Lekcja religii w 1B zazwyczaj rozpoczyna się od pytania Jakuba: „A zna pani historię o tym, jak Jezus…” albo: „Mogę dzisiaj opowiedzieć, jak to Pan Bóg…”. Większość dzieci i młodzieży dobrze kojarzy przede wszystkim opowieść o narodzinach Jezusa, jak to się zatem stało, że siedmiolatek zna ich dużo więcej i potrafi opowiedzieć je ze szczegółami? Zapytany swego czasu, skąd zna tyle historii biblijnych, odpowiedział: „Bo od maleńkości babcia czytała mi Biblię na dobranoc”. Kiedyś kolega Kuby poprosił: „Możesz opowiadać mi w świetlicy Biblię? Też chcę ją poznać”. Kuba się zgodził, ale jednocześnie dał Krzysiowi dobrą radę: „Zacznij chodzić do kościoła i zacznij sam czytać te historie biblijne. To takie proste”.
Kiedy zacząć z dzieckiem czytać Biblię?
Najwcześniej jak się da. Najpewniej będziemy rozpoczynać od Biblii w obrazkach. Kupując taką wersję Pisma Świętego, warto zwrócić uwagę na jakość ilustracji. Postacie powinny być sympatyczne, realne, nieprzesłodzone, ubiorem nawiązujące do czasu i miejsca, w którym te historie się działy. Unikałabym też wersji, w których postać Boga Ojca jest ucieleśniona. Zazwyczaj jest przerysowana. Siwy staruszek z aureolą, zasiadający na tronie albo chmurach. To kształtuje nieprawdziwy obraz Boga w dziecku.
Kiedy rozpocząć czytanie „normalnej” Biblii? Około 6–7 roku życia. Na dobry początek czytamy z dziećmi Ewangelię. Bardzo dobre są przypowieści opowiedziane przez Jezusa. Można też wybierać pewne historie Starego Testamentu: Mojżesz, Dawid, Salomon. Oczywiście zaprzyjaźniając dziecko z Biblią, warto ją nie tylko czytać, ale i spróbować przeżyć. Można odgrywać scenki, rysować, przygotować postacie z poszczególnych historii i tworzyć teatrzyk. Na etapie dzieciństwa pomocne są opowieści biblijne w post aci filmów. Dzieci często nazywają je bajkami. Nic w tym dziwnego – w końcu bajki to ich świat. Warto jednak mówić dziecku, że to są filmy animowane na podstawie historii biblijnych. Że to, co oglądamy, wydarzyło się naprawdę. Dlaczego tak?
Bo jeśli tego nie zrobimy, to w dorosłym życiu wielu może mieć przekonanie, że to wszystko są bajki. Wielokrotnie rozpoczynając lekcję o Mojżeszu czy Jezusie, słyszę, jak któreś z dzieci mówi: „Ja znam tę bajkę!”. Nie, nie to nie jest bajka. Jezus jest postacią historyczną i tę prawdę powinniśmy zaszczepiać od najmłodszych lat.
Wprowadzić w biblijny świat
Ażeby tę historyczność postaci biblijnych utrwalać w dzieciach, warto też przy czytaniu z nimi Biblii wprowadzać je w świat biblijny: w kulturę, architekturę, zwyczaje, przyrodę świata biblijnego. Warto otworzyć mapę i zobaczyć, gdzie są Jerozolima, Betlejem, Jerycho… Pokazać, jak wygląda sykomora, hizop. Jak wyglądała świątynia jerozolimska i co z niej pozostało do naszych czasów. Obejrzeć zdjęcia z góry Synaj. Często bywa, że dziadkowie czy rodzice byli w Izraelu i w rodzinnych archiwach są zdjęcia z pielgrzymki do Ziemi Świętej, a jeśli nie, to zasoby internetu są pokaźne. To wszystko uwiarygodnia Biblię. Poza tym dzieci bardzo chętnie poznają te miejsca, są zadziwione i zachwycone. Kiedyś, w drugiej klasie szkoły podstawowej, opowiadałam uczniom o drodze krzyżowej Pana Jezusa. Pokazałam im ulice w Jerozolimie, którymi przechodził Jezus, kamieniołom, który Rzymianie wykorzystali do wykonania wyroku, i jak to wszystko wygląda dziś. Zdjęcia z bazyliki Grobu Pańskiego zrobiły ogromne wrażenie na moich uczniach. Wielu z nich mówiło, że chciałoby kiedyś być w tym kościele i dotknąć tej skały, na której stał krzyż Jezusa. Jeden z uczniów na następnej lekcji powiedział: „Opowiedziałem babci o tej górze, którą pani nam pokazywała. Babcia się zdziwiła, że ona jeszcze jest. A ja jej wszystko opowiedziałem i znalazłem w internecie, by to wszystko pokazać”. Czasami to dziadkowie i rodzice przybliżają Biblię, czasami dzieci robią to wobec nas, dorosłych.
Rodzinne celebracje
Ważne są też celebracje wydarzeń z historii zbawienia, które odczytujemy na kartach Biblii. Osobiście znam dwie rodziny, w których w Wielki Czwartek przygotowywana jest uroczysta kolacja rozpoczynająca się od tego, że członkowie rodziny obmywają sobie nawzajem nogi. Później zasiadają do stołu, gdzie czeka maca, winogrona, wino, sok winogronowy i najpierw czyta się Ewangelię o ostatniej wieczerzy, a następnie spożywa kolację. Albo inny zwyczaj, sprawiający, że Jezus jest traktowany jak członek rodziny: na Boże Narodzenie piecze się tort urodzinowy dla Jezusa. W rodzinie świętuje się urodziny każdego z jej członków, dlaczego Jezus nie miałby mieć swojego tortu? I tak jak dzieci lubią słuchać historii o swoich urodzinach, wiedzą, gdzie jest szpital, w którym przyszły na świat, ile ważyły i mierzyły, tak samo przy okazji Bożego Narodzenia można przenieść się do Betlejem, zarówno z czasów Jezusa, jak i współczesnego. I przekonać się, że w miejscu Jego narodzin rosną palmy, a nie świerki, była to grota, a nie drewniana szopa…
Biblię z dziećmi można też poznawać tematycznie. Na przykład przygotować ucztę owocową – figi, winogrona, oliwki, daktyle. Upiec podpłomyki. Dzieci poznają smak potraw spożywanych przez Jezusa i innych bohaterów biblijnych. Można przygotować stroje z czasów biblijnych i odegrać jakąś scenkę.
Z nastolatkiem: trudności i szanse
Ktoś powie: czytać Biblię z dziećmi jest łatwiej, z młodzieżą zdecydowanie trudniej. Poniekąd tak. Wiek nastoletni to jednak dobry czas, by zacząć ukazywać, że pojedyncze opowiadania Starego i Nowego Przymierza tworzą jedną Historię. Młodzi ludzie zaczynają zauważać spójność i jedność Biblii: że pomimo rozpiętości czasowej między okresem życia Mojżesza a czasami Jezusa jest spójność zdarzeń. Że historie ze Starego Testamentu są zapowiedziami tych z Nowego, a Nowy stanowi ich wypełnienie. Pamiętam, jak w czasie lekcji z młodzieżą rozmawialiśmy o zawarciu Starego i Nowego Przymierza, o baranku paschalnym i Baranku Bożym. Zbieraliśmy wiadomości, robiąc zestawienie w tabelce. Bezcenne było zobaczenie zaskoczenia w oczach młodych ludzi, kiedy w miarę wypełniania tabel odkrywali, że w tych historiach nie ma przypadkowości, za to istnieje tak wiele zbieżności.
Że nawet czas zabicia Baranka Bożego zbiegł się z przygotowywaniem baranków paschalnych.
Oczywiście nastolatkowie będą kwestionować pewne teksty biblijne; będą powtarzać, że kłócą się im one z nauką. Że brzmią jak mity. Po pierwsze, warto im powiedzieć, że w Biblii zastosowano różne gatunki literackie. Po drugie, Biblia powstała w kręgu kultury semickiej, a to przekłada się na konkretny sposób myślenia i postrzegania świata oraz opowiadania o tym, co się dzieje. Po wtóre, że Biblia nie jest kroniką zdarzeń w historii ludzkości ani nie wprowadza nas w świat odkryć naukowych. Ona jest przede wszystkim Księgą o Bogu, Jego mądrości i miłości. Jeśli szukamy naukowych odkryć, na przykład o powstaniu świata, musimy sięgnąć do innych dziedzin nauki: geologii, archeologii, kosmologii… Biblijny opis stworzenia świata to pochwała mądrości Boga, Jego wszechmocy, miłości; to Jego pomysł na świat piękny i dobry. Tak go czytamy. Albo na przykład kiedy poznajemy opowiadanie o grzechu pierworodnym, pytam uczniów: „Widzieliście kiedyś rozmawiającego węża? Nie. Chyba że w bajce, ale wiadomo, że Biblia to nie jest bajka. Zatem: dlaczego nieprzyjaciel Boga został przedstawiony jako wąż?”. Wówczas zaczyna się odkrywanie cech węża: kamuflaż w czasie polowania, cierpliwe czekanie na ofiarę, skuteczność ataku… Czyż taki nie jest szatan?
Jest jeszcze jeden dobry sposób czytania Biblii z nastolatkami i młodzieżą: zacząć opowiadać im pewną historię biblijną i nie dokończyć. Przerwać w najbardziej intrygującym momencie i powiedzieć: ciąg dalszy w kolejnym odcinku. Kto nie może się doczekać, niech sam poczyta. Znajdziecie tę historię w księdze… Kiedyś na lekcji w klasie czwartej była opowieść o tym, jak faraon nie chciał wypuścić Izraelitów z Egiptu. Historię przerwałam, mówiąc: „I wtedy Bóg zesłał plagi na Egipt. Było ich dziesięć… a kto chce wiedzieć jakie, może poczytać Księgę Wyjścia”. Następnego dnia spotkałam na korytarzu Stanisława, który oznajmił: „Zaintrygowała mnie pani. Znalazłem w domu Pismo Święte i sam przeczytałem. Już wiem, co się działo w Egipcie. No i jak zacząłem czytać, to Biblia mnie wciągnęła. Pomyślałem: może warto ją czytać?”.
Zachętą dla młodych do czytania Biblii może być świadectwo nas, dorosłych – kiedy nastolatkowie widzą, że sami ją czytamy, jesteśmy z nią zaprzyjaźnieni. Kiedyś uczniowie zapytali mnie: „Jak to jest, że wywołujemy temat, a pani mówi OK, to otwórzmy Biblię na księdze takiej a takiej? Pani wszystko wie, gdzie co w tej Biblii się znajduje? Jak się pani nauczyła, gdzie co jest?”. Odpowiedź jest prosta: czytam Biblię. Nie tylko ją już przeczytałam. Często wracam do różnych ksiąg i Słowa w niej zapisane utrwalają się we mnie.
Księga czy smartfon
Dziś oprócz tradycyjnej, papierowej wersji, możemy czytać Biblię również w wersji elektronicznej. Którą wybrać? W pewnych sytuacjach jak najbardziej można wykorzystać tę elektroniczną. Kiedyś pracowałam w szkole, do której młodzież dojeżdżała autobusem. Zachęcałam ich do czytania Biblii, twierdzili: nie mamy czasu. Pokazałam im aplikację, w której dostępny jest tekst biblijny, i zaproponowałam, by wykorzystali czas dojazdu do szkoły albo powrotu z niej do domu na lekturę Biblii. Część z nich zaczęła to robić.
Jednakże jeśli tylko możemy, wykorzystujmy papierową wersję Biblii. Nic nie zastąpi uczucia przewracania delikatnych kartek. Pamiętam, jak po raz pierwszy przyniosłam na lekcję egzemplarze Pisma Świętego i uczniowie klasy ósmej stwierdzili: „Ojej, jakie te kartki delikatne!”. Powiedziałam im: „Za każdym razem kiedy będziecie te kartki przewracać, pamiętajcie: taki delikatny jest Bóg, który was kocha. On z taką delikatnością przychodzi do naszego życia”.
Znam też dom, w którym w salonie na pulpicie leży otwarta Biblia. To miejsce, gdzie rodzina spotyka się na modlitwę. Na słuchanie Bożego słowa i mówienie do Boga.
Jest jeszcze jeden ważny powód, dla którego warto czytać Biblię drukowaną na papierze: czytanie tekstu w takiej formie pozostaje w nas na dłużej, bardziej pobudza wyobraźnię, mniej się człowiek męczy niż wtedy, gdy słowa wyczytuje na ekranie elektronicznym. Potwierdzają to badania. Poza tym w Biblii w wersji drukowanej zawsze można coś zaznaczyć, podkreślić, postawić znak zapytania, wykrzyknik. Dlatego też warto, by w rodzinie każdy miał swój egzemplarz Pisma Świętego.
---
Czytanie, studiowanie, medytowanie, uczenie się na pamięć Biblii to niezwykła przygoda. To styl życia chrześcijanina. Bez poznawania Słów zapisanych w Piśmie Świętym nie poznamy Boga. Bez zgłębiania Bożego słowa możemy sobie tworzyć własny obraz Boga – kształtowany na miarę naszej wyobraźni, a nie tak, jak Bóg się przedstawia, objawia na kartach Biblii. Może się okazać, że życie z Bogiem naszej wyobraźni jest męczące, przepełnione lękiem, niedostatkiem. A kiedy poznamy Boga takim, jakim On jest – a o tym czytamy w Biblii – doświadczymy wolności, pokoju, fascynacji, pełni.
---
HANNA SOŁTYSIAK
Absolwentka teologii oraz pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej. Posiada wieloletnie doświadczenie pracy katechetycznej z dziećmi i młodzieżą, była doradcą metodycznym nauczycieli religii. Od 1995 r. prowadzi katechezę przygotowującą dzieci do wczesnej Komunii Świętej. Autorka książek Oto wielka Tajemnica, Tajemnica spowiedzi, Prezent z nieba 12 historii od przyjaciela