Logo Przewdonik Katolicki

Eliminacja

Natalia Budzyńska
fot. Czlapmart/Wikimedia Commons

Collegium Maius jest symbolem poznańskiego antysemityzmu, który rozkwitał wiecami studenckimi w przedwojennych czasach. Tata nie skończył jeszcze roku, kiedy w Collegium Maius protestowali studenci Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Poznańskiego. Wielu z nich należało do organizacji Młodzież Wszechpolska, która istnieje do dziś. Wtedy skupiała się na walce „z żydostwem”, oceniała stopień „zażydzenia” miasta i uniwersytetu i walczyła, by oczyścić to miejsce z osób „wyznania mojżeszowego”.

Dzisiaj zastanawiam się nad historią. Lubię myśleć o historii w kontekście codzienności, konkretnych ludzi i miejsc. Stoję na przystanku tramwajowym przed Collegium Maius w Poznaniu, dzisiejszej siedzibie władz Uniwersytetu Medycznego i Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej UAM. Patrzę na ten okazały budynek z sentymentem, odkąd dowiedziałam się, że urodził się tam mój ojciec. Bo jego dziadek był wieloletnim portierem i rodzina mojej babci mieszkała pod tym adresem w mieszkaniu służbowym. W starej książce adresowej miasta Poznań znalazłam nawet telefon do nich. Historia tego miejsca jest ciekawa nie tylko ze względu na miejsce narodzin mojego taty, ale też z innych powodów – niektórych bardzo przykrych.
Collegium Maius jest symbolem poznańskiego antysemityzmu, który rozkwitał wiecami studenckimi w przedwojennych czasach. Tata nie skończył jeszcze roku, kiedy w Collegium Maius protestowali studenci Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Poznańskiego. Wielu z nich należało do organizacji Młodzież Wszechpolska, która istnieje do dziś. Wtedy skupiała się na walce „z żydostwem”, oceniała stopień „zażydzenia” miasta i uniwersytetu i walczyła, by oczyścić to miejsce z osób „wyznania mojżeszowego”. Więc kiedy moja babcia, młoda wdowa po endeku, zmieniała pieluszki swojemu jedynakowi, studenci naciskali na rektora, aby zakazał przyjmowania na uniwersytet osób pochodzenia żydowskiego. Profesorów Żydów wykładających na Uniwersytecie Poznańskim nie było wtedy wcale. Studentów zaś prześladowano i wyrzucano przemocą z sal wykładowych. Kiedy jeden z profesorów osobiście przyprowadził na wykład studentkę Żydówkę, wszyscy studenci wyszli. Tu już nie chodziło tylko o numerus clausus i getto ławkowe, tu chodziło o całkowitą eliminację.
Chodziło też o trupy, brakowało bowiem trupów w prosektorium do ćwiczeń. Studenci z Młodzieży Wszechpolskiej wpadli wtedy na genialny pomysł: dlaczego niby Żydzi mają kroić chrześcijańskie, polskie zwłoki, niech sobie załatwią swoje. Nieważne, że judaizm zabrania, co nas to obchodzi? To żydowskie trupy są w ten sposób bezczeszczone, a polskie już nie? Więc jeśli gmina żydowska chce, żeby na Wydziale Lekarskim studiowali żydowscy studenci, to niech załatwi żydowskie trupy. Oczywiście rektor musiał ten pomysł zatwierdzić.
W ten sposób Uniwersytet Poznański stał się najbardziej polskim uniwersytetem w Polsce, stawiany za wzór innym uczelniom. Tak sobie świetnie poradziła polska chrześcijańska patriotyczna młodzież, że w roku akademickim 1936/1937 nie przyjęto żadnego żydowskiego studenta. Za dwa lata opuszczą uniwersytet ci, którzy jeszcze się ostali, i będziemy wolni od Żydów – wołały nagłówki „Kuriera Poznańskiego”, gazety wychodzącej dwa razy dziennie w kilkudziesięciotysięcznym nakładzie.
No i owszem, Poznan stał się wolny od Żydów, dokładnie dwa lata później zapanowali w mieście Posen czystej krwi Aryjczycy. Taka historia.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki