W czasach przedinternetowych mogliśmy nie mówić naszym dzieciom o tragediach rozgrywających się na świecie – refleksja dotyczyła jedynie tego, czy takie ukrywanie przed dzieckiem ważnych faktów jest etyczne. Dziś jednak, nawet gdybyśmy chcieli nie dopuścić do pozyskania przez dzieci informacji o morderstwach i śmiertelnych wypadkach, to praktycznie nie mamy takiej możliwości – dostęp do nowych mediów sprawił, że dzieci są dobrze zorientowane w rzeczywistości. Pozostaje zatem pytanie, jak powinniśmy rozmawiać z dziećmi o wydarzeniach, które burzą wewnętrzny spokój.
Bezradność wobec cierpienia
Odruchem wpisanym w bycie rodzicem jest chęć chronienia własnego dziecka. Dotyczy to zarówno ochrony przed fizycznymi, bezpośrednimi zagrożeniami (dbamy o to, by dzieci nie wkładały palców do kontaktów), ale także ochrony przed zagrożeniami psychologicznymi (traumami i urazami emocjonalnymi). Dlatego właśnie wielu z nas czuje się niepewnie, gdy stajemy w obliczu konieczności poinformowania dziecka lub dzieci o niezwykle trudnym, drastycznym wydarzeniu, które wywraca dotychczasowy świat do góry nogami. Byłoby kłamstwem powiedzieć, że rodzice w jakiejkolwiek epoce byli wolni od takich rozterek: morderstwa, pożary i wojny są czymś, co jest wpisane w historię od wieków. Jednak specyfika współczesności polega na tym, że za sprawą mediów (zwłaszcza internetu) z łatwością docierają do nas komunikaty o tragediach rozgrywających się w różnych częściach świata, z których istnienia nasi przodkowie mogli nawet nie do końca zdawać sobie sprawę. Współczesne nastolatki (a nawet kilkuletnie dzieci) nierzadko szybciej od swoich rodziców dowiadują się więc o strzelaninach w amerykańskich szkołach czy zamachach na życie ich idoli. Młodzi ludzie doskonale wiedzą o tym, że w Ukrainie oraz w Izraelu toczy się wojna, że na autostradzie A1 miał miejsce tragiczny wypadek, w którym spłonęła trzyosobowa rodzina, a w Poznaniu pewien człowiek zamordował pięciolatka podczas przedszkolnej wycieczki. Do dzieci docierają obrazy z tych tragedii oraz fragmenty wypowiedzi różnych osób: zarówno rzetelnych dziennikarzy, jak i poszukiwaczy sensacji, którzy lubują się w tworzeniu filmów z „żółtymi napisami”. Nie jesteśmy zatem w stanie sprawić, aby informacje o rozmaitych tragediach nie docierały do naszych dzieci – spoczywa na nas natomiast zadanie odpowiedniego omawiania z nimi wydarzeń, które wstrząsają światem. Tabuizacja najtrudniejszych globalnych wstrząsów nie sprawi, że dzieci będą żyły spokojnie, z dala od złych wieści – młodzi ludzie zdobędą wiedzę na temat tego, czym aktualnie żyją inni, jednak w roli ekspertów obsadzą rówieśników lub internetowych twórców. Dajmy zatem dzieciom prawo do wiedzy, a sobie samym – do poczucia bezradności wobec dramatów, o których krzyczą nagłówki oraz do tego, by rozmowa z dziećmi na ich temat była dla nas niekomfortowa. Nie jest przecież prawdą, że dobremu rodzicowi musi być łatwo rozmawiać z dzieckiem absolutnie o wszystkim.
Bezpieczeństwo w obliczu katastrofy
Najbardziej pożądaną sytuacją jest taka, kiedy o tragicznej sytuacji najpierw dowiadują się rodzice, którzy mogą później w bezpieczny sposób przekazać tę wiedzę dziecku. W takim wypadku nasze komunikaty powinny być zgodne z prawdą i precyzyjne, ale pozbawione drastycznych szczegółów. Rozmowę warto prowadzić w miejscu, w którym dziecko czuje się bezpiecznie – zwykle jest to dom rodzinny. Rozmowę z dzieckiem warto zacząć od tak zwanego „strzału ostrzegawczego”, czyli komunikatu, który będzie stanowił emocjonalny bufor przed właściwą informacją. Można wówczas powiedzieć np. „kochanie, chcę powiedzieć ci coś, co jest bardzo trudne i przykre”, a następnie w prosty sposób, w kilku zdaniach wyjaśnić, co i gdzie się wydarzyło. Istotne jest to, aby – zwłaszcza w przypadku młodszych dzieci – operować językiem konkretnym i od razu objaśniać pojęcia, które mogą być dla dziecka niezrozumiałe. Jeśli posługujemy się nazwami geograficznymi, to powiedzmy dziecku, gdzie zlokalizowane jest miejsce, które wymieniamy – nie chodzi tutaj oczywiście o konkretne współrzędne, ale o to, by wytłumaczyć dziecku, że np. Izrael, w którym rozgrywa się konflikt, to kraj położony bardzo daleko od Polski, od którego oddziela nas kilkugodzinna podróż samolotem. Uczulmy również dziecko na to, że w najbliższym czasie informacje o tragicznym wydarzeniu będą pojawiały się w różnych mediach i że wynika to z szoku oraz oburzenia czy lęku wywołanych sytuacją. Opowieść o trudnym wydarzeniu zakończmy potwierdzeniem, że dziecko oraz my, jako jego najbliżsi, jesteśmy bezpieczni – u bardzo wielu dzieci pojawia się lęk, że jeśli ktoś stracił życie np. w dramatycznym wypadku, to dokładnie to samo może przydarzyć się jemu lub osobom mu bliskim. Uwzględnijmy także to, że dziecko może być przestraszone albo wściekłe (np. na zabójcę) – pozwólmy mu wyrazić te emocje i zapewnijmy mu dużo bliskości. Jeśli dziecko zacznie dopytywać o szczegóły („mamo, a czy na tej wojnie giną też kotki i pieski?”), odpowiadajmy zgodnie z prawdą, ale jednocześnie dość lapidarnie, nie rozwijając zanadto tych elementów. Możemy również powiedzieć dziecku, że jego zainteresowanie różnymi szczegółami jest zapewne wynikiem tego, że ta sytuacja jest trudna do objęcia rozumem, ale że nawet najbardziej szczegółowe opisy nie sprawią, że tragedia stanie się zupełnie zrozumiała. Przygotujmy się także na liczne pytania o choroby, śmierć i niebezpieczeństwo, jakie grozi nam w życiu – dziecko również w obliczu takich wieści ma w sobie wiele ciekawości i chęci poznawania świata.
„Bałam się, że dym zatruje świat”
Trudniejsza z punktu widzenia zarówno dziecka, jak i rodzica, jest sytuacja, w której dziecko dowiaduje się o tragedii z mediów albo od rówieśników, a dopiero później rozmawia na ten temat z rodzicami. Zdobycie przez dziecko informacji na temat dramatycznych wydarzeń poza bezpiecznym środowiskiem może być dla niego doświadczeniem urazowym – dlatego pierwszym zadaniem rodzica jest pomóc dziecku w zwentylowaniu jego emocji. Zadajmy dziecku pytanie, jak się czuje z tą informacją, co obudziło jego strach, a co – złość. Dowiedzmy się również, co właściwie usłyszało i zobaczyło – zdarza się, że pozyskane przez dzieci informacje są przesycone fake newsami. Pracowałam kiedyś z chłopcem, który był przekonany, że wojna w Ukrainie za chwilę przeniesie się do Polski, bo taki jest tajny plan Putina – takie sensacyjne i wyssane z palca wieści usłyszał od swojego kolegi i pewnego internauty. Rolą rodzica jest zatem wejście w rolę fact checkera po to, by uchronić dziecko przed nadmiernym lękiem.
Izabela, choć ma dzisiaj już trzydzieści lat, przyznaje, że sposób, w jaki dowiedziała się o zamachach na World Trade Center, był dla niej życiowym przełomem i wpłynął na jej dalsze funkcjonowanie. – Kiedy miałam osiem lat, miał miejsce 11 września… TEN 11 września. Chyba każdy, kto był wtedy na świecie, kojarzy tę datę z jedną z największych tragedii w historii ludzkości. Dla mnie osobiście było to wydarzenie, które w pewnym sensie zniszczyło mi dzieciństwo – opowiada. – Pamiętam, że kiedy to się stało, byłam chora i nie chodziłam do szkoły (wtedy byłam uczennicą drugiej klasy). Rodzice i babcia cały czas oglądali specjalne wydanie wiadomości, które było poświęcone zamachom. Leżałam przy nich na kanapie i strasznie się bałam. Widziałam ten dym, wyobrażałam sobie, że on musi strasznie śmierdzieć i że dosłownie zatruje cały świat… Nikt mi nie wytłumaczył, co się właściwie stało. Rodzice mówili tylko, że teraz może być trzecia wojna światowa, że Bin Laden zaatakuje również Polskę, że czasy pokoju się skończyły – dodaje.
Znaczenie ma także ostrożność w zakresie oglądania przy dziecku relacji z dramatycznego wydarzenia. Nie musimy rezygnować ze śledzenia aktualnych wydarzeń, zadbajmy jednak o to, by dziecko nie oglądało szczególnie drastycznych scen. Pamiętajmy także o umiarze – nie jest dobrym pomysłem oglądanie z dzieckiem specjalnych wydań wiadomości przez całe popołudnie. Obrazy spalonych aut, zmasakrowanych ciał czy rozpaczających świadków katastrofy mogą na długo zapisać się w pamięci dziecka, dlatego nie narażajmy go na oglądanie programów, w których tego typu kadry są ukazywane przez długi czas. Jeśli jednak dziecko już zobaczy przerażający widok, zapewnijmy mu bliskość i poczucie bezpieczeństwa, przytulając je i tłumacząc, że to, co zobaczyło w telewizji, rzeczywiście może budzić strach, ale dzieje się daleko od naszego domu. Dziecko w sytuacji ekspozycji na trudne treści potrzebuje przede wszystkim dostępności opiekuna. – Ojciec mówił bardzo obrazowo, że ludzie w tych wieżach płoną żywcem, że niektórzy wyskakują i zostaną po nich mokre, czerwone plamy… – kontynuuje Izabela. – Oni o tym wszystkim mówili do siebie nawzajem – mnie tak jakby tam nie było. Chyba nigdy w życiu tak się nie bałam. Nikt mnie wtedy nawet nie przytulił. Ten dym w telewizji zapamiętam na zawsze. Chyba przez tę sytuację później panicznie bałam się latać. Niecały rok później lecieliśmy z rodzicami do Egiptu. Pilotem był mężczyzna o arabskich rysach twarzy. Byłam pewna, że porwie samolot i wszyscy zginiemy. Podczas lotu ze stresu dostałam biegunki. Przez jakiś czas bałam się też ognia – zwłaszcza takiego, znad którego unosi się gęsty, ciemny dym.
Świat generalnie jest w porządku
Kiedy budujemy obraz świata swój oraz naszych dzieci, ważne jest nieuleganie złudzeniu, że jesteśmy otoczeni wyłącznie przez tragedie i katastrofy. Owszem, złe (i bardzo złe) wydarzenia działy się i będą się działy w każdym miejscu globu. Niemal pewne jest, że za naszego życia usłyszymy jeszcze nieraz o sytuacji, która wstrząśnie nami do żywego i zostawi z pytaniem „jak mogło do tego dojść?”, na które może nie być jednoznacznej odpowiedzi. Nie chodzi tutaj oczywiście o uczenie dzieci obojętności na ludzką krzywdę. Z przyczyn moralnych oraz psychologicznych (rozwój empatii i otwartości na innych) sądzę, że powinniśmy w miarę możliwości zachęcać nasze dzieci do pomagania innym. Po wielu katastrofach czy wypadkach organizowane są zbiórki darów czy pieniędzy dla poszkodowanych – warto wspólnie z dzieckiem wspomagać osoby potrzebujące, tłumacząc, dlaczego to robimy. Jednocześnie zaznaczmy dziecku, że morderstwa (takie, jakie miały miejsce w Poznaniu czy Gdyni) zdarzają się bardzo rzadko, a Polsce nie grozi obecnie żadna wojna. Dziecko powinno wiedzieć, że świat jest ogólnie bezpiecznym miejscem, a zdecydowana większość wycieczek przedszkolnych oraz podróży samochodem (przy zachowaniu zasad bezpieczeństwa, o których także powinniśmy z latoroślami rozmawiać) kończy się szczęśliwie. My sami także starajmy się w to wierzyć.