Przemysłu Tomasz Głogowski, odnosząc się do apelu Greenpeace Polska.
---
Polityczna debata o tym, kto jest odpowiedzialny za stan Odry i czy podejmowane działania przynoszą właściwe rezultaty, nie jest tak ostra i pełna wzajemnych oskarżeń jak w 2022 r. Jednak rzeka i jej ekosystem nadal są poważnie zagrożone.
„Może być tak, że Odra będzie umierać już do końca, obok nas, a my nie będziemy tego świadomi. Katastrofa może nie być tak «spektakularna» jak dwa lata temu, bo zwyczajnie ryb jest mniej. Ale ona trwa” – ostrzegała w lipcu w mediach Dorota Serwecińska, specjalistka ds. ochrony ekosystemów rzecznych z WWF Polska.

Co szkodzi rzece
Złota alga to glon, który namnaża się w słonej wodzie, nie występuje natomiast w wodzie słodkiej. Zasolenie Odry przekracza dopuszczalne normy, umożliwiając rozwój tego rodzaju organizmów. Złota alga – znana wcześniej z różnych miejsc świata – w polskich rzekach pojawiła się mniej więcej dwa lata temu. Glon się namnaża i wytwarza toksynę (prymnezynę), która uszkadza m.in. ryby.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki