Taką etymologię podaje w Słowniku etymologicznym języka polskiego Aleksander Brückner i nie ma powodu, żeby mu nie wierzyć. Greka Nowego Testamentu wskazuje jednak na inne pierwotne znaczenie – Ecclesia to zwołanie, zebranie ludu. Jak powszechnie wiadomo, pierwotny Kościół nie miał specjalnych budynków przeznaczonych wyłącznie do sprawowania liturgii (gromadzono się w prywatnych domach), co sprawiało, że retoryczne pytanie św. Pawła: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i Duch Święty mieszka w was?” (1 Kor 3, 16) wybrzmiewało wyjątkowo intensywnie. Warto mu się bliżej przyjrzeć, nie tylko z tego powodu.
Oczywiście określenie Kościoła mianem świątyni, tudzież przybytku Boga, pojawia się także w szóstym punkcie Lumen gentium. Trudno, żeby było inaczej, skoro oddaje jedną z konstytutywnych cech naszej wspólnoty, będącą w dodatku realizacją prorockich zapowiedzi. Mam na myśli fragment Księgi Jeremiasza, na który powołuje się zresztą także List do Hebrajczyków: „Takie jest przymierze, które zawrę z domem Izraela w owych dniach, mówi Pan. Dam prawo moje w ich myśli, a na sercach ich wypiszę je, i będę im Bogiem, a oni będą Mi ludem” (Hbr 8, 10; por. Jr 31, 33). Dwa kluczowe dla tego cytatu słowa: przymierze i prawo, prowadzą nas do skojarzeń zdecydowanie odległych czasowo, bo dotyczących wydarzeń na Synaju podczas wyjścia Izraelitów z Egiptu.
Obraz i jego realizacja
Bóg zawiera z nimi przymierze i na znak tego nakazuje wykonanie przybytku, w którym będą przechowywane kamienne tablice, na których wypisanych jest Dziesięć Słów – Dekalog. To wymagania, jakie stawia Zawierający przymierze i od których zachowania uzależnia dochowanie tej relacji. Co więcej, przekazuje także detaliczny opis, jak ten przybytek należy wykonać, łącznie z opisem Arki Przymierza, wyposażenia wnętrza i szat kapłańskich. Wskazuje nawet rodzinę rzemieślników, którzy mają być do tego zatrudnieni (zob. Wj 26)! Ta szczegółowość opisu powinna przyciągnąć naszą uwagę, bo sugeruje, że tu chodzi o coś więcej niż instrukcję budowy namiotu. Aby to dostrzec, warto zwrócić uwagę najpierw na kolejność opisanych czynności, a potem na konstrukcję retoryczną tekstu.
Mamy tu opisaną następującą sekwencję wydarzeń: zawarcie przymierza, budowa przybytku „według wzoru z nieba” (Hbr 8, 5b), złożenie w nim tablic Prawa i rozpoczęcie sprawowania kultu. W świętym świętych Izraelitów nigdy nie będzie figury bóstwa, jedynie Arka Przymierza, zawierająca kamienne tablice, na górze której umieszczona zostaje przebłagalnia, określana też mianem podnóżka stóp Pana. On zaznaczy swoje zamieszkanie w tym domu i obecność następująco: „Wtedy to obłok okrył Namiot Spotkania, a chwała Pana napełniła przybytek. I nie mógł Mojżesz wejść do Namiotu Spotkania, bo spoczywał na nim obłok i chwała Pana wypełniała przybytek. (…) Obłok bowiem Pana za dnia zakrywał przybytek a w nocy błyszczał jak ogień” (Wj 40, 34–38).
Kiedy wrócimy do Nowego Testamentu, widzimy analogiczny ciąg zdarzeń: krzyż, na którym zawarte zostaje nowe przymierze, powstanie Kościoła, w którego sercach zostaje wypisane Boże Prawo, wreszcie narodziny nowego kultu w Duchu i prawdzie, co zresztą Jezus zapowiedział Samarytance (J 4, 23). Różnica polega na tym, że teraz namiot zastępuje wierzący i jednocześnie wspólnota wierzących. Wzorem ukazanym na górze okazuje się Chrystus, jak zresztą pisze autor Listu do Hebrajczyków (zob. Hbr 8, 5–6), ale też jak możemy wywnioskować z prologu Ewangelii Janowej i użycia tam na Jego określenie słowa Logos, które oznacza także koncepcję, ideę. Skoro wzorem doskonałego przybytku jest Zbawiciel, mamy dążyć do pełni, która w Nim jest (por. Ef 4, 13.15). Owszem, gromadzimy się w konkretnych budynkach, przeznaczonych do sprawowania liturgii, jednak to nie one są właściwym przybytkiem – my nim jesteśmy; każdy z nas i wszyscy razem. A stanowi o tym Duch – Obłok i Ogień – który został nam dany. On w nas i wśród nas mieszka, a oznaczające to greckie słowo meno mówi właśnie o pozostawaniu jak obłok na Namiocie Spotkania na pustyni.
Rekreacja, ale nie odpoczynek
Jednak to nie koniec istotnych nawiązań do opisu z Wj 40. W jego końcówce znajdziemy perykopę, mówiącą o ostatecznym ukończeniu przybytku. Jak zauważył krakowski biblista, Marcin Majewski, odpowiada ona kompozycyjnie opisowi stworzenia świata z Rdz 1 – składa się z siedmiu wyraźnie wydzielonych części, każda jest zakończona zdaniem-refrenem: „jak to Pan nakazał Mojżeszowi”, także treść każdej z tych części stanowi analogie do dni stworzenia. Wreszcie całość zamyka zdanie: „W ten sposób Mojżesz dokonał dzieła” (Wj 40, 33b, por. Rdz 2, 2–3), jednak tym razem to nie on odpoczął po swoim trudzie, ale obłok Obecności spoczął na przybytku.
Opis tej budowy jest więc analogią do opowieści o stwarzaniu świata, i to na nowo, bo po grzechu. To przygotowywanie miejsca, w którym może spocząć Bóg, by być obecnym wśród swojego ludu. Chrystus, zwołując Kościół, czyni nas przestrzenią, dzięki której i w której może być obecny w świecie Trójjedyny. Wraca tu jednak także, wspomniana już przeze mnie wielokrotnie wcześniej, myśl o przetworzeniu rzeczywistości. Duch zamieszkuje w nas, aby nas przemieniać w coraz doskonalszy obraz Syna, nie jest to więc obecność turysty lub obserwatora, nawet życzliwego, ale kogoś, kto mieszka w danym miejscu i o nie się troszczy. Bóg wkracza osobiście w historię najpierw jako człowiek, zamieszkuje w niej w określonym miejscu, by rozpocząć proces jej przemiany, którą teologia nazywa rekreacją świata – ponownym stworzeniem – dokonanej mocą obecnego w wierzących Ducha.
To jednak nie dzieje się automatycznie, aby przemiana się dokonała, potrzebna jest postawa, którą List do Hebrajczyków wskazuje jako kluczową dla dokonania przez Chrystusa zbawienia. Mam na myśli posłuszeństwo aż po przyjęcie śmierci (zob. Hbr 5, 7–10), które powiązane jest z funkcją arcykapłańską, a więc składania ofiar, a przede wszystkim tej przebłagalnej.
Prawdziwa świątynia
W ten sposób przechodzimy do obrazu świątyni, bo ona była najdoskonalszym miejscem do składania ofiar. Po setkach lat bycia nomadą, zamieszkującym w Namiocie Spotkania, Bóg osiada w Jerozolimie, w świątyni wybudowanej przez króla. Warto dostrzec tu dwie rzeczy: świątynia powstaje po utworzeniu królestwa i jej budowniczym jest władca, którego panowanie jest okresem pokoju dla jego kraju i którego ręce nie są splamione krwią cudzą. Konsekracji budynku towarzyszy proroctwo, że będzie on miejscem kultu także dla obcokrajowców. Zachwyca mnie to, że prawie tysiąc lat przed Chrystusem Bóg z taką precyzją wskazuje przez swoje dzieła na to, czego chce dokonać, kiedy nadejdzie pełnia czasów, a co wypełnia się w nas.
Obraz Kościoła jako przybytku i świątyni to opowieść o stwórczej obecności Boga w świecie, która jest możliwa dzięki i za pośrednictwem posłuszeństwa. Przemiana ta zaczyna się w nas. Często zapominamy, że jesteśmy częścią świata, a nie jedynie jego obserwatorami, a przecież każde nasze, nawet najdrobniejsze, pójście w stronę Boga jest już zmianą w świecie. Jeśli jesteśmy Mu posłuszni, to On, dzięki przyjęciu przez nas łaski, wprowadza ją w ten system naczyń połączonych, jakim jest rzeczywistość.