Logo Przewdonik Katolicki

Nieświadomi członkowie Kościoła

Dariusz Piórkowski SJ
Gotycki kościoł na Żuławach, obraz na desce Sąd Ostateczny | fot. Zofia Bazak/East News

Zarówno Ewangelia, jak i Eucharystia zalecają nam powściągliwość w ocenie wiary innych, jej głębi i siły, zwłaszcza jeśli formalnie nie należą do Kościoła.

Nauka ciągle odkrywa, jak zbudowany jest świat i cały kosmos. Stopniowo poznaje panujący w nim porządek, harmonijne, a czasem niezrozumiałe dla nas, połączenie poszczególnych części, systemów i układów, które sprawiają, że życie na ziemi jest możliwe. Podobnie odkrywamy złożoność ciała ludzkiego, zwanego też przez starożytnych „małym światem”. Ile czasu zajęło ludzkości, zanim zobaczyła i pojęła, jak istotną rolę w organizmie ludzkim pełni chociażby mózg, aczkolwiek wciąż wiele z jego tajników pozostaje dla nas zakrytych. Większości procesów nie rejestrujemy, a jednak dzieją się i dzięki nim organizm funkcjonuje i pozwala na wykonywanie niezliczonych czynności. Żyliśmy przez tysiące lat w niewiedzy.  W pewnym sensie jest ona częścią życia i jego tajemnicy.

Poznawanie Boga we wspólnocie
Święty Paweł porównuje Kościół do ciała, gdzie Głowę stanowi Chrystus, jego duszą jest Duch Święty, a poszczególnymi członkami, a może także układami, są poszczególni wierzący. Ciekawe, że zwykle gdy przychodzi nam na myśl „Kościół”, kojarzymy go z budynkiem, ewentualnie z instytucją czy pewną grupą ludzi. Eucharystia, a zwłaszcza modlitwy eucharystyczne, wprowadzają nas znacznie głębiej w tajemnicę Ciała Chrystusa, które określamy też mistycznym. Ojcowie Kościoła termin ten stosowali przede wszystkim do lektury Pisma Świętego. „Mistycznie” czyta się Stary Testament przez pryzmat Ewangelii, czyli powoli poznaje się, jak wszystko, co w obrazach i opowiadaniach zapisano w Izraelu, spełniło się w Chrystusie. Orygenes uważał, że chrześcijanin ma dostęp do „mistycznego” poznania Boga nie tylko przez czytanie Pisma Świętego (nie czytano wtedy prywatnie), ale też przez udział w liturgii. „Mistyczność” nie polegała na jakichś „odlotach”, prywatnych oświeceniach czy objawieniach, lecz na poznawaniu Boga we wspólnocie. Mistyczne zjednoczenie staje się faktem przez sakramenty – udział w życiu Boga za pośrednictwem i w łączności ze wspólnotą. I bardzo rzadko towarzyszą temu jakieś szczególne przeżycia.

To, co niewidzialne
Powierzchowne postrzeganie Kościoła skupia się tylko na tym, co widać. Eucharystia daje nam „mistyczne” poznanie niezwykle złożonej struktury Kościoła jako Ciała Chrystusa. Nie widzimy jej oczami ludzkimi. Podczas liturgii zawsze łączymy się ze wspólnotą w niebie: świętymi i aniołami – tam trwa nieustanne wielbienie Boga. Tuż przed przeistoczeniem zostajemy z nimi połączeni, a właściwie włączeni w anielsko-ludzki chór. Po podniesieniu w modlitwie eucharystycznej prosimy za cały Kościół, Lud Boży pielgrzymujący na ziemi, 
za naszych zmarłych braci i siostry oczyszczających się i dojrzewających na pełnię spotkania z Bogiem. Ale to nie wszystko. Wspominamy też te osoby, które można by nazwać nieświadomymi członkami Ciała Chrystusa. Pamiętamy o tych, którzy w Bożej łasce odeszli z tego świata (II modlitwa eucharystyczna), o osobach, które szczerym sercem szukają Boga (IV modlitwa eucharystyczna) i, najciekawsza kategoria, tych zmarłych, których wiarę jedynie Bóg znał (IV i V modlitwa eucharystyczna oraz I i II o tajemnicy pojednania).
W jakim sensie są oni nieświadomymi członkami Kościoła? Najpierw w takim, że sami mogli nie zdawać sobie sprawy, że wierzyli i żyli w łasce Bożej. Następnie ta nieświadomość rozciąga się na nas samych. Z różnych powodów, zbyt ubogich i wąskich kryteriów, bo np. ktoś nie był ochrzczony albo, naszym zdaniem, nie żył po Bożemu, możemy uznawać kogoś za niewierzącego. Eucharystia stawia nas ponownie przed tajemnicą wiary. Wprawdzie odnosimy ją przede wszystkim do tego, co stało się z chlebem i winem, ale przecież Ciało i Krew Chrystusa stanowi jedno z Ciałem Chrystusa, które tworzą wierzący. Jedno bez drugiego nie istnieje. Słowo „tajemnica” dotyczy także wiary jako takiej.
Kościół po wielu wiekach zrozumiał, że w jego obręb wchodzą także ci, którzy nie należą do niego formalnie, ale mimo wszystko w ich życiu i sercu działał Bóg. Bo cóż to dla nas znaczy, że wiarę niektórych ludzi znał tylko Bóg? Jedynie Bóg widział to, czego oczy ludzkie nie dostrzegają. Wiemy, że serce ludzkie, nasze centrum, przenika i zna tylko Bóg. Jezus z naciskiem podkreśla, że podczas naszego życia sami siebie często nie rozumiemy, nie znamy pochodzenia naszych impulsów, nie wiemy „w czym rzecz”. Nie wszystko poddane jest kontroli naszego rozumu.

Czynna miłość
Nowy Testament najdobitniej, i zarazem najbardziej tajemniczo, wspomina nieświadomych uczniów w scenie sądu ostatecznego. Z wszystkich narodów zgromadzeni są tam ludzie, którzy nie wiedzieli, że okazując czynną miłość bliźnim, służyli samemu Chrystusowi. Ta wiedza została im odsłonięta dopiero po zakończeniu ich ziemskiej pielgrzymki. Ma rację Paul Valadier SJ, który twierdzi, że „odkrycie głębi wymiaru boskiego czy religijnego w tym, co jest ściśle ludzkie, jest w sumie przedmiotem objawienia”.
Według wszelkich znaków ci ludzie nie przynależeli wprost do wspólnoty Kościoła, a jednak Król nadaje im miano sprawiedliwych, ponieważ wypełnili to, do czego wezwany jest cały Kościół. Ukazywali chwałę Boga potrzebującym przez bycie dla innych narzędziami miłosierdzia, chociaż nigdy świadomie nie kierowali się taką motywacją. Pytają przecież z wyraźnym zdziwieniem, a może nawet i z szokiem: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Spragnionym i daliśmy Ci pić?” (Mt 25, 37).
Nie zdawali sobie sprawy, z tego, że idąc za odruchem serca i tego, co najbardziej ludzkie, wyrażali jednocześnie to, co boskie w człowieczeństwie, ich życiem kierowała wiara i łaska. Z tej samej Ewangelii dowiadujemy się, że, przeciwnie, można spełniać uczynki pobożne, modlić się, a nawet czynić znaki w imię Chrystusa, a mimo wszystko nie pełnić woli Ojca i w konsekwencji usłyszeć: „Nie znam was” (por. Mt 7, 21–23). Jest to niezwykle twardy orzech do zgryzienia dla gorliwych chrześcijan. Celem wiary nie jest pobożność czy nawet wskrzeszenia umarłych mocą Chrystusa, lecz wzrost miłości do bliźnich, który dokonuje się w sercu przemienianym i napełnianym przez Ducha Świętego.
Także św. Jakub wskazuje na ten nie zawsze oczywisty dla wierzących wymiar wiary. Twierdzi, że prawdziwą wiarę można wywnioskować z obserwacji jego postępowania: „Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków” (Jk 2, 18). Dokładnie rzecz ujmując, św. Jakub krytykuje uczestnictwo w Eucharystii przy równoczesnej niewrażliwości na biednych i ubogich. Uważa, że mamy wtedy do czynienia z wiarą demonów, które również uznają Boga i się Go boją, ale nie ma w nich miłości. Wiara napędzana strachem prowadzi wprawdzie do spełniania praktyk pobożnych, ale czy zmienia serce i zwiększa wrażliwość na potrzeby cierpiących? Czy czyni serce pełnym współczucia? Kto się boi, nie będzie współczuł. Tam, gdzie religijność rozjeżdża się z szacunkiem do człowieka i czynną miłością wobec niego, pozostaje ciągle pierwotnym, pogańskim modelem religii, która zamaskowała się w chrześcijaństwie.

Jest ich więcej, niż nam się wydaje
Zarówno Ewangelia, jak i Eucharystia zalecają nam więc powściągliwość w ocenie wiary innych, jej głębi i siły, zwłaszcza jeśli formalnie nie należą do Kościoła. Św. Jan zabraniał jakiemuś mężczyźnie wyrzucania złych duchów w imię Jezusa, bo nie chodził z nimi (por. Mk 9, 38–39). Jezus powstrzymał zapędy apostołów i w ten sposób przyznał, że Bóg działa także poza widzialnymi, zwyczajnymi strukturami i wspólnotą, choć my sami nie mamy pojęcia, jak to jest możliwe, a nawet czujemy się wtedy potraktowani niesprawiedliwie. Czasem możemy się bardzo pomylić, uważając, że ktoś nie posiada wiary w ogóle. Czy Mahatma Gandhi albo Janusz Korczak, którzy nie byli chrześcijanami, nie mieli wiary, nie szukali Boga szczerze? Czyż myśleli tylko o sobie i czy każdy z nich na swój sposób nie oddał życia za innych? Takich ludzi na świecie, także wśród nas, jest znacznie więcej, niż nam się wydaje.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki