Logo Przewdonik Katolicki

Pomnik

Natalia Budzyńska
fot. Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce/Archiwum

Ufundowany przez polskich kombatantów z USA, zaprojektowany przez Andrzeja Pityńskiego, autora pomników pełnych patosu, na przykład Patrioty w Stalowej Woli, oraz rzeźb upamiętniających polską martyrologię w USA. Ta, o której piszę, ma upamiętnić rzeź wołyńską i taki zresztą nosi tytuł.

Nikt go nie chciał i wcale się nie dziwię. Jest zbyt dosłowny, zbyt monumentalny, zbyt nachalny, no i brzydki. Ma 14 metrów wysokości, czyli tyle, ile czteropiętrowy budynek. Cały jest odlany w brązie. Ciemny i ponury. Przedstawia gigantycznego orła, u którego stóp znajduje się rodzina z dziećmi, mężczyzna trzyma nad głową krzyż. W korpus orła również wpisany jest krzyż, a w jego pustym polu, na długi oszczep chłopskich trójzębnych wideł (ukraiński tryzub!) nadziane jest ciało małego dziecka. Orzeł nosi koronę, na piórach jego skrzydeł wypisane są nazwy wsi. I jeszcze jest pożoga, orzeł i rodzina w jego nogach stoją w płomieniach. I jeszcze – bo to wciąż za mało – obok tej uciekającej rodziny sztachety płotu, na które są nadziane trzy dziecięce główki. Czwarta leży na ziemi.
A kiedy wszystko jest takie dosadne, takie szczegółowe i dosłowne, to nie wzbudza przerażenia ani nie nastraja do przemyśleń, po prostu jest kiczem. Więc tego pomnika nie chciało żadne miasto. Ufundowany przez polskich kombatantów z USA, zaprojektowany przez Andrzeja Pityńskiego, autora pomników pełnych patosu, na przykład Patrioty w Stalowej Woli, oraz rzeźb upamiętniających polską martyrologię w USA. Ta, o której piszę, ma upamiętnić rzeź wołyńską i taki zresztą nosi tytuł. Od 2018 r. nie było dla niej miejsca, nikt jej nie chciał – ani Rzeszów, ani nawet Toruń i ks. Rydzyk w Parku Pamięci Narodowej, ani Stalowa Wola, niby już przyzwyczajona do specyficznej ekspresji Pityńskiego. Wszystkim było już za dużo. Bo ta rzeźba, nie dość, że brzydka, to każe się zastanowić, czy na pewno chcemy o tej sprawie pamiętać w ten sposób, czy zbrodnie należy w ogóle upamiętniać w taki sposób, epatując jednoznaczną przemocą, podburzając i wcale nie zmierzając do pojednania. A jednak miejsce się znalazło, rzeźbę będzie można zobaczyć (i się przerazić), stoi przy drodze ekspresowej S19, koło Domostawy, kilka kilometrów na wschód od Stalowej Woli. Wójt twierdzi, że pomnik będzie przestrogą dla przyszłych pokoleń. I jeszcze to, że o co chodzi z tymi zarzutami o drastyczność, przecież ukraińskie ludobójstwo było znacznie bardziej okrutne, niż to pokazał rzeźbiarz.
Jadąc S19 z Lublina do Rzeszowa albo na odwrót, na skraju Lasów Janowskich, przy MOP Bukowa II Zachód, można pod daszkiem odpocząć w trakcie podróży i zjeść kanapki z widokiem na niemowlę nadziane na ukraiński tryzub. To będzie jeszcze coś większego, nie może taki pomnik stać w szczerym polu, więc budowana jest wokół cała infrastruktura, czyli obiekt zatytułowany Memoriał Ofiar Ludobójstwa na Kresach Wschodnich. Opinia internauty podpisującego się imieniem i nazwiskiem, które przemilczę: „przy każdym przejściu granicznym z UPAiną powinny stać takie pomniki”. Takie owoce, drodzy patrioci, takie owoce tego dzieła.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki