Logo Przewdonik Katolicki

Lekcje z historii

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

Zasmucił mnie wybuch antysemityzmu. Czy nie potrafimy się spierać z rządem Izraela i jego przedstawicielami, nie odwołując się do obrzydliwych rasowych stereotypów?

Relacje na linii Polska-Izrael wywołały olbrzymie emocje. Niemożność przeproszenia przez ambasadora Izraela w otwarty sposób za krwawy atak na wolontariuszy organizacji charytatywnej, która dostarcza jedzenie stojącym przed widmem głodu mieszkańcom Gazy, wywołała nad Wisłą oburzenie. Oczywiście dlatego, że jednym z zabitych był Polak. W dodatku śmierć była wynikiem ostrzału ze strony wojska izraelskiego, które długo kluczyło w tej sprawie, by na końcu stwierdzić, że kilku wojskowych złamało zasady (ostatecznie armia ogłosiła kilka dymisji i kilka nagan). Oburzenie ze strony polskiej było więc zrozumiałe. Zachowanie ambasadora Jakowa Liwne było wyjątkowo niezręczne, co oburzenie raczej napędzało, niż łagodziło.
Jak zauważył serwis Polityka w Sieci, który bada emocje w mediach społecznościowych, negatywne uczucia, jakie wywołał pan Liwne, były większe, niż te, jakie panowały wobec Władimira Putina w lutym 2022 r. No cóż, trudno tu nie stwierdzić pewnej dysproporcji. Putin zaatakował wówczas Ukrainę, zginęły tysiące niewinnych osób, rozpoczęła się pierwsza od 80 lat wojna lądowa na terenie Europy. Ambasador Liwne zaś próbował działanie armii własnego kraju sprowadzić do nieszczęśliwego wypadku. Wykazał się przy tym brakiem wyczucia, ale sprawy wydają mi się jednak nieporównywalne.
Ale w tej sprawie jest jeszcze coś, co mnie niepokoi. Otóż gdy obserwowałem komentarze w mediach społecznościowych na ten temat, zasmucił mnie wybuch antysemityzmu, jaki temu towarzyszył. Czy nie potrafimy się spierać z rządem Izraela i jego przedstawicielami, krytykować ich, nie odwołując się do obrzydliwych rasowych stereotypów? Dlaczego tak często padają obelgi, dlaczego ludzie chcąc innych obrazić, zarzucają im żydowskie pochodzenie? Widzę tu wielkie pole do działania dla Kościoła, bo akurat w sprawie stosunku do Żydów w XX w. oficjalne nauczanie uległo radykalnej zmianie. Kolejni papieże nazywali antysemityzm złem i podkreślali jego niemoralność. Zmieniano nawet elementy i teksty liturgii, które odwoływały się do stereotypu przeklętych Żydów, którzy zabili Jezusa (naprawdę przecież zabili go Rzymianie), zmieniano treść modlitw, szanując odrębność ich religii i nie traktując ich jako z definicji winnych odrzucenia nauczania Chrystusa.
Dlatego uważam, że Kościół ma spore pole do popisu na tym polu, by podkreślać, jak mocno – m.in. pod wpływem koszmaru Zagłady, ale też i rozwoju myśli teologicznej – zmieniało się postrzeganie Żydów w Kościele. I warto podkreślać i przypominać, że antysemityzm, jak zresztą każda nienawiść motywowana rasowo, jest moralnie nie do zaakceptowania. Bo szczególnie – to już moja osobista opinia – po doświadczeniach XX w. w Polsce nie powinno być miejsca na jakąkolwiek formę antysemityzmu, szczególnie nie powinno być na niego miejsca wśród katolików. Niech historia nas wreszcie czegoś nauczy, niech sprawi, że w jakimś zakresie staniemy się lepsi.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki