Logo Przewdonik Katolicki

Nazywam się Maryan

Natalia Budzyńska
Maryan, Postać na niebieskim tle, 1968 Olej na płótnie, 152,5×152,5 cm Fot. materiały Muzeum Sztuki w Tel Awiwie

…i przeżyłem Holokaust. Dlaczego przeżyłem? – pyta w nakręconym przez siebie filmie Ecce Homo i nie umie odpowiedzieć.

Syn Gitli i Abrahama, piekarza z Nowego Sącza, Pinkas Bursztyn, nie chciał nosić nazwiska, które kojarzyło mu się tylko z doznaną przemocą całego narodu. Przybrane po wojnie imię Maryan S. Maryan stało się jego nową tożsamością i artystycznym pseudonimem. Za sprawą tej przemiany trauma jednak nie zniknęła, Holokaust kładł się cieniem, był koszmarem, ale i uwrażliwiał, wyostrzał spojrzenie na to, co działo się wokół na świecie, na każdy przejaw niesprawiedliwości i gwałtu. Maryan, artysta niezwykle płodny, który często wystawiał w Europie i USA, dokąd wyemigrował, po śmierci został zapomniany niemal całkowicie. Wprawdzie jego prace znajdują się w zbiorach Museum of Modern Art w Nowym Jorku czy w Centrum Pompidou w Paryżu, w muzeach w Chicago, Waszyngtonie i w Berlinie, to w Polsce, w kraju jego pochodzenia, do niedawna nie słyszał o nim nikt, a i dzisiaj jest to zaledwie garstka osób. Odkryty na nowo przez Alison M. Gingeras, amerykańską kuratorkę, która w 2021 r. pokazała jego prace w Muzeum Sztuki Współczesnej w Miami, ma szansę stać się wreszcie docenionym artystą na świecie. Retrospektywna wystawa „My Name is Maryan” z Miami przybyła w grudniu zeszłego roku do Museum of Art w Tel Awiwie i wzbudza wielkie poruszenie. To jeden z niewielu ocalałych z Szoah, który mówi o tym doświadczeniu poprzez swoją sztukę. Obcowanie z nią nie jest przyjemne. To obrazy cierpienia, szokująco bolesne, epatujące strachem, brzydotą, cielesnością. Ciało bowiem zostało zmasakrowane, pogwałcone i ogołocone. Turpistyczna groteska okazała się formą odpowiednią do przekazania światu świadectwa. Maryan dokonał wiwisekcji, korzystając z barwnej palety czystych barw, bo bardzo chciał wykrzyczeć to, co go spotkało i co może spotkać człowieka w każdej chwili i w każdym miejscu na ziemi. Jego twórczość nie zamknęła się w ramach przeżytego doświadczenia Holokaustu, a on nie był tylko świadkiem historii, ale kimś, kto wie, do czego zdolny jest człowiek. Zmieniają się tylko kostiumy.

Ocalały
Biogram Maryana jest bardzo skromny i bardzo ogólny. Urodził się w spokojnym miasteczku w zwykłej żydowskiej rodzinie, o której niewiele wiadomo. Znana jest data – 1 stycznia 1927 r.,
i imiona rodziców: Abraham Schindel i Gitla Bursztyn. Najpierw mieszkał z rodzicami i dwojgiem rodzeństwa w Nowym Sączu, potem w Dębicy, potem nastał wrzesień 1939 r. i rodzina się rozdzieliła. Wojenne tropy nastoletniego Maryana wiodą przez kolejne obozy pracy przymusowej i kończą się w Auschwitz, gdzie staje się numerem A17986. Jest już wtedy sam, bez nikogo z rodziny, z której nie przeżył nikt. Zaraz pierwszej nocy po przybyciu do Auschwitz znalazł się w grupie ponad dwudziestu Żydów, którzy mieli zostać zamordowani. Postrzelony w twarz ukrył się wśród zwłok, udając martwego, cudem został odnaleziony przez innych więźniów i odratowany. Udało mu się przeżyć do wyzwolenia obozu, pracując w fabryce amunicji w Gliwicach. Z gangreną po postrzale w nogę został przez Sowietów przewieziony do szpitala Częstochowie. Po amputacji wyjechał do Niemiec, do obozu dla przesiedleńców, gdzie spędził półtora roku. W 1947 r. wypłynął w kierunku Hajfy, zatrzymał się w Jerozolimie i, realizując swoje marzenia artystyczne, zapisał się na studia graficzne w Bezalel Art Institute. Nawiązał tam kontakty z młodymi artystami i studentami sztuki, którzy, tak jak on, przeżyli Holokaust, tracąc najbliższych. W 1950 r. wyjechał z Izraela, żeby zamieszkać w Paryżu i studiować na Akademii Sztuk Pięknych. Interesuje go malarstwo i litografia, zaczyna coraz więcej wystawiać, otrzymuje nagrody. Jego obrazy właściciele galerii wieszają obok prac Francisa Bacona, Petera Blake’a i Balthusa. W 1962 r., wraz ze swoją żoną Anette, na statku „Leonardo da Vinci” wypływa do Nowego Jorku. Porzuca swoje imię i nazwisko matki, odtąd jest Maryanem. Zatrzymuje się w słynnym hotelu Chelsea, gdzie w sąsiednich pokojach toczy się nowojorskie życie artystyczne. Mieszkają tu na stałe lub chwilowo m.in. Patti Smith, Leonard Cohen, Robert Mapplethorpe, Andy Warhol. Pisarze i poeci, malarze i graficy, projektanci i muzycy. Maryan jest blisko nich, za wszelką cenę pragnąc rozpocząć nowe życie, zapomnieć o traumie, odnaleźć spokój w twórczości. Jego pracownia jest obwieszona afrykańskimi maskami i barwnymi obrazami, wykorzystany jest niemal każdy centymetr ściany. I znowu: tworzy i wystawia. W Los Angeles, w Chicago, w Nowym Jorku, w Amsterdamie, Paryżu, Madrycie, Hadze, Monachium. Nadchodzi jednak kryzys, przeżycia z czasu Zagłady nie dają spokoju. W latach 70. artysta przechodzi poważne załamanie.

Artysta
Zaniemówił. Dziwne, bo kiedy ogląda się jego prace, zwracają uwagę groteskowe postaci z szeroko otwartymi ustami, z których wylewają się strumienie farby. Czasem tkwi w nich jakiś przedmiot. Wymiotują? Dławią się? Maryan w pewnej chwili przestał mówić. Opiekujący się nim psychiatra poradził mu, żeby wyrysował wszystko to, co chce powiedzieć. Maryan zapełnia szkicownik za szkicownikiem, powstaje ponad czterysta rysunków, wiele z nich mówi o dzieciństwie i młodości, przedstawia sceny okrutne, szalone, brutalne, smutne. „To historia mojego życia” – mówi artysta, a my widzimy samotnego chłopca w świecie zła. Tak jakby wylewało się z niego to najgorsze, sceny, jakie umysł zatrzymywał, cenzurował, jakich nie chciał zatrzymać w świadomości. Maryan nigdy nie chciał być kojarzony z artystą Holokaustu, szukał innych sposobów wyrażenia siebie, mimo to te straszne przeżycia zdominowały jego życie i jego twórczość, były cząstką jego samego. Wciąż był Pinkasem Bursztynem. Dał temu wyraz w eksperymentalnym filmie, który stworzył w 1975 r. Zainspirowany obrazami ze swojego szkicownika nadał mu znamienny tytuł: Ecce Homo. Pracował nad filmem rok. Powstał 90-minutowy czarno-biały obraz, w którym dał świadectwo koszmaru doświadczeń w obozach. Kolaż osobistych wspomnień i grafik, reprodukcji obrazów i fotografii oraz obecność rekwizytów kojarzących się z eksterminacją składa się na upiorną rekonstrukcję. Ten film miał jednak nie tylko opowiedzieć o obozowej traumie, ale i zadać pytanie o współczesny świat. Szybki montaż pokazuje wycinki rzeczywistości, zdjęcia przesuwają się prędko, ledwo daje się je zarejestrować. Wśród nich stosy trupów z masakry w My Lai, czarne krzyże na białych szatach Ku Klux Klanu, ukrzyżowany Chrystus, Maksymilian Kolbe z numerem obozowym. Obrazy religijne przeplatane są wizerunkami postaci historycznych, fotografiami ze współczesnych wydarzeń. Nie tylko sięgał do przeszłości, ale i współodczuwał z tymi, którzy cierpią dzisiaj. Najważniejsze jednak wydaje się pytanie o życie i poszukiwanie jego sensu. Niczym mantrę Maryan powtarza słowa: „Byłem zaskoczony: dlaczego pozwolili mi żyć dalej. Dla zabawy, pozwolili mi żyć dla zabawy, tak jak zabijali innych dla zabawy, za nic”. Poczucie winy wobec tych, którzy nie przeżyli, nie dawało spokoju, niezgoda na darowane mu życie zatruwała go. „Ecce Homo”, oto człowiek cierpiący, świadek życia, na które nie mógł się zgodzić. Muzeum w Tel Awiwie ostrzega, że wystawa przeznaczona jest dla dorosłych i może nie być odpowiednia dla niektórych. Nie jest łatwo zmierzyć się z traumą, z twórczością człowieka, który próbował ją wypowiedzieć przez sztukę.
Maryan zmarł w swojej pracowni w Chelsea Hotel w 1977 r., miał 50 lat. Został pochowany w Paryżu. Przez wiele lat jego żona nie dopuszczała do pracowni nikogo, nie wypożyczała prac, nie zmieniała wystroju, wszystko wyglądało tak, jak w dniu śmierci artysty. Afrykańskie maski mieszały się z przedmiotami z dzieciństwa, palety z farbami pokrywał kurz. Na wystawie w Tel Awiwie na podstawie fotografii odtworzono pracownię, korzystając między innymi z eksponatów pozyskanych po śmierci wdowy przez nowosądeckie Stowarzyszenie „Maryan”, dbające o pamięć o artyście.

---

My Name is Maryan, Muzeum Sztuki w Tel Awiwie, 20.12.2022​– 27.05.2023

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki