Logo Przewdonik Katolicki

  Mit drobnej przedsiębiorczości

Piotr Wójcik
FOT. MATEUSZ OCHOCKI/KFP/REPORTER/EAST NEWS

Obniżenie składek ZUS dla małych przedsiębiorców to dobry pomysł, bo pozwoli im odetchnąć z ulgą. Ale państwo powinno zrobić coś jeszcze: zachęcić firmy do tego, by chciały się rozwijać.

Rząd przymierza się do kolejnej reformy mającej ulżyć małym przedsiębiorcom. Już wcześniej obniżył podatek dochodowy spółkom o obrotach do 1,2 mln euro. Teraz zamierza pomóc osobom fizycznym prowadzącym działalność gospodarczą, obniżając im składki na ubezpieczenie społeczne. Obecna formuła składek ZUS dla przedsiębiorców jest wyjątkowo niesprawiedliwa. Płacą oni co miesiąc 1163 zł niezależnie od zysków, jakie osiągają. Drobni przedsiębiorcy osiągający niewielkie dochody odczuwają to niezwykle mocno. Tymczasem dla zamożnych, którzy potrafią wygenerować nawet i kilkadziesiąt tysięcy miesięcznego zysku, składki są wręcz niezauważalne. Rząd chce więc zrobić ukłon w stronę tych pierwszych – osoby, których przychód nie przekracza 2,5-krotności płacy minimalnej (dziś to 5,3 tys. zł), płaciłyby składkę proporcjonalną do przychodu. Dzięki temu zarabiający na działalności gospodarczej najmniej odetchnęliby z ulgą.
 
Krajobraz drobnych przedsiębiorstw
Wśród polskich mikroprzedsiębiorstw, czyli firm zatrudniających do dziewięciu osób, zdecydowanie dominują osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą. To ponad 90 proc. mikrofirm. W 2016 r. były w Polsce 2 mln mikroprzedsiębiorstw. Najczęściej zajmowały się one handlem i naprawą pojazdów samochodowych (24 proc.), a także budownictwem (13 proc.). Stosunkowo dużo (8 proc.) mikroprzedsiębiorstw było także w opiece zdrowotnej – są to najmniejsze NZOZ, ale też pielęgniarki czy salowe wypychane na samozatrudnienie.
Sytuacja materialna drobnych przedsiębiorców jest bardzo różna. Są wśród nich zarówno krawcowe czy wykonujący drobne naprawy mechanicy, których zyski nie przekraczają kilku tysięcy złotych. Są także właściciele gabinetów stomatologicznych, firm informatycznych czy hurtowni specjalistycznych, którzy potrafią zarobić dziesięć razy więcej. Trzeba też pamiętać, że działalność gospodarczą otwierają w Polsce także menedżerowie, w tym prezesi największych spółek czy najlepiej wynagradzani specjaliści. Trudno ich jednak uznać za przedsiębiorców, skoro często świadczą usługi tylko jednemu podmiotowi. Oni potrafią zarobić nawet ponad 100 tys. zł miesięcznie, a na samozatrudnienie przeszli tylko po to, by obniżyć płacone państwu daniny, czyli przede wszystkim właśnie składki ZUS. W 2016 r. przeciętny zysk mikroprzedsiębiorstwa wynosił 5,2 tys. zł, czyli był nieco większy niż przeciętne wynagrodzenie. To oczywiście średnia, są więc też tacy, którzy osiągali dochód równy połowie tej kwoty. Przedsiębiorca w branży handlu oraz naprawy pojazdów zarabiał średnio 4,5 tys. zł, tymczasem w branży usług finansowych i ubezpieczeń już 6,7 tys. zł. Najlepiej zarabiający przechodzą na liniową stawkę PIT, by obniżyć płacone przez siebie podatki. Takich osób było w 2016 r. 534 tys., a ich średni dochód wynosił 19 tys. zł miesięcznie. Można więc powiedzieć, że zróżnicowanie zarobków wśród drobnych przedsiębiorców jest jeszcze bardziej zróżnicowane niż wśród pracowników.
 
Gospodarka rozdrobniona
Cechą charakterystyczną polskiej gospodarki jest bardzo duże rozdrobnienie firm. Mamy niezwykle dużo przedsiębiorstw, są one jednak w dużej części bardzo małe. Według Eurostatu w 2015 r. działało nad Wisłą niespełna 2,1 mln przedsiębiorstw wszelkiego rodzaju. W dwa razy większych Niemczech było ich 2,8 mln, a w również dużo większej Wielkiej Brytanii 2,3 mln. Mamy też jeden z największych w Europie odsetków samozatrudnionych, czyli osób prowadzących działalność na własny rachunek. Proporcjonalnie jest ich w Polsce dwa razy więcej niż w Niemczech i ponad trzy razy więcej niż w USA. Po części wynika to z faktu, że dopiero od 30 lat rozwijamy gospodarkę rynkową, a więc firmy nie zdążyły jeszcze okrzepnąć, zdobyć pozycji na rynku oraz zbudować dużego personelu. Jednak po części to efekt swego rodzaju fetyszyzowania przedsiębiorczości nad Wisłą. Według powszechnej w Polsce narracji przedsiębiorczość jest głównym czynnikiem, który buduje dobrobyt i każdy, kto ma głowę na karku, powinien przynajmniej spróbować zostać przedsiębiorcą. Dlatego też firmy w Polsce zakłada wiele osób, które nie mają wybitnego pomysłu na biznes lub zwyczajnie nie mają do tego głowy. Ta narracja nie jest prawdziwa.
 
Duży może więcej
Największą wartość dodaną dla gospodarki dają duże przedsiębiorstwa. Duże firmy, czyli zatrudniające ponad 250 pracowników, stanowią zaledwie 0,2 proc. firm w Polsce, lecz wytwarzają niemal... połowę polskiego PKB. W najbardziej prężnych gospodarkach to duże firmy są dominującym elementem w krajobrazie przedsiębiorstw. W Niemczech zatrudniają one ponad 10 mln pracowników, tymczasem w Polsce cztery razy mniej.
Dlaczego tak duże rozdrobnienie firm nie jest dobre? Ponieważ małe firmy mają zdecydowanie mniejsze możliwości konkurowania, oferowania produktów wysokiej jakości oraz wprowadzania innowacyjnych rozwiązań. Mają mniej środków do dyspozycji, a badania nad rozwojem produktów zwyczajnie kosztują. Nieprzypadkowo najbardziej innowacyjne są duże przedsiębiorstwa, które mogą zapewnić swojemu personelowi najlepsze warunki do pracy. Duże firmy mogą także ograniczać koszty działania dzięki tzw. efektowi skali – im większa jest produkcja, tym mniejsze znaczenie mają koszty stałe (np. czynsz, energia, księgowość), dzięki czemu koszt wytworzenia jednego produktu spada, a dobre produkty można sprzedawać po niższych cenach. Małe firmy są w stanie zaoferować dużo gorsze warunki pracy swoim pracownikom niż duże. Średnie wynagrodzenie w mikroprzedsiębiorstwach wyniosło w Polsce w 2016 r. zaledwie 2,6 tys. zł, a więc było niemal dwukrotnie niższe niż średnie pensje w firmach powyżej dziewięciu pracowników.
 
Postawmy na większych
Ze składkami zusowskimi zalega w Polsce około 300 tys. przedsiębiorców. Główną przyczyną jest właśnie ta niesprawiedliwa formuła składek niezależnych od osiąganego zysku. Dlatego sama idea reformy zaproponowanej przez rząd jest słuszna. Jednak składki powinny być proporcjonalne dla wszystkich przedsiębiorców (w zaproponowanej formie będzie to dotyczyć tylko 200 tys.). Składki powinny być również proporcjonalne do dochodu, a nie przychodu. Niektórzy przedsiębiorcy mają owszem wysokie przychody, ale równie wysokie koszty, więc na czysto zostaje im niewiele. Takim reforma w zaproponowanej formie nie pomoże.
Jednak należy też zadbać przede wszystkim o to, by istniejące w Polsce firmy chciały się stawać większe. Wtedy nie będą miały problemu z płaceniem danin publicznoprawnych. Można to osiągnąć, np. wprowadzając wymóg zakładania spółki przez każdego przedsiębiorcę, który chce zatrudnić więcej niż trzy osoby. Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością to bardziej wymagająca forma działalności gospodarczej, wiążąca się z większą ilością obowiązków (chociażby księgowych), dlatego wielu przedsiębiorców z niej rezygnuje. Spółka z o.o. ma jednak jedną podstawową zaletę – jej właściciel odpowiada tylko majątkiem spółki, a nie własnym, dzięki czemu ma mniejsze opory przed podejmowaniem ryzyka, z którym zawsze wiąże się inwestowanie w rozwój firmy. Im szybciej skończymy z fetyszyzowaniem drobnej przedsiębiorczości, tym lepiej.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki