Logo Przewdonik Katolicki

Jak pomóc dziecku w przygotowaniach

Hanna Sołtysiak
fot. Tomasz Rytych/Reporter/East News

Takie przygotowanie do sakramentu spowiedzi i świąteczne jego przeżycie sprawia, że wiele razy widziałam dzieci wracające od swojej pierwszej spowiedzi w podskokach, z okrzykiem: „Jest super!”.

Pewnego roku w czasie przygotowań dzieci do sakramentu pojednania i Komunii na jednej z lekcji powiedziałam: „Od dzisiaj poopowiadamy sobie, jak przygotować się do spowiedzi”. Na co jednemu z chłopców wyrwał się wręcz okrzyk: „Jakiej spowiedzi?”. Po czym skierował wzrok w stronę swojej mamy i dodał: „Umawialiśmy się na Komunię! O spowiedzi nie było mowy!”.
Obecnie, chciałoby się powiedzieć, o spowiedzi dużo się mówi – szczególnie spowiedzi dzieci. Postanowiłam i ja dodać swój głos w tej dyskusji.

Jakiego Boga spotykamy
Mając przed sobą dzieci klasy trzeciej – albo te młodsze, które wcześniej zaczynają przystępować do Komunii – często mówimy o przygotowaniu do Eucharystii. Przypomnijmy sobie ten czas, kiedy sami przygotowywaliśmy się do wydarzenia zwanego Pierwszą Komunią. Albo kiedy to nasze dzieci czy wnuki przeżywały ten szczególny rok. W rozmowach rodzinnych nieustannie powtarzano: w tym roku przed nami Komunia. A przecież przeżywając ten szczególny czas, przygotowujemy się do dwóch sakramentów – Eucharystii i pojednania.
Zarówno jeden, jak i drugi sakrament dla tych dzieci, to zupełna niewiadoma, całkowita nowość. To od nas, dorosłych, zależy, w jaki sposób tych młodych ludzi w te dwa sakramenty wprowadzimy. Czy ukażemy je jako wydarzenie, które należy „zaliczyć”, czy jako spotkanie z kochającym Bogiem?
Zatem przygotowania do tych wydarzeń warto rozpocząć od ukazania Boga, który kocha, pragnie być z nami, jest pełen czułości i miłosierdzia. Boga, który nie jest księgowym zapisującym nasze czyny po stronie plus i minus. Wydaje się więc, że obowiązkowym jest poznanie przypowieści o miłosiernym Ojcu, czy jak ktoś woli, o synu marnotrawnym. Przecież opowieść Jezusa o spotkaniu ojca i syna to najpiękniejszy i najprawdziwszy obraz spowiedzi. Kiedy z dziećmi zaczynamy szukać czasowników użytych w odniesieniu do zachowania ojca, ukazuje nam się przepiękny obraz Boga. Bo co robi ojciec, widząc wracającego syna? Dostrzega go, wzrusza się głęboko na jego widok, wybiega naprzeciw, przytula i całuje. Właśnie tak pokazujmy dzieciom spowiedź: jako miejsce i czas spotkania z Bogiem, pełnym delikatności i miłości. Spotkania z ojcem, który się cieszy ze spotkania z nami grzesznikami, który tak jak tata z przypowieści mówi: ty wciąż jesteś moim dzieckiem, ja cię wciąż kocham. A twoje grzechy ja ci przebaczam. Do tej przypowieści warto wracać często. A już na pewno przed pierwszą spowiedzią dziecka.
W wieczór poprzedzający dzień sakramentu pojednania spróbujmy przeżyć celebrację słowa Bożego w kręgu rodzinnym. Spojrzeć wspólnie na miłosiernego ojca, przypomnieć sobie, że taki właśnie jest Bóg. Dla dziecka to, co ma przeżyć w czasie spowiedzi, budzi ogrom emocji, od ekscytacji po lęk – taki przed tym, co nieznane. Spróbujmy opowiedzieć dziecku o radości, która napełnia serce człowieka słyszącego: i ja ci odpuszczam… twoje grzechy są ci przebaczone.
Powiedzmy dziecku to, co o spowiedzi przypomina nam papież Franciszek: „Pójście do spowiedzi nie jest udaniem się na sesję tortur. To wyruszenie, by chwalić Boga, bo jako grzesznik przez Niego zostałem zbawiony. Czy czeka On na mnie, aby mnie obić kijami? Nie, czeka na mnie z czułością, aby mi wybaczyć. A jeśli jutro uczynię to samo? To idź raz jeszcze, i jeszcze, jeszcze, idź! On zawsze na nas czeka. To jest czułość Pana, pokora, łagodność”.

Badanie sumienia nie jest za  trudne
Lubię mówić dzieciom, że sakrament pojednania to droga. Taka, na której stawiamy pięć ważnych kroków. Pierwszy nazywa się rachunek sumienia, drugi – żal za grzechy, trzeci – postanowienie poprawy, czwarty to spowiedź, a piąty to wynagrodzenie tym, których zasmuciliśmy i skrzywdziliśmy uczynionym złem.
Nie da się inaczej rozpocząć owej drogi, jak od zrobienia rachunku sumienia. I w tym momencie musimy sobie postawić pytanie: co to znaczy zrobić rachunek sumienia? W rozmowach ze starszymi uczniami najczęściej słyszę, że to takie przypomnienie sobie grzechów. Jak najbardziej, ale takie ujęcie jest niepełne. I wtedy mówię im, że robienie rachunku sumienia to takie patrzenie na siebie, na naszą codzienność, oczami Boga. A co widzi On, gdy na nas patrzy? Widzi wszystkie nasze czyny: dobre i złe.
Według św. Ignacego Loyoli rachunek sumienia polega nie na rachowaniu swoich grzechów, ale badaniu swojego sumienia. Ktoś powie, że to jest za trudne dla dziesięcioletniego dziecka; że łatwiej, gdy zada sobie pytania: „Czy coś robiłem, ile razy to zrobiłem?”. Otóż badanie własnego sumienia nie jest za trudne dla dzieci. Powiedziałabym wręcz, że wiek dziecięctwa to najlepszy czas, by dziecko tego nauczyć – wsłuchiwania się w ten Boży głos w nas. A nie tylko uczyć wyliczanki grzechów. Dziecko ma tę wyjątkową wrażliwość i miłość wobec Pana Boga. Przy małej pomocy ze strony nas, dorosłych, możemy pomóc mu we właściwym spoglądaniu i ocenianiu własnych czynów, słów, myśli.
Jak to zrobić? Najlepiej gdyby ktoś z dorosłych – rodzice, dziadkowie – robił z dzieckiem wieczorny rachunek sumienia. Może na początku raz w tygodniu. A później dojść do codziennego rachunku, w czasie wieczornej modlitwy. Zacząć od najprostszych pytań: Co dobrego dziś otrzymałeś od Pana Boga? Co dobrego zrobiłeś dziś dla innych? Kogo dziś zasmuciłeś swoim zachowaniem? Co takiego zrobiłeś? Na początku tyle wystarczy. Po jakimś miesiącu można pytania rozbudować. Na przykład rozpocząć od pytań: Co  mnie dobrego dziś spotkało? W czym widziałem miłość Boga? Jak Bóg się o mnie troszczył? Jakie Jego prezenty odkryłem w swoim życiu? I znów może ktoś powiedzieć, że dziecko jest za małe na takie poważne pytania. Doświadczenie jednak pokazuje, że dzieciom łatwiej wymienić prezenty od Pana Boga niż nam, dorosłym.
Jeśli chodzi o spojrzenie na czyny, myśli, słowa i zaniedbania, można użyć klucza obejmującego następujące punkty: ja i Pan Bóg, ja i inni ludzie, ja wobec samego siebie, ja wobec przyrody.
Nauczenie dziecka robienia takiego rachunku sumienia pomoże mu w umacnianiu relacji z Panem Bogiem i kształtowaniu własnego sumienia. Dostrzeganiu, w czym i kiedy okazało miłość Bogu i innym ludziom, a w których zachowaniach nie uczyniło tego, co podoba się Bogu. Przeżywanie tego wspólnie z dzieckiem sprawi, że będziemy mogli mu pomóc w ocenieniu, co jest grzechem, a co nie. Bo dla dziecka to, czy grzechem jest, że kogoś kopnął, czy też nie, może być ogromnym dylematem. Bo jeśli grał z kolegą w piłkę nożną, walczył o piłkę i kopnął go w kostkę – to jest to grzech czy też nie?

Jak przeżyć dzień spowiedzi
I na koniec jeszcze dwie dobre i piękne praktyki, które przeżywamy w grupach dzieci w dniu ich pierwszej spowiedzi. Pierwsza: każde dziecko na koniec swojej spowiedzi, gdy już usłyszy słowa rozgrzeszenia, otrzymuje białą różę. To symbol czystego serca i Bożego miłosierdzia. Druga nawiązuje do przypowieści o miłosiernym Ojcu. Tak jak tamten tata ucieszył się z powrotu syna i kazał przygotować ucztę, tak wielu rodziców po spowiedzi zabiera swoje dzieci do kawiarni i ucztuje przy lodach, ciasteczkach, gorącej czekoladzie…
Takie przygotowanie do sakramentu spowiedzi i świąteczne jego przeżycie sprawia, że wiele razy widziałam dzieci wracające od swojej pierwszej spowiedzi w podskokach, a na ustach miały słowa: „Jest super!”.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki