Logo Przewdonik Katolicki

V niedziela zwykła | Mało czy dużo?

Michał Paluch OP
fot. Unsplash

Czy troszczę się, by najgłębszym motywem moich działań była miłość?

Tym razem Jezus używa w Ewangelii dwóch obrazów do zilustrowania roli chrześcijan w świecie. Z jednej strony mamy sól, która konserwuje i daje smak potrawie, ale zarazem ginie w całości. Doświadczamy jej wpływu czy też czujemy jej smak, ale zwykle nie widzimy jej w przygotowanym daniu. Z drugiej strony mamy światło, które jest warunkiem dostrzeżenia czegokolwiek, koniecznym wymogiem poznania, i musi w związku z tym być wyeksponowane. Musi być w centrum, by wypełnić swoją rolę.
Ewangelia prowadzi nas w ten sposób jakby w dwóch kierunkach w myśleniu o naszej roli: z jednej strony podpowiada sposób dyskretnej, aczkolwiek przemieniającej świat od wewnątrz obecności, z drugiej jednak każe znaleźć odwagę do stawania w centrum spraw i problemów. Mamy więc „drogę soli”, gdy nasza służba wydaje się ukryta, i „drogę światła”, gdy z jakichś powodów jesteśmy „na świeczniku”.
Jeśli Jezus tak łatwo zestawia te obrazy ze sobą, to zapewne dlatego, że chce nam podpowiedzieć, że obie te drogi nawzajem się nie wykluczają, ale nawzajem wspierają i warunkują. Zawierają zresztą w sobie coś wspólnego. Chodzi przecież w obu wypadkach o niewiele: sól stanowi zwykle ułamek procenta masy całej potrawy, światło zaś nie zmienia natury tego, co oświetla – książka oświetlona czy nieoświetlona pozostaje książką. Zarazem jednak od tego niewiele bardzo wiele zależy: każdy z nas wie, co to znaczy niedosolona lub przesolona potrawa, książka bez właściwego oświetlenia jest bezużyteczna.
Rodzi się oczywiście pytanie, co jest tym niewiele, od którego w naszym życiu wszystko – a przynajmniej bardzo wiele – zależy? I chyba wszyscy znamy odpowiedź: to miłość. Kiedy bowiem ludzie są w sobie zakochani, niby cały świat jest taki sam, a jednak ta odrobina „soli zakochania” sprawia, że wszystko widzi się w innym świetle. Pierogi, nawet przesolone, smakują lepiej niż frykasy, męcząca podróż mija jak błyskawica, a ulewny deszcz w czasie spaceru może okazać się miłym orzeźwieniem.
Sól, której nie wolno nam utracić, i światło, którego nie wolno schować pod korcem, to nasza miłość Boga i bliźniego. Wypełnimy naszą rolę, o ile będziemy nosić w sobie przynajmniej jej pragnienie i wiernie przypominać sobie samym i innym, że jest do niej droga – wypowiedziane do nas przez Ojca Słowo Miłości.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki