Logo Przewdonik Katolicki

Myślę ciałem, które musuje…

Natalia Budzyńska
fragment okładki tomu Wiersze zebrane | fot. Materiały Prasowe

Jak to się stało, że o Annie Świrszczyńskiej przez dekady nam nie mówiono? Przemknęła jak kometa, zabłysła w czasach, gdy jeszcze czytało się poezję, a potem zgasła. Odkrywamy ją na nowo.

Nie przypominano sobie o niej. Nie drukowano w podręcznikach jej wierszy, nie wydawano wznowień, zapomniano. Nie nadawała się na akademie ku czci, była zbyt intymna i wywrotowa. Wróciła za sprawą wydanego w listopadzie ubiegłego roku zbioru jej twórczości. Musieliśmy długo czekać, bo odkąd Czesław Miłosz odkrył ją dla czytelnika amerykańskiego w 1997 r., była częściej czytana w USA niż u nas. Obszerny wybór jej wierszy wydano nawet w języku katalońskim. Teraz – wreszcie – na 900 stronach polski wydawca zebrał wszystko to, co kiedykolwiek Świrszczyńska napisała: poezję, dramaty, prozę.
Poznałam ją dwadzieścia lat temu dzięki tomikowi wierszy Budowałam barykadę z 1974 r. Nigdy przedtem takich wierszy nie czytałam, zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. Jakże innym językiem pisała, jak nowoczesne formy tworzyła, jakże uważne miała spojrzenie, jak szarpiące bólem trafne puenty. Jakież straszne cierpienie tkwiło w tych krótkich zwięzłych wierszach. Wyobrażałam sobie, że swoje doświadczenia zapisywała na bieżąco, pod wpływem wstrząsu i chwili, a tymczasem ona aż 30 lat szukała języka, jakim dałoby się opisać powstańczy koszmar.
Na zdjęciach wygląda na zwykłą urzędniczkę: w białej bluzce i wąskiej popielatej spódnicy do kolan, pewnie nosi pończochy i buty na niewielkim obcasie. Włosy na czarno-białych fotografiach wydają się koloru jasny blond, ale nie: czytam gdzieś, że w tym okresie była już siwa i wcale nie chciała tego ukrywać, chociaż starzenie się nie było dla niej łatwe. Siedzi przy biurku, na nim maszyna do pisania, z tyłu półki ze szpargałami, na ścianie nad łóżkiem słomiana makatka. Kompletna zwyczajność, a ona właśnie wydała swoje najlepsze wiersze.

Życie
Niewiele można byłoby napisać o jej twórczości przedwojennej, gdyby nie wydanie Poezji zebranych, które rozpoczynają debiutanckie utwory z 1936 r. Łatwo byłoby je ominąć, a byłaby szkoda. Myślała obrazami i trudno się dziwić: dzieciństwo spędziła w pracowni ojca, malarza, który tworzył ogromne obrazy historyczne. „Obrazy wisiały na ścianach, zalegały wszystkie kąty. Wielkie płótna, ogromne kartony. Kompozycje historyczne, projekty piętnastometrowych witraży o Słowackim i Mickiewiczu, obrazy kubizujące, fryzy ludowe.(…) Na podłodze leżały akty, szkice, studia kostiumowe, średniowiecze i renesans, Polska, Włochy, Francja” – wspominała. Jego obrazy nie miały popytu, więc biedowali. Bądźmy dokładniejsi: żyli w nędzy. Bardzo chciała studiować na Akademii Sztuk Pięknych, ale rodziny nie było na to stać, zdecydowała się więc na polonistykę, która otworzyła jej szeroko bramę do polszczyzny.
Pierwszy jej wiersz wydrukowały „Wiadomości Literackie” w 1934 r., dwa lata później wydała debiutancki tomik Wiersze i proza, a w nim znalazła się poezja opisująca życie z fresków, gobelinów i arrasów. Potrafiła ożywić je słowem, tak zwyczajnie, bez patosu. Została poetką, wychodząc z pracowni ojca. O swoim domu rodzinnym napisała autobiograficzny cykl „Wiersze o ojcu i matce”, zamieszczony w pośmiertnym tomie Cierpienie i radość. Wstydliwą skromność życia rodziny artysty nie naznaczyła pretensją i wyrzutem, ale uczuciem miłości i dumy. Wtedy, w latach przedwojennych, Świrszczyńska poświęciła się twórczości dla dzieci i młodzieży. Być może jej doświadczenie dokuczliwej trudności życia ze sztuki nauczyło ją tego, że warto być praktyczną? A może studia polonistyczne tak mocno skupiały się na aspekcie pedagogicznym, że swoją przyszłość związała z edukacją? Chętnie więc współpracowała z pismami dla dzieci, była redaktorką „Małego Płomyczka”, pracowała w Związku Nauczycielstwa Polskiego, a nawet została autorką dydaktycznej książeczki Rok polskiego dziecka. Wiersze i obrazki sceniczne na doroczne święta państwowe i szkolne.
W czasie wojny, którą spędziła w Warszawie, pracowała jako robotnica, kelnerka, roznosicielka pieczywa. Jednocześnie brała udział w podziemnym ruchu literackim, wiersze publikowała w konspiracyjnych gazetkach. Aż wybuchło powstanie. Miała wtedy 35 lat, nie należała do młodzieży działającej w podziemiu, dwudziestolatków z gorącymi głowami. Barykady budowała wraz z innymi mieszkańcami warszawskich kamienic, potem służyła jako sanitariuszka w szpitalu. Po powstaniu znalazła się w Krakowie bez żadnych środków do życia.
W powojennej rzeczywistości odnalazła się dzięki socjalizmowi. Niestety. Wiedziała, że tylko pisząc socrealistyczne utwory może liczyć na przydział tego, co jej do życia potrzebne, a szczególnie mieszkania. Czy dlatego, że wierzyła w idee partyjne, czy też licząc na profity – nie wiadomo, ale w 1953 r. podpisała rezolucję Związku Literatów Polskich w sprawie pokazowego procesu księży kurii krakowskiej. Wraz z innymi poparła władze PRL-u. A oprócz tego chałturzyła, jak sama nazywała ówczesną swoją twórczość – też tę dla dzieci. Była ona publikowana w dużych nakładach, scenariusze radiowych przedstawień były realizowane, w życiu osobistym jej się poszczęściło: wyszła za mąż za znacznie od siebie młodszego aktora Jana Adamskiego, urodziła córkę, choć była już po czterdziestce. A potem zostawił ją mąż – zdrada z Haliną Poświatowską, znacznie młodszą, piękną i zdolną poetką, zabolała. Zwłaszcza że jej upokorzenie i cierpienie stało się publiczne: wszyscy byli mieszkańcami domu literatów na Krupniczej. „Moje cierpienie to ołówek/którym piszę”.

Kobieta lew
„Najpierw to była chuda, szara myszka, potem potężna kobieta-lew” – mówił o Świrszczyńskiej Czesław Miłosz, który znał ją od czasów okupacji. W 1972 r., kiedy na księgarskie półki trafia tomik Jestem baba, jego autorka jest po sześćdziesiątce. Nic w tym by nie było dziwnego, gdyby nie tematyka wierszy. Jak to, kobieta w wieku emerytalnym odkrywa przed nami zmysłowość, cielesność, erotykę? Nawet dzisiaj może to dziwić, a wtedy gorszyło. Pełnia kobiecości w różnych jej aspektach wylewa się z tej poezji. Świrszczyńska, która myślała, że już nikt jej nie dostrzeże, przeżywa miłość. On jest wprawdzie żonaty, ale interesuje się nią, kocha i daje rozkosz. Żadna kobieta przed nią nie pisała w tak odważny sposób o miłości jak ona. Jej szczerość w opisach relacji damsko-męskich wtedy szokowała, teraz możemy podziwiać sposób, w jaki opisywała tak znane nam emocje, stany, pożądania. I udrękę, i cierpienie. W wywiadzie z 1975 r. poetka mówiła: „Wierzę, że cierpienie daje mądrość, że pewien rodzaj mądrości można zdobyć tylko i wyłącznie przez cierpienie. I że to jest mądrość najwyższej miary (…). Wszystko, co żyje, cierpi. I być może właśnie tym, co łączy poetę ze światem wszystkich istot żywych, jest cierpienie”.
To była rozmowa przeprowadzona przy okazji wydania Budowałam barykadę, którą Miłosz nazwał „książką straszliwą”. Wreszcie wyrzuciła z siebie obrazy, które nosiła tyle lat. Krytycy przyrównywali je do fotografii, a jej styl do reportażu. Ten dokumentalizm wciąż boli przez swój minimalizm. Krwawi. Nie pasował do tamtych czasów, właściwie odkrywany jest dopiero teraz, od paru lat. Powstańcze wiersze Świrszczyńskiej nie pasowały do bohaterskiej narracji panującej w PRL-u i potem. Rzeczywistość, jaką pokazała, bywa przyrównywana do Pamiętnika z powstania warszawskiego Białoszewskiego, ale jest bardziej wstrząsająca, bardziej zanurzająca się w głąb duszy. Jest świadkiem, nie komentatorką. Skrótowość tej poezji świadczy o tym, jak doskonale poznała wartość słowa. Miłosz zwracał uwagę na obecny w jej twórczości autobiografizm, pisząc, że Świrszczyńska „powierza nam się cała, jako namiętność, żarliwość, pasja życia, rozpacz, upojenie. (…) Ten głos domaga się, żeby uznać go za wiarygodny wobec wydarzeń, za rodzaj alfabetu Morse’a, za pośrednictwem którego pewna kobieta, a ważne, że z Polski, z Warszawy, komunikuje jak najwstrzemięźliwiej kolejne odmiany swego losu”.

„Moje ciało musuje
myślę ciałem, które musuje.

Jeśli zechcę,
uniosę się w powietrze”.

---

Wiersze zebrane
Anna Świrszczyńska
Marginesy 2023

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki