Każdy człowiek oskarżony o popełnienie przestępstwa ma prawo, aby uznawano go za niewinnego dopóty, dopóki nie udowodni mu się winy zgodnie z prawem podczas publicznego procesu, w którym zapewniono mu wszystkie konieczne środki obrony” – tak brzmi art. 11.1 Powszechnej deklaracji praw człowieka. Przepis ten, opisujący zasadę domniemania niewinności, przytoczył biskup Jurij Bizjak, ordynariusz słoweńskiej diecezji Koper, aby uzasadnić przyjęcie do duchowieństwa tej diecezji byłego jezuity Marko Rupnika.
Marko Rupnik, głośny twórca mozaik znajdujących się w wielu kościołach na całym świecie, został oskarżony o przestępstwa o charakterze seksualnym. Zakon jezuitów, którego był członkiem, nałożył na niego zakaz publicznej działalności, którego nie przestrzegał. Wobec tego został wydalony z zakonu.
Po co Marko Rupnikowi przynależność do słoweńskiej diecezji? Mieszkający w Rzymie były jezuita raczej nie zamierza wracać do Słowenii. Po prostu każdy ksiądz musi przynależeć do jakiejś diecezji lub zakonu. Tylko wówczas może spełniać funkcje kapłańskie. Wydalenie z zakonu pozbawiło Marko Rupnika tej możliwości, przyjęcie do diecezji Koper mu ją przywraca.
Biskup przywołujący dla uzasadnienia swojej decyzji deklarację praw człowieka brzmi nieco dziwnie – spodziewalibyśmy się raczej cytowania Ewangelii. Skoro jednak nastąpiło powołanie się na zasadę domniemania niewinności przyjrzyjmy się, czym ona jest i czy faktycznie można ją stosować w tej sytuacji.
Fundament naszej cywilizacji
Domniemanie niewinności jest jednym z podstawowych praw człowieka, należy do fundamentalnych zasad cywilizowanego porządku prawnego. Każdy człowiek – niezależnie od okoliczności sprawy – winien być traktowany jak niewinny, dopóki jego wina nie zostanie dowiedziona prawomocnym wyrokiem sądu. Zasada domniemania niewinności wywodzi się ze starożytnej zasady domniemania uczciwości, przyzwoitości i dobrej wiary każdego obywatela, dopóki jego nieuczciwość nie zostanie dowiedziona. Takie założenie jest jak najbardziej zasadne – w normalnie funkcjonującym państwie większość obywateli nie popełnia przecież przestępstw.
Dlatego też również w sytuacji, gdy ktoś zostanie oskarżony o popełnienie przestępstwa, organy prowadzące postępowanie – policja, prokurator i przede wszystkim sąd – powinny odnosić się do niego jak do niewinnej osoby, zwłaszcza nie przesądzać z góry o jego winie. To samo dotyczy innych organów państwa – niedopuszczalne są publiczne wypowiedzi przedstawicieli władz, które autorytatywnie oświadczałyby, że ktoś popełnił przestępstwo. Zasadę domniemania niewinności powinny respektować również media – nie ferując wyroków przy okazji informowania o toczących się postępowaniach. Jak doskonale wiemy, zwłaszcza o to ostatnie jest trudno w dobie królowania tabloidów i postępującej tabloidyzacji innych mediów. A przecież jeśli komuś publicznie zarzucono popełnienie przestępstwa, bardzo trudno będzie odzyskać dobre imię, gdy taka osoba okaże się jednak niewinna.
Oczywiście jeśli ktoś został złapany na gorącym uczynku, trudno oczekiwać, by nie pisano czy mówiono, że przestępstwo popełnił. Jest to jednak praktycznie jedyny wyjątek – żadne inne „stuprocentowo pewne” sytuacje nie powinny być podstawą do omijania zasady domniemania niewinności. Nierzadko bowiem bywało tak, że to, co wydawało się udowodnione bez żadnych wątpliwości, nie okazywało się prawdziwe.
Domniemanie niewinności pociąga za sobą cały szereg konsekwencji, z których najważniejsza jest reguła określana po łacinie in dubio pro reo, co oznacza, że niedających się usunąć wątpliwości nie można rozstrzygać na niekorzyść oskarżonego. Tak więc to prokurator musi udowodnić winę, a oskarżony nie musi zbierać dowodów na swoją niewinność. Może nie robić nic – jeśli prokurator winy nie udowodni, musi zostać uniewinniony.
Ograniczenia dozwolone
Czy jednak domniemanie niewinności oznacza, że do czasu prawomocnego wyroku wobec osoby podejrzanej nie wolno nakładać żadnych ograniczeń? Oczywiście nie. Wiemy doskonale, że część oskarżonych zostaje aresztowanych. Tymczasowe aresztowanie jest przy tym tylko jednym – najbardziej dotkliwym – ze środków zapobiegawczych. Środki zapobiegawcze można stosować wobec osób podejrzanych, oskarżonych w toku procesu, a więc przed ostatecznym ustaleniem, czy dane osoby są winne, czy nie. Cele środków zapobiegawczych są dwa – zarówno zapewnienie prawidłowego przebiegu procesu, jak i zapobieżenie popełnieniu kolejnych przestępstw. Stosowania środków zapobiegawczych nie uważa się za naruszenie domniemania niewinności, choć właśnie ze względu na domniemanie niewinności powinno się je stosować bardzo rozważnie i w żadnym wypadku nie nadużywać. Analogicznie powinno postępować się również w innych sferach życia, już niezwiązanych z procesem karnym. Nikt rozsądny nie zatrudni osoby, której zarzucono nadużycia finansowe na stanowisku związanym z odpowiedzialnością materialną. Podobnie człowiek podejrzany o przestępstwa seksualne nie powinien zostać przyjęty do pracy w przedszkolu czy szkole. Choć jest to niesprawiedliwe wobec osób, które okażą się niewinne, ważniejsza w tym momencie jest ochrona przed potencjalnym wyrządzeniem krzywdy kolejnym osobom.
Tak więc choć z jednej strony domniemanie niewinności nakazuje traktować każdego jako osobę niewinną aż do prawomocnego wyroku, z drugiej strony nie oznacza udawania, że nic się nie stało.
Nic się nie stało?
I tu właśnie kryje się odpowiedź na pytanie o postępowanie wobec ks. Marko Rupnika. Rzeczywiście nie został w tym momencie prawomocnie skazany za żadne przestępstwa – ani przez sąd świecki, ani przez trybunał kościelny. Zarzuty wobec niego nie zostały jednak obalone, wiadomo też bez żadnej wątpliwości, że ciążyła nad nim ekskomunika z mocy samego prawa za rozgrzeszenie osoby, z którą dopuścił się grzechu w sferze seksualnej. Wiadomo też, że został wykluczony z zakonu jezuitów za nieprzestrzeganie ograniczeń, które zostały nań nałożone właśnie w związku z zarzutami w sferze seksualnej. Czy w tej sytuacji, powołując się na domniemanie niewinności, można udawać, że „nic się nie stało”, i przyjmować go do duchowieństwa diecezji Koper?