Jeżeli nic się nie zmieni, to będę musiała zamknąć gabinet. Aby zebrać na sam ZUS, muszę miesięcznie przyjąć jakieś 30–35 klientek, a gdzie pozostałe opłaty, gdzie wreszcie jakiś dochód, który starczy na życie? W tej chwili każdego miesiąca liczę się z tym, że dochód, jaki uzyskuję, nie starczy na wszystko – mówi Agata Michalak, która od prawie 20 lat prowadzi gabinet kosmetyczny. W podobnej sytuacji jest wiele małych i średnich firm. Ich właściciele winą za taki stan rzeczy obarczają Polski Ład.
Pandemia
Wydawało się, że rok 2020 będzie tym najgorszym dla prywatnego sektora gospodarki. Pandemia wymusiła na wielu branżach wręcz wstrzymanie działalności, a w najlepszym razie spowolnienie. Jednak zaoferowane wtedy przez państwo wsparcie finansowe w dużej mierze zapobiegło masowym upadłościom i pozwoliło w miarę znoszenia kolejnych ograniczeń sanitarnych wracać na normalne tory działalności. Wydawało się, że koniec pandemii oznacza także koniec znaczącego spadku gospodarczej aktywności Polaków.
Tym czasem okazało się, że trudne czasy dopiero nadchodzą. Przełom 2021 i 2022 r. przyniósł Polski Ład, duże zamieszanie w przepisach podatkowych i rosnącą inflację. Ostatnie 12 miesięcy to już ogromny wzrost kosztów prowadzenia biznesu, nie tylko przez dodatkowe obciążenia podatkowe i składkowe na ZUS, ale także przez skokowy wzrost cen surowców, energii i paliw.
– Z każdą zapowiedzią zmian, wprowadzania nowości w przepisach i komunikatów o wzroście składek ZUS-owskich nasi klienci byli coraz bardziej nerwowi. Takie zmiany dla większych firm, które dysponują bardziej rozbudowaną kadrą specjalistów, także są dużym wyzwaniem, ale dla tych małych, szczególnie jednoosobowych, staje się to często barierą trudną do ogarnięcia, a coraz częściej na fachową, zewnętrzną pomoc ich nie stać. W tej sytuacji nie dziwi mnie, że decydują się na wstrzymanie działalności – mówi Katarzyna Stachoń, prowadząca biuro rachunkowe.
Historyczny rekord
W ubiegłym roku do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej wpłynęło przeszło 347 tys. wniosków o zawieszenie działalności gospodarczej, a ponad 193 tys. właścicieli zdecydowało się na całkowite zamknięcie swoich firm. To swoisty rekord. Ostatnio zbliżone dane odnotowano w roku 2013 i 2014.
Wniosków o zawieszenia nie przybywało skokowo, tylko stopniowo przez cały rok. W pierwszym półroczu było ich ponad 161 tys., natomiast w drugim nieco ponad 186 tys. Tendencja wzrostowa zawieszanych działalności utrzymuje się już od połowy 2021 r., kiedy to przedstawiono założenia Polskiego Ładu.
– Przedsiębiorcom łatwiej jest przejść w stan zawieszenia, by obserwować sytuację i odroczyć decyzję o ostatecznym zamknięciu firmy. To są trudne decyzje, gdyż często chodzi o firmy prowadzone od lat – dodaje Katarzyna Stachoń.
347 tys.
wniosków o zawieszenie działalności gospodarczej wpłynęło w 2022 r. do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, a ponad 193 tys. właścicieli zdecydowało się na całkowite zamknięcie swoich firm
Sytuację w ogólnych statystykach ratuje nieco wzrost liczby zakładanych i wznawianych działalności. Nowych w 2022 r. było nieco ponad 310 tys., wznowionych niecałe 153 tys. W najlepszych pod tym względem latach, czyli 2017 i 2018 r., było ich w sumie ponad 491 tys.
Tendencja wzrostowa zawieszanych działalności trwa nadal i nic nie wskazuje na to, by szybko się skończyła, szczególnie że w tym roku składki ZUS-owskie rosną aż o 17 proc. Trudności z prowadzeniem firmy zależą także od branży. Nie narzekają firmy z sektora medycznego czy usług kurierskich. Na drugim biegunie są firmy z branży budowlanej, transportowej, handlowej, gastronomicznej i drobnych usług, którym coraz trudniej podołać kosztom prowadzenia działalności.
To już nie ma sensu
– Założyłam sklep w latach 90. Przez ten czas różnie bywało, były gorsze i lepsze lata, ale teraz to jest równia pochyła – opowiada Elżbieta Majorek. – Dosłownie wszystko jest droższe, za wszystko trzeba zapłacić więcej, a dochody nie rosną proporcjonalnie. Nie wiem, co będzie dalej, mówiąc szczerze, jestem przerażona. Przez cały czas inwestowałam w sklep, starałam się nadążać za zmianami w handlu, wypracowałam sobie markę i stałą grupę klientów, ale teraz to za mało. Praktycznie całe moje życie zawodowe to ten sklep. Nie zdobywałam innych kwalifikacji, skupiłam się na swojej firmie, która dawała mi ogromną satysfakcję. Mam już ponad 50 lat, do emerytury zostało mi niewiele. Co mam robić, jeśli nie zdołam się utrzymać z prowadzenia sklepu? Nie spodziewałam się, że na koniec czeka mnie kasa w supermarkecie – bo co innego mi przyjdzie?
Z rynku znikają nie tylko małe sklepy, ale swoje firmy zamykają także świadczący różnego rodzaju usługi. Mniej jest punktów krawieckich, zakładów zegarmistrzowskich czy naprawy drobnego sprzętu. – Ile można żądać za naprawę butów? I tak podniosłem ceny, ale w porównaniu do opłat, które muszę ponosić, to jest nic. Jak zarobić na taki gigantyczny ZUS? Nie wiem, co będzie dalej – mówi Ryszard Stefaniak, prowadzący zakład szewski.
Problemy mają także przedsiębiorcy, którzy jeszcze niedawno mogli liczyć na dobre zarobki, jak na przykład: prowadzący biura nieruchomości, doradcy kredytowi, informatycy, graficy, dziennikarze, marketingowcy. Zazwyczaj prowadzili oni jednoosobowe firmy, których dochody w zupełności wystarczały na pokrycie kosztów. Teraz sytuacja jest dramatyczna, gdyż część z nich nie ma żadnych zleceń przez kilka tygodni, co powoduje, że zamykają firmy.
– Jestem grafikiem. Otworzyłem własną firmę, dzięki czemu miałem większą swobodę w organizowaniu swojej pracy. W ten sposób działałem przez kilka lat. W ubiegłym roku w grudniu zamknąłem działalność, bo to już nie miało sensu. Ciągłe zmiany w przepisach, coraz większa biurokracja i coraz wyższe koszty, które pochłaniały dochody. Powiedziałem dość – mówi Dominik Piotrowski.
Składki tak, ale dobrowolne
Obecnie w Polsce działa około 2,15 mln małych i średnich firm. Sektor ten stanowi większość przedsiębiorstw w Polsce, blisko 99,8 proc. Wśród nich najliczniejszą grupą są mikroprzedsiębiorstwa, stanowiące ponad dwa miliony firm. Co bardzo istotne, mają one największy wkład w PKB. Zamykanie ich może oznaczać przenoszenie części działalności do szarej strefy i zwiększenie poziomu bezrobocia. Organizacje reprezentujące ten sektor gospodarki apelują do ustawodawcy o wprowadzenie dobrowolnych składek ZUS.
– Nadchodzi spowolnienie gospodarcze i niezwykle ważne jest, żeby wprowadzić do prawa zmiany, które pozwolą firmom przejść ten trudny okres. Jest to jeden z najważniejszych postulatów – mówi Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw. – Wzrost w tym roku składki ZUS dla przedsiębiorców o 17 proc., czyli do kwoty około 1400 zł, nie licząc składki zdrowotnej, spowoduje, że dla wielu małych firm będzie to kwota zaporowa, stąd mówimy o utrzymywaniu się tendencji zamykania lub zawieszania firm.