Żyjąc w XXI wieku w republice, zwanej po polsku pięknie „rzeczpospolitą”, można czasami zapomnieć o istnieniu królestwa. Jednak w samej Europie jest ich siedem, a na całej kuli ziemskiej znacznie więcej. Królestwo, czyli terytorium, państwo, znajdujące się pod władzą króla lub królowej. Dzisiaj zakres tej władzy bywa różny, niejednokrotnie połączony z demokratycznymi formami rządów, ale królestwa nadal pozostają królestwami, kontynuując jedną z form monarchii, znaną od starożytności.
Rzeczywistość bez mapy
Ich pełne nazwy można wpisywać w internetowe wyszukiwarki albo w najpopularniejszą nawigację. Na ekranie pojawią się liczne informacje, często cząstkowe i rozproszone. Ale wśród nich można natrafić także na całościowe opracowania (nie tylko w formie pisemnej, ale również np. w formie audio), przynoszące nie tylko dużo wiedzy teoretycznej na temat danego królestwa, ale umożliwiające roztropne i bezpieczne poruszanie się po nim. To przewodniki.
Wiadomo, że przewodniki opowiadają nie tylko o królestwach, ale o różnych miejscach na ziemi. Jest ich mnóstwo. Ich adresatami są przede wszystkim turyści, pragnący odwiedzić jakiś teren, miejsce albo konkretny obiekt. Niejednokrotnie oprócz dużej porcji wiedzy, licznych ilustracji i map zawierają propozycje konkretnych tras zwiedzania. Po to, aby podróżnik nie pominął niczego, co istotne i warte zobaczenia.
Istnieje jednak królestwo, którego nie potrafi odnaleźć ani powszechnie używana nawigacja satelitarna, ani żadna inna. Choć internetowe wyszukiwarki nie negują jego istnienia, to żadna nie pokazuje mapy, a tym bardziej trasy, pokazującej, jak szybko lub optymalnie do niego dotrzeć. To królestwo Boże. Encyklopedia Katolicka firmowana przez KUL mówi o nim m.in.: „rzeczywistość osobowa, społeczna, religijna, zbawcza, teocentryczna, mistyczna, aktualna i eschatyczno-przyszłościowa”.
120 razy w Nowym Testamencie
Czy da się opracować przewodnik do takiego królestwa? A jeśli rzecz jest możliwa, czy powinien to być przewodnik według dzisiejszych standardów, pozwalający jedynie odbyć wycieczkę do tego królestwa? Czy królestwo Boże nadaje się na cel np. urlopowej turystyki? A może przewodnik jemu poświęcony powinien być nie opisem krótkiej wizyty, z propozycją tras dla zwiedzających, lecz raczej zachętą do pozostania w nim na zawsze? Jeśli tak, to zapewne powinien również okazać się przygotowaniem do życia w tym wyjątkowym królestwie.
Adam Szewczyk, znany gitarzysta, kompozytor, aranżer, a także felietonista, szukając na łamach serwisu niniwa.pl odpowiedzi na pytanie: „Gdzie jest królestwo Boże?”, zauważył, że to jeden z najbardziej popularnych biblijnych terminów. Faktycznie, jak podał w jednym ze swych artykułów ks. prof. Tomasz Nawracała z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, autorzy Nowego Testamentu użyli pojęcia królestwa Bożego ponad 120 razy, umieszczając je głównie (w prawie stu przypadkach) w wypowiedziach Jezusa.
Skoro jest to królestwo tak wyjątkowe, że nie pokazują go mapy, trudno uniknąć pytania o jego lokalizację. Gdzie go szukać? Jest dalekie czy bliskie? Sprawa musi być priorytetowa, skoro Jezus, Boży Syn, rozpoczął swoje publiczne nauczanie od tej kwestii. Św. Marek Ewangelista zapisał, że pierwszy przekaz Jezusa brzmiał: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1, 15). Co istotne, już wcześniej to samo o Królestwie głosił Jan Chrzciciel. Też mówił, że jest ono „bliskie”.
A może jest w niebie?
Z pierwszego nauczania Jezusa wynika dla szukających królestwa Bożego bardzo istotna podpowiedź. Ono jest bliskie nie pod względem geograficznej odległości, lecz w perspektywie czasowej. Ułatwieniem dla zrozumienia tego podejścia może być uświadomienie sobie, w jaki sposób temat pojmowano w czasach Starego Testamentu. Nie mówiono o kojarzącym się z jakimś miejscem lub terytorium „królestwie”, lecz używano sformułowań wskazujących na „królowanie” Boga. „Królowanie” to przede wszystkim nazwa czynności, ale również wyrażenie oddające pewien stan rzeczywistości.
Znany biblista, ks. Józef Kudasiewicz, tłumaczył przed laty, że używane w Piśmie Świętym słowo „królestwo” ma znaczenie bardziej dynamiczne niż terytorialne. „Oznacza królowanie, panowanie, władzę Boga w świecie, który stworzył, a szczególnie w mikrokosmosie – w małym świecie, czyli w człowieku” – precyzował na łamach jednego z katolickich tygodników. Dodał, że to panowanie Boga w sposób szczególny objawiło się w Jezusie Chrystusie jako rzeczywistość żywa, dynamiczna i zbawcza.
Jednak u jednego z ewangelistów pojawia się określenie, które może sugerować konkretne umiejscowienie Bożego królestwa. Wspomniany już ks. Nawracała w artykule omawiającym królestwo Boże w książce Jezus z Nazaretu Benedykta XVI, zwrócił uwagę, że nie wszyscy ewangeliści używają tych samych pojęć. Mateusz, zamiast „królestwo Boże” stosuje zwrot „królestwo niebieskie”. Mógłby on wskazywać, że to niebo jest miejscem, w którym można znaleźć królestwo Boże. Czyżby Mateusz wiedział coś, o czym pojęcia nie mieli Marek i Łukasz, i znał usytuowanie Królestwa?
Nie przyjdzie dostrzegalnie
Nic na to nie wskazuje. Skąd więc różnica? Teolog z Uniwersytetu Adama Mickiewicza wyjaśnił, że chodzi o adresatów, dla których spisywali Ewangelię wspomniani autorzy. Mateusz kierował swoje dzieło do Żydów, dla których imię Jahwe pozostaje najwyższą świętością. „Człowiek nie mógł się tym imieniem posługiwać i stosował w zamian inne określenia, np. wszechmocny, Pan, niebo” – wytłumaczył, dodając, że takich zabiegów nie stosowali dwaj pozostali wspomniani ewangeliści, ponieważ nie ograniczała ich kultura i tradycja judaistyczna.
Pan Jezus w zapisanym przez św. Mateusza Kazaniu na górze m.in. przestrzegał swych uczniów przed zbytnim troszczeniem się o sprawy doczesne. Przez długie lata w Biblii Tysiąclecia pouczenia dotyczące tej kwestii kończyły się sformułowaniem: „Szukajcie wpierw Królestwa i jego sprawiedliwości”. Dzisiaj w internetowej wersji Tysiąclatki znajdziemy słowa: „Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość”. Jednak zachęta do „szukania królestwa” wciąż znajduje się w innych polskich przekładach Pisma Świętego, np. w tzw. Biblii Poznańskiej. Obydwa te tłumaczenia nie pozostawiają wątpliwości, że królestwo Boże powinno być dla ucznia Jezusa Chrystusa sprawą najważniejszą i pierwszoplanową.
Skoro nie jest to miejsce, które można wskazać na mapie Wszechświata, to jak je dostrzec? Łukasz Ewangelista zanotował, że zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, Jezus odpowiedział: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: «Oto tu jest» albo: «Tam». Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest” (Łk 17, 20–21). Przypis w Biblii Tysiąclecia podpowiada, że chodzi o „rzeczywistość, która już działa”. Wspomniana już Biblia Poznańska używa jeszcze mocniejszego zwrotu. „Królestwo Boże jest w was”.
Ani rzecz, ani obszar, lecz...
Papież Benedykt XVI w książce Jezus z Nazaretu, omawiając Ewangelię o królestwie Bożym, przywołuje m.in. Orygenesa, jednego z ojców Kościoła, żyjącego na przełomie II i III wieku. Twierdził on, że sam Jezus jest „królestwem”. Królestwo według niego nie jest rzeczą ani obszarem panowania, na wzór świeckich królestw. Jest osobą. „Miejsce królestwa Bożego widzi ona przede wszystkim w sercu człowieka” – wyjaśnił poprzedni papież, omawiając interpretację Orygenesa. A nawiązując do modlitwy „Ojcze nasz”, w której jedna z pierwszych próśb brzmi: „Przyjdź Królestwo Twoje”, Benedykt XVI cytuje Orygenesa: „Kto się modli, aby przyszło królestwo Boże, prosi o to, aby ono w nim wyrosło, przyniosło owoce i udoskonaliło się”. Można te słowa uznać za bardzo dobrą odpowiedź na pytanie „Gdzie jest królestwo Boże?”.