Logo Przewdonik Katolicki

Wakacyjne miłości i przyjaźnie

Angelika Szelągowska-Mironiuk
fot. iwat1929/Getty Images

Ludzka potrzeba kontaktu bywa potęgowana, gdy mamy więcej czasu dla siebie i możemy odpocząć od piętrzących się obowiązków. Stworzone podczas wakacji relacje przyjacielskie czy romantyczne bywają nietrwałe – co nie znaczy, że nie mają żadnej wartości.

Pobyt z dala od domu i letnie rozprężenie sprzyjają nawiązywaniu relacji ze „współurlopowiczami”. Jednak niewiele spośród kontaktów nawiązanych przy blacie plażowego baru zostaje z nami na dłużej – i dzieje się tak nie tylko z uwagi na odległość, jaka może dzielić nasze miejsce zamieszkania i dom nowo poznanych podróżnych.

Workation nie sprzyja relacjom
Nawiązywanie relacji z osobami, które na cel wakacyjnej wyprawy wybrały to samo miejsce, wydaje się czymś naturalnym – ludzka potrzeba kontaktu nie tylko nigdy nie zamiera, ale wręcz bywa potęgowana wtedy, gdy mamy nieco więcej czasu dla siebie i możemy odpocząć od piętrzących się obowiązków. Jednak… nawet wyjazd na urlop nie jest współcześnie jednoznaczny z tym, że będzie się miało czas na beztroskie spotkania z nowo poznanymi ludźmi (albo po prostu na cieszenie się bliskością tych osób, z którymi wyjechaliśmy na wycieczkę). Zapracowanie Polaków przekłada się nie tylko na to, że w dniach roboczych spędzamy wiele godzin za biurkiem i że rzadko bierzemy wolne – nasi rodacy niestety są pochłonięci obowiązkami zawodowymi nawet wtedy, gdy… wyjeżdżają na urlop. Jak pisze na swoim profilu na Facebooku dr Beata Rajba, psycholożka i wykładowczyni akademicka, aż 69 proc. osób na urlopie sprawdza służbową pocztę, 63 proc. odbiera telefon służbowy, a co dziesiąty wykonuje standardowe obowiązki zawodowe.
A przecież – mimo że w wakacje czas płynie jakby wolniej – doby wydłużyć się nie da. Jeśli nawet podczas letniego wyjazdu jesteśmy zajęci pracą lub rozmyślaniem o sprawach zawodowych, to czas, który moglibyśmy przeznaczyć na spotykanie nowych osób i rozmowy z ludźmi, którzy wynajmują sąsiedni domek, znacząco się kurczy. Budowanie relacji – tych na długie lata i tych „z terminem ważności” – zawsze wymaga czasu i naszej psychologicznej dostępności. Zjawisko workation – czyli wyjazdów, na których ludzie próbują łączyć pracę zawodową oraz wypoczynek – może nie sprzyjać wyjazdowej socjalizacji. Również wtedy, kiedy teoretycznie odcinamy się od pracy, ale w rzeczywiści cały czas o niej myślimy i przejmujemy się tym, co dzieje się w biurze pod naszą nieobecność, trudniej jest otworzyć się na nowe kontakty.

Poza codziennością
Samo spotkanie na wakacjach kogoś, z kim przyjemnie gawędzi nam się na plaży lub stołówce, nie oznacza jeszcze, że ta relacja będzie trwała również po zakończeniu urlopu. Na wakacjach zachowujemy się zwykle inaczej niż w życiu codziennym – jesteśmy bardziej odprężeni, uważni na chwilę i otwarci. Sąsiad z pokoju obok nie wie zwykle, jak trudno uchwytni jesteśmy w tygodniu ani jak bardzo bywamy nerwowi, gdy zamiast klapek i kąpielówek nosimy marynarkę i krawat. Na sposób nawiązywania przez nas relacji wpływa także to, jakich substancji używamy podczas spędzania czasu z innymi. Niestety Polacy podczas urlopów spożywają znaczne ilości alkoholu. Najczęściej spożywanym alkoholem jest piwo, ale od 2010 r. pijemy go coraz mniej. Na drugim miejscu znajduje się wino (przy czym kobiety spożywają je dwukrotnie częściej niż mężczyźni), a na trzecim wódka. Ta ostatnia, przede wszystkim w wakacje, jest najchętniej wypijana w formie drinków z lodem.
Mimo licznych akcji wzywających do trzeźwości ilość wypijanego przez nas alkoholu nie tylko nie maleje, ale w niektórych grupach wręcz rośnie. Pod wpływem etanolu zaś często uzewnętrzniamy się bardziej niż „na trzeźwo”, składamy płomienne obietnice dozgonnego braterstwa, o których ranem już nie pamiętamy, zaś część osób podejmuje wtedy przelotne (i ryzykowne) zachowania seksualne. Nie trzeba być zgorzkniałym cynikiem, aby przeczuwać, że większość relacji opartych na namiętności, alkoholu i letniej swobodzie raczej nie przerodzi się w stabilny związek. Głębokie relacje muszą być wykuwane w ogniu autentyczności – funkcjonowanie poza zwykłymi obowiązkami i codzienną frustracją może tę autentyczność osłabiać.

„Miłość została na plaży”
Nie wylewajmy jednak wakacyjnych relacji z kąpielą w morzu. Zarówno relacje koleżeńskie, jak i te mające komponent romantyczny, mogą nie tylko być cenne podczas samego podróżowania, w czasie którego przyjemnie jest mieć towarzysza, ale także przerodzić się w znajomości trwające wiele lat. Aby mogło się to wydarzyć, potrzebujemy kilku elementów, z których pierwszym jest posiadanie przestrzeni w swoim życiu „pozawakacyjnym” na pojawienie się w nim nowej osoby znaczącej. Osobie introwertycznej, która posiada partnera i dwoje bliskich przyjaciół, taki układ interpersonalny może odpowiadać na tyle, że nie będzie ona chciała na stałe „wpuszczać” do swojego życia jeszcze jednej osoby. Jednak jeżeli czujemy, że chcielibyśmy, aby w naszym życiu pojawił się jeszcze ktoś, z kim moglibyśmy dzielić codzienne troski, radości i zachwyty, to osoba, z którą podróżowaliśmy, może swoją obecnością to puste miejsce wypełnić. Trwałości zawieranych na wakacjach relacji sprzyjają także podobieństwa. Podczas urlopu możemy miło spędzać czas z kimś, o kim wiemy, że łączy nas upodobanie do „leżakowania” na tej samej plaży i gra w tę samą planszówkę – jednak po powrocie, jeśli będziemy chcieli utrzymywać kontakt, nie unikniemy pytań o światopogląd czy sympatie polityczne. Nie oznacza to, że nie możemy „trzymać sztamy” z kimś, z kim różnimy się poglądami, ale odkryte po pewnym czasie głębokie różnice w fundamentalnych sprawach stanowią dla relacji wyzwanie. Dodatkowo po powrocie ze wspaniałych wakacji może się okazać, że ktoś, o kim myśleliśmy „na poważnie” (czy to w kategoriach przyjacielskich, czy romantycznych), miał wobec nas zupełnie inne zamiary niż te, które deklarował podczas wspólnego podziwiania zachodów słońca. Na wakacjach, daleko od codziennego życia, łatwiej jest nie tylko o spontaniczność, ale także o zwykłą nieuczciwość wobec drugiej osoby. Nie jest to oczywiście łatwe, gdy do głosu dochodzą emocje i pragnienie miłości, jednak – na ile to możliwe – nawet gdy ktoś wydaje nam się atrakcyjny i wyjątkowy, warto poczekać z deklaracjami i zobowiązaniami do czasu, aż wrócimy do codzienności. Poznanie kogoś w „wydaniu urlopowym” nie oznacza jeszcze, że znamy jego prawdziwą, codzienną tożsamość. Szczególnie alarmujące powinno być bombardowanie komplementami, uwagą i innymi przejawami „miłości” przez nowo poznaną osobę (ang. love bombing), które może wynikać z próby manipulacji nami, albo prośby o pomoc życiową czy materialną ze strony kogoś, o kim wiemy bardzo niewiele. Pewna młoda kobieta opowiadała podczas konsultacji psychologicznej, że gdy poszukiwała miłości, największych rozczarowań doświadczała właśnie tuż po powrocie z wakacji. Przez trzy lata z rzędu, jak opowiadała, wyjeżdżała na egzotyczne wycieczki z nadzieją, że w atmosferze luzu i wolności pozna „tego jedynego”. Jedna spośród wakacyjnych relacji zakończyła się, gdy okazało się, że kandydat na partnera ma tak naprawdę narzeczoną, która podczas jego pobytu nad morzem wybierała z siostrą i przyjaciółkami suknię ślubną. Inny mężczyzna z kolei podczas wyjazdu deklarował, że pragnie stworzyć stały związek i marzy o trwałej rodzinie. Para jeździła wspólnie na długie wycieczki rowerowe, a wieczorami toczyła przy winie rozmowy o życiu. Jednak po powrocie do domu mężczyzna przestał się odzywać z dnia na dzień – zastosował tak zwany ghosting. Młoda kobieta otrzymała od niego tylko jedną wiadomość (choć sama wysłała ich bardzo wiele) – jej wakacyjny przyjaciel oznajmił, że przecież „to była tylko letnia zabawa, której potrzebował, bo ma bardzo stresującą pracę”. Cóż, jak przyznała kobieta, „miłość została na plaży”. Zaangażowanie jednego z partnerów było iluzoryczne, co przyczyniło się do poczucia wykorzystania u osoby, której intencje były szczere.

Chwile słonecznej bliskości
Zbliżanie się do końca tekstu wiąże się z koniecznością postawienia bardzo ważnego pytania: czy to, że większość urlopowych relacji jest krótkotrwałych, oznacza automatycznie, że nie niosą one ze sobą żadnej wartości i należy od nich stronić? Bynajmniej! To, że większość relacji po powrocie do domu się urwie (czy raczej po prostu „dogaśnie”), nie znaczy, że ich nawiązanie było błędem czy głupotą – o ile oczywiście nie złamaliśmy ważnych dla siebie zasad moralnych i nie wyrządziliśmy nikomu (w tym sobie) krzywdy. W życiu większości z nas niewiele jest takich więzi, które trwają przez całe życie czy jego większość – wiele znajomości jest krótkotrwałych z tego powodu, że nie mamy na tyle dużo przestrzeni psychicznej, aby pozostawać w bliskim kontakcie z setkami czy tysiącami osób spotykanymi w różnych okolicznościach życia. Jednak nawet te krótkotrwałe relacje, oparte na wspólnych rozmowach o minionym dniu w górskim schronisku czy wzajemnym rezerwowaniu sobie miejsca na plaży nad jeziorem, są nam potrzebne do zdrowego funkcjonowania. Potrzebujemy w życiu towarzystwa kilku osób naprawdę bardzo bliskich – ale pod względem psychologicznym wskazane jest, abyśmy tam, gdzie się udajemy, mogli spędzić czas z kimś spoza grona naszej najbliższej rodziny i serdecznych przyjaciół. Spotkanie z kimś, kto pochodzi z innego miejsca, zajmuje się zawodowo czymś zupełnie innym i opisuje rzeczywistość za pomocą nieco innego języka, przeciwdziała zamykaniu się w bańkach informacyjnych i konfrontuje nas z różnorodnością. Zdecydowana większość z nas otacza się na co dzień osobami, które pod wieloma względami są do nas podobne – rozmowy z ludźmi, którzy pochodzą poniekąd z „innego świata”, są nam więc potrzebne, aby nie zapomnieć o tym, że na naszej planecie istnieją także jednostki i rodziny mające inne zwyczaje, systemy wartości i sposoby myślenia. Podczas wakacji możemy więc realnie doświadczyć otwartości na Innego, która może też skłaniać nas do refleksji nad samym sobą. Poza tym, przyglądając się tej kwestii pod kątem czysto pragmatycznym, nawiązanie nawet niezbyt bliskiej relacji z kimś, kto spędza wakacje w tym samym pensjonacie czy hotelu co my, może być po prostu pomocne w różnych sytuacjach urlopowych: nie tylko przyszły małżonek czy potencjalny bliski przyjaciel może pomóc nam w dmuchaniu materaca albo polecić nam miejsce, w którym można kupić niedrogie i wyjątkowe pamiątki. Chwile słonecznej bliskości z kimś poznanym podczas letniego wyjazdu, nawet jeśli krótkotrwałe, mogą stanowić po prostu część wakacyjnego „pejzażu” – i nawet jeśli trwają krótko, mogą być cennym elementem podróży. Kiedy już wyjazd się skończy, będziemy mogli je z błogim sentymentem wspominać i opowiadać o nich tym ludziom, którzy są w naszym życiu na stałe.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki