Ciekawe, że w uroczystość Najświętszego Serca Jezusa liturgia nie daje nam Ewangelii, w której Chrystus Pan mówi, że jest łagodny i pokorny sercem. Jeśli dobrze kojarzę, jest to jedyne miejsce, w którym Jezus mówi wprost o swoim sercu – o tym, jakie jest. Narzuca się więc samo przez się, by właśnie ten fragment wziąć. A jednak Ewangelia uroczystości przenosi nas na Golgotę i zatrzymuje na momencie, w którym żołnierz włócznią przebił bok Jezusa. Ojcowie Kościoła mówili, że chwila przebicia boku Chrystusa była momentem zaślubin nowego Adama z nową Ewą. Podobnie jak z żebra wyjętego z boku Adama Bóg stworzył Ewę, tak z przebitego boku nowego Adama, Jezusa, Bóg wyprowadził krew i wodę, zapowiedź chrztu i Eucharystii, a więc sakramentów, z których rodzi się Kościół. Do tej interpretacji nawiązuje zresztą prefacja o Najświętszym Sercu Jezusa: „Z Jego przebitego boku wypłynęła krew i woda i tam wzięły początek sakramenty Kościoła, aby wszyscy ludzie, pociągnięci do otwartego Serca Zbawiciela, z radością czerpali ze źródeł zbawienia”.
Uroczystość Najświętszego Serca Jezusa zmusza nas, byśmy jeszcze raz stanęli pod krzyżem, tym razem jednak nie w klimacie Wielkiego Postu, nie koncentrując się już na samym cierpieniu, ale na pytaniu: dlaczego Syn Boży się na to zdecydował?
W XII wieku benedyktyński mnich Rupert interpretował ten fragment Ewangelii Jana przy pomocy piątego rozdziału Pieśni nad pieśniami. Dla niego „uda Jego jak kolumny marmurowe” to były niepołamane golenie Jezusa, bo któż zdołałby złamać marmur? Skalne szczeliny, w których skryć się miała gołębica, to rany Chrystusa ukrzyżowanego, a wydrążenie skalnej ściany – to rana boku. Skałą zaś jest Chrystus Pan.
Pieśń nad pieśniami jest opowieścią o miłości. Jako gatunek literacki to erotyk. Odnosi się więc do tego rodzaju miłości, jaką jest eros. Tu warto odwołać się do teologii miłości Benedykta XVI, nie tyle jednak zawartej w encyklice Deus caritas est, ile w jego orędziu na Wielki Post z 2007 roku. Papież pisze: „W krzyżu ujawnia się Boża miłość (eros) do nas. Eros jest bowiem – jak mówi Pseudo-Dionizy – tą siłą, «która nie pozwala kochającemu, by pozostał sam w sobie, lecz nakłania go do zjednoczenia z osobą kochaną. Czyż istnieje bardziej «szalony eros» od tego, który sprawił, że Syn Boży zjednoczył się z nami tak dalece, że wziął na siebie następstwa naszych zbrodni i za nie cierpiał?”.
I dalej pisze Benedykt XVI: „Można by wręcz powiedzieć, że objawienie erosa Boga do człowieka jest w rzeczywistości najwyższym wyrazem Jego agape. Tak naprawdę jedynie taka miłość, w której bezinteresowny dar z siebie łączy się z gorącym pragnieniem wzajemności, daje owo upojenie, które sprawia, że najcięższe ofiary stają się lekkie. Jezus powiedział: «Gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie» (J 12, 32). Pan gorąco pragnie, abyśmy w odpowiedzi przede wszystkim przyjęli Jego miłość i pozwolili, by nas przyciągnął. Nie wystarcza jednak przyjąć Jego miłość. Trzeba tę miłość odwzajemnić, a następnie starać się przekazywać ją innym: Chrystus «przyciąga mnie do siebie», aby się ze mną zjednoczyć, abym nauczył się kochać braci taką samą miłością, jaką On kocha”.
Nic dziwnego, że wielu świętych widziało w Sercu Jezusa najbardziej poruszający wyraz tej tajemnicy miłości. Nic dziwnego, dlaczego mówiąc o Sercu Jezusa, musimy ponownie stanąć pod krzyżem i spojrzeć na Tego, którego przebili.
W centrum chrześcijańskiego przepowiadania jest prawda o miłości Boga, który pragnie wzajemności. Dlatego Jego Serce włócznią przebite jest hojne dla wszystkich, którzy Go wzywają. W tym Sercu jest miejsce dla wszystkich, a nam nie wolno nikomu zabronić szukać w Nim schronienia. Nikt nie jest wykluczony z miłości Boga, ponieważ Jego Serce zostało otwarte dla wszystkich.
Tak też zresztą modlimy się w akcie zawierzenia, prosząc: „Wielu nie zna Cię wcale; wielu odwróciło się od Ciebie, wzgardziwszy przykazaniami Twymi. Zlituj się nad jednymi i drugimi, o Jezu Najłaskawszy, i pociągnij wszystkich do świętego Serca Swego. Królem bądź nam, o Panie, nie tylko wiernym, którzy nigdy nie odstąpili od Ciebie, ale i synom marnotrawnym, którzy Cię opuścili. Spraw, aby do domu rodzicielskiego wrócili co prędzej i nie zginęli z nędzy i głodu. Króluj tym, których albo błędne mniemania uwiodły, albo niezgoda rozdziela; przywiedź ich do przystani prawdy i jedności wiary, aby rychło nastała jedna owczarnia i jeden pasterz”.
I to jest dla nas dzisiaj chyba największe zadanie: nikogo nie wykluczyć, a wszystkich przygarnąć, by doświadczyli miłości Boga, która jest większa niż nasz grzech.